Forum Kontynuacja Zlikwidowanego Forum Głubczycka Strona Główna Kontynuacja Zlikwidowanego Forum Głubczycka
Forum jest moderowane o różnych porach
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Na dzień dobry
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Kontynuacja Zlikwidowanego Forum Głubczycka Strona Główna -> PLATFORMA DIALOGU
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lechim
Superreaktywista



Dołączył: 30 Maj 2006
Posty: 699
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Głubczyce

PostWysłany: Pon 5:22, 26 Kwi 2010    Temat postu: Na dzień dobry

Sentencja:
"Nigdy tak wielu nie było manipulowanych przez tak nie licznych." (Huxley)


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lechim
Superreaktywista



Dołączył: 30 Maj 2006
Posty: 699
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Głubczyce

PostWysłany: Pon 5:58, 26 Kwi 2010    Temat postu:

z Wprost z tygodniowym poślizgiem:
"Marek Król Plus ujemny
Nie polezie orzeł w GWna

„Sen Wyspiańskiego o Polsce wolnej, żal do współczesnej, ból, sarkazm, ten porachunek poetycki z własnym pokoleniem Wajda przetłumaczył na język filmu, a raczej na wrzask i bełkot. Inteligencję tych czasów przedstawił nam jako bandę niezdolnych do czynu kabotynów, którym w pijackim zamęcie coś tam we łbach się majaczyło. Kazał nam zapomnieć, że z tego środowiska, z tej ziemi, już za lat 30 wyszli pierwsi od lat polscy żołnierze”. W czasach, z których pochodzi ten cytat, nie należało przypominać, że żołnierze ci to legiony Piłsudskiego. Nie napisał tych słów jakiś wyznawca kaczyzmu czy ideolog PiS. To fragment felietonu z początku lat 70. Antoniego Słonimskiego.

Nikt tak konsekwentnie nie zwalczał w tamtych czasach popieranego przez partię i rząd zjawiska wajdalizmu jak twórca tego zapomnianego określenia - Antoni Słonimski. Co było istotą wajdalizmu, wyjaśnia następny cytat z felietonu Słonimskiego. „Niechęć swoją do romantycznych kart naszej historii wyraził już Wajda w »Popiołach« Żeromskiego. Już nam pokazał, że napoleonidzi, którzy nieśli do Polski sztandary wolności i hasła rewolucji francuskiej, to były żałosne łachudry, kondotierzy spraw przegranych, niepochowane trupy ziemi jałowej”. Mijały lata i wydawać by się mogło, że wajdalizm rósł w siłę. Wizja Polski jako brzydkiej panny na arenie międzynarodowej, niezbyt lubianego członka rodziny europejskiej, zdominowała, wydawało się, serca i umysły Polaków. Katastrofa, w której zginął prezydent Lech Kaczyński i znacząca część elit przeciwstawiająca się takiej wizji Polski zdegradowanej, ich tragiczna śmierć, mogła ostatecznie pogrzebać ducha Wernyhory. Ku zaskoczeniu salonu i jego autorytetów tysiące, a może setki tysięcy Polaków w ostatnim tygodniu noc i dzień składało hołd prezydentowi i jego żonie Marii, pierwszej parze najjaśniejszej Rzeczypospolitej.

Mimo że wcześniej sam Donald Tusk zdegradował prezydenturę do żyrandola i czerwonego dywanu, powtarzając, że prezydent nie jest mu do niczego potrzebny, mimo nieustannego poniżania prezydenta przez Komorowskiego, Niesiołowskiego i Palikota, mimo tego wszystkiego Lech Kaczyński doczekał się wdzięczności i szacunku Polaków. Był z nich dumny i jako pierwszy obywatel kochał, szanował i wierzył w wielkość swoich rodaków. I dlatego, choć poniżany i niedoceniany za życia, po tragicznej śmierci stał się wielkim symbolem dumnej Polski. A symbole w Polsce są bardzo niebezpieczne, bo mogą zniszczyć wieloletni dorobek postępowych polskich Europejczyków, ukrywających brzydką pannę w kątach salonów Brukseli, Paryża czy Berlina.

Nie dość, że wbrew zaleceniom Polacy zaczęli się narodowo bałamucić, to jeszcze ten pochówek pary prezydenckiej na Wawelu. To był kolejny policzek dla postępowego salonu i zagrożenie, że prawicowo-romantyczna hydra, demony, jak je nazwał Kazimierz Kutz, urosną w siłę. Bezideowe palikmioty nie mogły na coś takiego pozwolić. Redaktor Adam chwycił zdenerwowany za telefon i zadzwonił do Andrzeja do Krakowa. „A… a… Aaandrzej naa... na… napisz list. Zde… zde… zdewaweluj Kaczora. Ty ma… ma… masz sukces z ty… tym »Katyniem«, to… tobie wolno. A my w… w… w »Gazecie« cię po… po… poprzemy”. Trudno odmówić racjonalności działaniu redaktora, który pokochał jak nikt inny organizacyjną funkcję prasy. Niestety, poparcie było niewielkie, bo Polacy nie dorośli do poziomu wajdalizmu historii.

Niezależnie od opinii i ocen prezydenta Kaczyńskiego, Polacy pożegnali swojego prezydenta, podkreślam: swojego prezydenta, po królewsku. Jestem z tego dumny, bo moi rodacy jeszcze raz potwierdzili to, o czym w „Weselu” tak dobitnie pisał Stanisław Wyspiański: „Ptok ptokowi nie jednaki./ Człek człekowi nie dorówna,/ dusa dusy zajrzy w oczy,/ nie polezie orzeł w gówna”. A dzisiaj już wiemy: nie polezie orzeł w GWna, drodzy redaktorzy."


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Alec
Superreaktywista



Dołączył: 09 Kwi 2006
Posty: 186
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Ze świata Panie , ze świata

PostWysłany: Czw 16:30, 06 Maj 2010    Temat postu:

Podpis Komorowskiego, czyli zgoda na szantaż

Pierwszymi, którzy skorzystali ze śmierci prezydenta Lecha Kaczyńskiego są funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa. Śmierć ta bowiem przekreśliła możliwość zablokowania nowej ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej, a co za tym idzie dała funkcjonariuszom zła dostęp do materiałów zbieranych przez nich przeciwko swym ofiarom.
Bronisław Komorowski, składając swój podpis pod ową ustawą, wbrew woli nie tylko prezydenta, ale i śp. rzecznika praw obywatelskich Janusza Kochanowskiego, otworzył szeroko esbekom drzwi do archiwów. Od tej pory każdy funkcjonariusz dostanie nie tylko swoją teczkę personalną, ale i wytworzone przez siebie tzw. materiały operacyjne.
Co w tych materiałach gromadzono? Przede wszystkim wszystkie tzw. koprmateriały, czyli materiały kompromitujące, dotyczące inwigilowanych i rozpracowywanych osób. I to nie tylko działaczy opozycji demokratycznych, ale i zwykłych obywateli, którzy do tej pory nie zdają sobie z tego sprawy.

O to kilka grup "haków", które znam z kwerendy tych akt:

- zdrady małżeńskie i niemoralne prowadzenie się małżonków lub bliskich krewnych,
- skłonności homoseksualne,
- alkoholizm i inne nałogi,
- konflikty personalne, zwłaszcza w rodzinach i zakładach pracy,
- choroby psychiczne i wszelkie inne problemy ze zdrowiem (nagminnie łamano tajemnice lekarską).
- negatywne cechy charakteru.

Pisząc swoją książkę "Księża wobec bezpieki", miałem dostęp do wszystkich tych materiałów. Jednak ze względów etycznych żadnej z tych kompromitujących spraw nie ujawniłem. Podobnie postępowali inni historycy.

Ujawnią to jednak byli esbecy, którzy masowo będą składać wnioski o dostęp do akt. Co więcej, mogą to wszystko wykorzystać do szantażu swych ofiar i ich rodzin. Ludzie, którzy czynili tyle zła nie cofną się bowiem przed niczym, co może im dać korzyści materialne, zwłaszcza, że pomniejszono im ich emerytury. Wytworzy się też nowy biznes, czyli handel wiedzą o sprawach kompromitujących.

Od dziś więc esbecy mogą ustawicznie wznosić toasty za zdrowie Bronisława Komorowskiego i za jego zwycięstwo w najbliższych wyborach. Od dziś także byli represjonowani i prześladowani przez system komunistyczny, a także ich bliscy, będą znów żyli w strachu.
ks. Tadeusz Isakowicz - Zaleski

[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kamyk
Superreaktywista



Dołączył: 18 Sty 2008
Posty: 900
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 2/2

PostWysłany: Czw 13:47, 19 Sie 2010    Temat postu:

Prowokacja czy też ........


[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lechim
Superreaktywista



Dołączył: 30 Maj 2006
Posty: 699
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Głubczyce

PostWysłany: Pon 15:29, 23 Sie 2010    Temat postu:

Warto przypomnieć:Czwarty rozbiór Polski – 23 VIII 1939
"Joachim von Ribbentrop przybył do Moskwy w południe 23 sierpnia. Na lotnisku witały go flagi z sierpem i młotem oraz ze swastyką. W ciągu pierwszego spotkania ustalono szczegóły o podziale Europy wschodniej. W czasie przyjęcia Stalin spontanicznie wzniósł historyczny toast: Wiem jak bardzo naród niemiecki kocha swego Furhrera. Dlatego pragnąłbym wypić za jego zdrowie.
Poruszając zagadnienie stosunków sowiecko-niemieckich w przededniu wybuchu II wojny światowej w odniesieniu do II RP należy nieco zatrzymać się nad ich historią po I wojnie światowej, kiedy to obydwa państwa nie zostały usatysfakcjonowane Traktatem Wersalskim.

16 kwietnia 1922r. z okazji międzynarodowej konferencji w Genui w sprawie kryzysu ekonomicznego w Europie, nastąpiło nieoczekiwane porozumienie Niemiec i Rosji Sowieckiej w Rapallo, po tajnych naradach obu delegacji. Marszałek Piłsudski oceniał Rapallo jako klęskę Polski i porządku europejskiego nakreślonego traktatem wersalskim. Dla Polski było to porozumienie dwóch historycznych zaborców i wrogów naszej niepodległości.

16 maja1922r. Min. spraw zagr. Niemiec Stresemann podpisał z Sowietami traktat gwarantujący wzajemną neutralność w jakimkolwiek konflikcie z jednoczesnym potwierdzeniem umowy z Rapallo. Trzeba dodać, że Niemcy (na których traktat nałożył szereg ograniczeń) korzystali z sowieckich poligonów wojskowych, szkolili siły sowieckie, zaopatrywali je częściowo w broń i amunicję.

Po Monachium oraz ostatecznym zlikwidowaniu Czechosłowacji (15 marca 1939r.) w stolicach europejskich mnożyły się plotki odnośnie następnej ofiary Hitlera. Wymieniano Węgry, Rumunię, Polskę, a nawet Szwajcarię.

Generalnie mówiąc mimo, że Hitler nie ukrywał swojej nienawiści do komunizmu, to jednak przyszłe porozumienie z Rosją było próbą przezwyciężenia starego dylematu niemieckiego sztabu generalnego – za wszelką cenę nie dopuścić do wojny na dwa fronty! Francja i Anglia nie były gotowe do wojny, czego dowodem było

Monachium, a następnie próba zawarcia układu z Sowietami mająca powstrzymać dalsze akty agresji Hitlera. Podobne funkcje miały spełniać gwarancje udzielone przez Anglię i Francję Polsce, Rumunii i Grecji.

Jednak to Polska miała pochłonąć uwagę Hitlera, 26 października 1938r. Ribbentrop przedstawił amb. J. Lipskiemu żądania oddania Gdańska i korytarza przez Pomorze. Tak więc w związku ze swoimi antypatiami do komunizmu Hitler chciał zagrać kartą polską. 6 stycznia 1939r. w Monachium Ribbentrop wysunął Beckowi ofertę przystąpienia do paktu antykominternowskiego, współpracy militarnej przeciw Rosji Sowieckiej. W zamian zaś za ustępstwa w sprawie Gdańska i autostrady przez Pomorze, obiecywał Polsce Sowiecką Ukrainę (której sam potrzebował…)

Polska dyplomacja pozostała jednak wierna tezie mar. Piłsudskiego, która sprowadzała się do utrzymania pokojowych stosunków z dwoma sąsiadami. Tym samym nie zamierzała występować z jednym przeciwko drugiemu . Rosjanie, jak się wkrótce okazało nie mieli podobnych skrupułów, mimo, że byli związani z Polską paktem o nieagresji z 25 lipca 1932r. zawartym na pięć lat i przedłużonym następnie do 31 grudnia 1945r.

W kilka dni po Monachium, 4 października 1938r. wicemin. spraw zagr. Rosji Sowieckiej Potemkin powiedział ambasadorowi francuskiemu w Moskwie Coulondre: Nie widzę dla nas innego wyjścia aniżeli czwarty rozbiór Polski

10 marca 1939r. na XVIII Zjeździe KPZR (tj. przed zajęciem Pragi przez Hitlera) Stalin zrobił pierwszy krok sygnalizujący możliwość sojuszu z Hitlerem. W swoim przemówieniu dał do zrozumienia, że pragnie zmiany w stosunkach z Niemcami i nie pozwoli, by ZSRR: Został wciągnięty do konfliktów przez podżegaczy wojennych, którzy dążą do tego by inni wyciągali za nich kasztany z ognia. Była to aluzja do oczekiwań Zachodu i nadziei na wspólny front przeciwko Niemcom.

26 marca amb. RP w Berlinie J. Lipski wypowiedział kategoryczne „nie” na niemieckie żądanie w sprawie Gdańska i Pomorza, zaś 31marca Anglia udzieliła Polsce gwarancji. 3 kwietnia Hitler nakazał szefowi kwatery głównej gen. Keitlowi rozpoczęcie przygotowań do „operacji białej” to jest do ataku na Polskę, precyzując datę ataku nie później niż 1 września.

28 kwietnia Hitler w słynnej mowie zerwał pakt o nieagresji z Polską (ze stycznia 1934r.) oraz pakt morski z Anglią. W jego mowie zabrakło tradycyjnych ataków na Rosję Sowiecką. Był to sygnał, że przyszli partnerzy zaczynają się rozumieć. 3 maja sowieckiego komisarza spraw zagr. Maksima Litwinowa, Żyda kojarzonego z polityką tworzenia antyniemieckiego frontu w Europie, Stalin zastępuje Wiaczesławem Mołotowem. Zmiana ta została dostrzeżona i dobrze przyjęta w Berlinie.

23 maja Hitler na odprawie z generałami rzekł: „Dalsze powodzenia nie mogą zostać osiągnięte bez przelewu krwi. Nie możemy spodziewać się powtórzenia Czechosłowacji. Będzie wojna”.

27 maja min. spraw zagr. III Rzeszy Ribbentrop otrzymał informacje z Japonii, że na wypadek wojny w Europie, sojusznik zamierza zachować wolność wyboru swojego stanowiska. Hitler nie mogąc liczyć na Japonię zaczął szukać porozumienia z Rosją. W związku z tym z końcem maja zabroniono prasie niemieckiej ataków na Rosję. Rokowania anglo-niemiecko-sowieckie rozpoczęły się tuż po udzieleniu gwarancji Polsce przez Anglię. Odtąd toczyły się przez całe lato 1939r. podwójne rokowania, jawne z Zachodem i tajne z Niemcami. Zestawienie głównych etapów i dat obu negocjacji prowadzi do wniosku, że Rosjanie zdecydowali się wybrać tę ofertę, która da im więcej – bez wojny.

31 maja Mołotow w mowie oficjalnej poinformował, że umowa z Zachodem może być zawarta jedynie w myśl warunków sowieckich oraz, że nie wyklucza to rokowań z Niemcami. Dla Niemiec, rosyjskie rokowania z Zachodem były wyraźnym sygnałem, że nie można wykluczać porozumienia z Francją i Anglią, co pokrzyżowałoby wszelkie nadzieje Hitlera na teorię tzw. wojen lokalnych.

Rosjanie z kolei obawiali się, że niedoszli sojusznicy chcą wciągnąć ich państwo w wojnę z Niemcami, co zwolniłoby Zachód z przyjścia z pomocą Polsce. Stalin chciał wybadać, czego może spodziewać się od zachodu w zamian za sojusz. Mechanizm rokowań przedstawiał się następująco: gdy Zachód po długich deliberacjach godził się na sowieckie propozycje, rząd sowiecki miał już nowe żądania do uwzględnienia. Rząd sowiecki wysunął np. projekt udzielenia gwarancji bezpieczeństwa wszystkim krajom między Bałtykiem a Morzem Czarnym w razie agresji bezpośredniej (atak Niemiec) lub pośredniej (np. zamach stanu). Taki zapis umożliwiałby Sowietom wkroczenie do krajów ościennych z zaprowadzenia tam swoich porządków (coś w rodzaju słynnej i wypróbowanej „doktryny Breżniewa”).

5 sierpnia Zachód wysłał swoją delegację wojskową do ZSRR. Trzeba dodać, że wysłano ją wolnym ( o szybkości 13 węzłów) statkiem, tak że dopłynęła ona dopiero 11 sierpnia. Kompetencje wysłanników były różne, podobnie jak cele. Francja (gen. Joseph Doumerc) pragnęła zawrzeć z Sowietami umowę za wszelką cenę. Natomiast Anglia (admirał Reginald Drax) chciała jak najdłużej przeciągnąć rokowania pokojowe, aż do podpisania umowy politycznej.

10 sierpnia sowiecki charge d’affairs w Berlinie Astachow otrzymuje wyraźną już ofertę podziału Polski z lojalnym uprzedzeniem, że Niemcy planują napaść na Polskę. J. Schnurr, kierownik wydziału MSZ niemieckiego powiedział mu: Polska mania wielkości chroniona przez Wielką Brytanię, pcha Polskę do coraz nowych prowokacji. Mamy ciągle nadzieję, że Polska opamięta się tak, iż możliwe będzie pokojowe rozwiązanie. Nawet w razie rozstrzygnięcia orężnego interesy niemieckie w Polsce są całkiem ograniczone. Nie muszą one wcale kolidować z interesami sowieckimi jakiegokolwiek rodzaju. Ale musimy znać te interesy.

12 sierpnia w letniej rezydencji Hitlera w Obersalzberg przerażony minister Włoch Ciano (zięć Mussoliniego) dowiedział się, że Hitler zamierza uderzyć na Polskę w ciągu trzech tygodni. Na słowa Ciano, że nie wierzy by atak na Polskę mógłby być zlokalizowany, zaś Włochy będą gotowe do wojny europejskiej dopiero w 1942 r., Hitler przekazał mu treść ostatniego telegramu z Moskwy, który wyrażał zgodę Rosjan na przyjazd ministra Ribbentropa do Moskwy w celu podpisania wspólnego paktu, po wcześniejszym przedyskutowaniu wszystkich interesujących obie strony spraw włącznie z Polską.

Oczywiście zgodnie z sowiecką mentalnością Rosjanie już po podjęciu decyzji o sojuszu z Hitlerem winę za niepowodzenie rozmów z Zachodem chcieli przerzucić na Zachód. W związku z tym przewodniczący rozmów z Zachodem Woroszyłow przedstawił żądanie zgody na przemarsz Armii Czerwonej przez terytorium Polski i Rumunii, dodając, że od załatwienia tej sprawy uzależnia powodzenie dalszych negocjacji.

17 sierpnia – Wobec zgody Niemiec na wszystkie warunki sowieckie Stalin rozkazał Woroszyłowowi odroczenie na cztery dni rozmów z Zachodem.

18 sierpnia – Mołotow wysunął propozycję podpisania tajnego paktu, który regulowałby wszelkie kwestie interesów obu mocarstw w Europie Wschodniej. Była to pierwsza zapowiedz tajnego protokołu w sprawie rozbioru Polski, podpisanego w tydzień później na Kremlu.

Tymczasem Hitler gorączkowo naciskał na postęp w tajnych rokowaniach ze Stalinem w związku ze zbliżającym się terminem zaatakowania Polski (1 września). W trakcie częstych rozmów Ribbentrop wysuwał propozycję swojej wizyty zaraz po 18 sierpnia, zaś Mołotow zaproponował datę 26 lub 27.

Dla Hitlera był to termin nie do przyjęcia, dlatego 20 sierpnia wysłał osobistą depeszę do Stalina prosząc o przyspieszenie terminu. Jednocześnie 19 sierpnia w Berlinie podpisany został daleko idący układ handlowy między Niemcami i Rosją.

Apel Hitlera do Stalina zrobił na tym ostatnim bardzo dodatnie wrażenie (doręczony Mołotowowi 21 sierpnia o godz. 15). W dwie godziny później niemieckiemu ambasadorowi w Moskwie doręczono odpowiedz Stalina zapraszającą Ribbentropa na dzień 23 sierpnia. Hitler przyjął tą odpowiedz z wybuchem radości. Według relacji obecnego wtedy dyplomaty niemieckiego Hewela wykrzyknął: Teraz mam świat w swojej kieszeni!

Interesujące jest, że 19 sierpnia ambasador Schulenburg otrzymał tekst paktu o nieagresji od Rosjan z dopiskiem, że będzie specjalny protokół dotyczący interesów obu stron. Stalin uzależniał tym samym podpisanie paktu od wcześniejszego ustalenia jaka część łupów przypadnie mu w udziale. Zbija to do końca tezę historyków sowieckich, że Rosjanie nie zdawali sobie sprawy, że wspólnie z Hitlerem rozpętali drugą wojnę światową.

W tym czasie Zachód, a szczególnie Francja mocno naciska na Warszawę na wyrażenie zgody na przemarsz wojsk sowieckich. Polska rzecz jasna zajęła zdecydowane stanowisko w tej sprawie.

19 sierpnia minister spraw zagranicznych Beck powiedział ambasadorowi Francji Noelowi: Toż to jest nowy rozbiór Polski, który my sami mamy na siebie podpisać, jeżeli my mamy ulec rozbiorowi, to przynajmniej chcemy się bronić. Nie mamy żadnej gwarancji, że Rosjanie wszedłszy na nasze ziemie wschodnie wezmą rzeczywiście udział w wojnie. Co rzeczywiście nastąpiło, tle że za zgodą Hitlera, a nie Polski.

Brytyjski ambasador w Warszawie Howard Kennard powiedział (jeszcze w 1938 r.):…Gdyby wojska rosyjskie raz się znalazły na ziemi polskiej, trzeba by prowadzić nową wojnę by je stamtąd usunąć, choćby Polska i Rosja były uczestnikami sojuszu antyniemieckiego. Nic bardziej proroczego na rok 1945.

21 sierpnia – zaniepokojenie Zachodu możliwością porozumienia niemiecko-sowieckiego osiągnęło szczególną formę. Francuski premier Daladier upoważnił szefa delegacji wojskowej w Moskwie gen. Doumenc, do wyrażenia zgody na przejście Armii Czerwonej przez ziemię polskie (bez jej zgody), ale Woroszyłow nie był już tym zainteresowany. Dyplomatycznie stwierdził, że Polska jest państwem suwerennym i Francja nie może mówić w jej imieniu.

Oficjalnie rozmowy zachodnio-sowiecke zakończyły się 25 sierpnia – dwa dni po podpisaniu paktu Ribbentrop-Mołotow. Stalin do ostatniej chwili chciał mieć delegacje obu mocarstw u siebie jako środek nacisku na Niemcy, co pozwalało mu wynegocjować jak najlepsze warunki.

William Strang, specjalny przedstawiciel brytyjskiego MSZ, którego misja polityczna zakończyła się z powodu impasu w rozmowach, tak ocenił grę Sowietów: „Niemcy miały więcej do zaofiarowania, rząd sowiecki mógł sądzić, że jeśli zawrze układ z mocarstwami zachodnimi wojny da się może uniknąć, ale istniejący system terytorialny pozostanie niezmieniony, jeśliby jednak doszło do wojny rzeczą więcej niż prawdopodobną, że Związek Sowiecki poniósłby główny jej ciężar otrzymując mało skutecznej pomocy od W. Brytanii i Francji. Jeśliby zawarł układ z Niemcami to wojna byłaby rzeczą pewną, ale Sowiety mogłyby pozostać neutralne i mogłyby zarobić na rozbiorze Polski i wchłonięciu niektórych państw bałtyckich ofiarowanych przez Niemcy. Tymczasem Niemcy i mocarstwa zachodnie wyczerpywałyby się wzajemnie.

Joachim von Ribbentrop przybył do Moskwy w południe 23 sierpnia. Na lotnisku witały go flagi z sierpem i młotem oraz ze swastyką. W ciągu pierwszego spotkania ustalono szczegóły o podziale Europy wschodniej. W czasie przyjęcia Stalin spontanicznie wzniósł historyczny toast: Wiem jak bardzo naród niemiecki kocha swego Furhrera. Dlatego pragnąłbym wypić za jego zdrowie.

Późnej nocy z 23 na 24 sierpnia na Kremlu został podpisany pakt o nieagresji (ważny na 10 lat). Pakt ten różnił się od innych paktów o nieagresji podpisanych przez Sowiety tym, że nie posiadał klauzuli możliwego unieważnionego jeśliby jedna z podpisujących stron zaatakowała trzecie państwo. Zawierany był bowiem z myślą i świadomością o agresji.

Tajny protokół załączony jak pamiętamy z inicjatywy sowieckiej do paktu o (nie)agresji (!) traktował o udziale Sowietów w łupach i brzmiał następująco:

Z okazji podpisania aktu o nieagresji między Rzeszą Niemiecką a ZSRR podpisani pełnomocnicy obu stron poruszyli w ściśle poufnej wymianie zdań sprawę wzajemnego rozgraniczenia sfer interesów obu stron. Wymiana ta doprowadziła do następującego wyniku:

1. Na wypadek przekrztałcenia terytorialno-politycznego obszaru należącego do państw bałtyckich (Finlandia, Estonia, Łotwa i Litwa), północna granica Litwy tworzy automatycznie granicę sfery interesów niemieckich i ZSRR, przy czym obie strony uznają roszczenie Litwy do terytorium wileńskiego.

2. Na wypadek terytorialno-politycznego przekształcenia terytoriów, należących do państwa polskiego, sfery interesów Niemiec i ZSRR będą rozgraniczone w przybliżeniu przez linię Narew-Wisła-San. Kwestia czy w interesie obu stron uznane będzie za pożądane utrzymanie niepodległego państwa polskiego, zostanie definitywnie zdecydowane dopiero w ciągu dalszego rozwoju wypadków politycznych. W każdym razie oba rządy rozwiążą kwestię tę na drodze przyjacielskiego porozumienia.
3. Jeśli chodzi o południowy wschód Europy, to ze strony rosyjskiej podkreśla się zainteresowanie Besarabią. Ze strony Niemiec stwierdza się zupełnie „desinteressement” odnośnie tego terytorium.
4. Protokół ten traktowany będzie przez obie strony w sposób ściśle tajny.


Podpisali:
Za Rząd Rzeszy: J.J.Ribbentrop
Jako pełnomocnik Rządu ZSRR W. Mołotow
Moskwa, 23 sierpnia 1939r.

Obie strony podjęły specjalne kroki, aby treść specjalnego protokołu nie stała się publiczna. Ribbentrop zażądał od niemieckiego ambasadora w Moskwie, aby wszyscy pracownicy, którzy wiedzieli o protokole zobowiązali się na piśmie do zachowania tajemnicy. Rosjanie do dziś dostają czkawki gdy przychodzi im wymówić nazwę tego protokołu twierdząc, że dokumenty dyplomacji niemieckiej zdobyte przez Zachód w Berlinie nie są autentyczne.

Niemcy zmienili front dopiero po klęsce i ich obrona na procesie norymberskim usiłowała włączyć do akt tajny protokół, aby za wynik II wojny światowej pociągnąć do odpowiedzialności swoich wspólników ukrytych wtedy w togach sędziów.

Strona sowiecka, zrobiła wszystko, aby nie dopuścić do włączenia tego protokołu do akt oddalając każdą prośbę jako prowokację. Protokół został jednak ogłoszony przez prokuratora brytyjskiego, który złożył jego tekst Trybunałowi.

.
Jacek K. Matysiak
.

Autor o sobie: absolwent historii Uniwersytetu Łódzkiego (praca-monografia gen.dyw. T. Kutrzeby i bitwa nad Bzurą), redaktor studenckiego pisma „Nowsze Drogi” (I-XII’81), internowany w Lowiczu i Kwidzynie (3V-4XII’82). Od 1984 w płn. Kalifornii, rejon San Francisko (min. redaktor „Wiadomosci”, 1986-89)."


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kamyk
Superreaktywista



Dołączył: 18 Sty 2008
Posty: 900
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 2/2

PostWysłany: Wto 21:27, 24 Sie 2010    Temat postu:

Alec napisał:


O to kilka grup "haków", które znam z kwerendy tych akt:

- zdrady małżeńskie i niemoralne prowadzenie się małżonków lub bliskich krewnych,
- skłonności homoseksualne,
- alkoholizm i inne nałogi,
- konflikty personalne, zwłaszcza w rodzinach i zakładach pracy,
- choroby psychiczne i wszelkie inne problemy ze zdrowiem (nagminnie łamano tajemnice lekarską).
- negatywne cechy charakteru.



"Alcu",nic nowego,,,takie "haki" zbierano kiedyś i zbiera się również obecnie.Pamiętaj jedno,,,,, kto ma informację - ten ma władzę,oczywiście nie do końca świata

CZŁOWIEK ZAWSZE LUBIAŁ I LUBI NADAL WIEDZIEĆ WSZYSTKO O DRUGIM CZŁOWIEKU,DLATEGO WYMYŚLIŁ SPOWIEDŹ I SŁUŻBY "UCHO"


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kamyk
Superreaktywista



Dołączył: 18 Sty 2008
Posty: 900
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 2/2

PostWysłany: Śro 11:26, 25 Sie 2010    Temat postu:

AAAGazeta Wyborcza,
Fotyga podała się do dymisji z powodu słów prezydenta Yellow_Light_Colorz_PDT_05

Była minister spraw zagranicznych Anna Fotyga podała się do dymisji ze stanowiska w Międzynarodowej Organizacji Pracy. To jej protest Yellow_Light_Colorz_PDT_05 na słowa prezydenta Bronisława Komorowskiego na temat polityki wobec Gruzji - informuje "Gazeta Wyborcza".
Anna Fotyga o swojej decyzji poinformowała w zeszłym tygodniu w piśmie do ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego. Wytłumaczyła ją tym, że jej "opinia ws. geopolityki Gruzji jest odmienna (...) i nie jest w stanie reprezentować tak zdefiniowanego stanowiska na arenie międzynarodowej".

W ten sposób Fotyga zareagowała na słowa Bronisława Komorowskiego w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej", w którym prezydent powiedział między innymi, że Gruzja nie będzie mogła liczyć na niego "aż tak, jak na Lecha Kaczyńskiego" Ok! .

Fotyga wyjaśniła, że do tej pory "podobały jej się wypowiedzi Donalda Tuska i Radosława Sikorskiego podczas ich wizyt w Tbilisi, bo były zbieżne z jej poglądami". Jednak słowa Komorowskiego to zmieniają, ponieważ prezydent współtworzy politykę zagraniczną w porozumieniu z rządem - czytamy w "Gazecie Wyborczej".

Wielka to strata dla państwa polskiego,dla polityki i stosunków z kosmitami Yellow_Light_Colorz_PDT_05

CZŁOWIEK CZĘSTO PRZESADZA ,ALE TO JEGO PROBLEM


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
funkykoval
Superreaktywista



Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 575
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: się bierze woda sodowa ?

PostWysłany: Śro 12:28, 25 Sie 2010    Temat postu:

Kamyk napisał:

Wielka to strata dla państwa polskiego,dla polityki i stosunków z kosmitami Yellow_Light_Colorz_PDT_05 [/b]
CZŁOWIEK CZĘSTO PRZESADZA ,ALE TO JEGO PROBLEM


Ja widzę jedną wążną rzecz - niedostrzegalną dla Ciebie - babka stwierdziła, że nie może "uprawiać polityki zagranicznej" ze względu na odmienne poglądy Komorowskiego.
Myślę, że bez względu na postrzeganie kompetencji p. Fotygi - należy się jej mimo wszystko szacunek, że zdecydowała się na rezygnację z pełnionej funkcji - nie każdego na to stać.
Człowiek nie potrafi docenić działań innego człowieka- zwłaszcza gdy ma do niego uprzedzenia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kamyk
Superreaktywista



Dołączył: 18 Sty 2008
Posty: 900
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 2/2

PostWysłany: Śro 13:41, 25 Sie 2010    Temat postu:

funkykoval napisał:


Ja widzę jedną wążną rzecz - niedostrzegalną dla Ciebie - babka stwierdziła, że nie może "uprawiać polityki zagranicznej" ze względu na odmienne poglądy Komorowskiego.
.


A ja "funkykoval" z kolei widzę jedną ważną rzecz - niedostrzegalną dla Ciebie - babka nie może już "uprawiać polityki zagranicznej" ze względu na fakt,,,, że nie jest już ministrem spraw zagranicznych,nie jest członkiem rządu,nie jest pupilkiem prezia bo prezio już nie jest premierem,nie ma też już jej promotora ,w ogóle jest ONA poza kręgiem decyzyjnym Uwaga .Pan prezydent Komorowski nie musi mieć poglądów akceptowanych i zgodnych z poglądami pani Fotygi.Wszystko na ten temat.

CZŁOWIEK NIERAZ POWINIEN WIEDZIEĆ GDZIE JEST JEGO MIEJSCE W SZEREGU,NAWET KIEDY JEST KOBIETĄ


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
funkykoval
Superreaktywista



Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 575
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: się bierze woda sodowa ?

PostWysłany: Śro 15:53, 25 Sie 2010    Temat postu:

Kamyk napisał:
funkykoval napisał:


Ja widzę jedną wążną rzecz - niedostrzegalną dla Ciebie - babka stwierdziła, że nie może "uprawiać polityki zagranicznej" ze względu na odmienne poglądy Komorowskiego.
.

A ja "funkykoval" z kolei widzę jedną ważną rzecz - niedostrzegalną dla Ciebie - babka nie może już "uprawiać polityki zagranicznej" ze względu na fakt,,,, że nie jest już ministrem spraw zagranicznych,nie jest członkiem rządu,nie jest pupilkiem prezia bo prezio już nie jest premierem,nie ma też już jej promotora ,w ogóle jest ONA poza kręgiem decyzyjnym Uwaga .Pan prezydent Komorowski nie musi mieć poglądów akceptowanych i zgodnych z poglądami pani Fotygi.Wszystko na ten temat.
CZŁOWIEK NIERAZ POWINIEN WIEDZIEĆ GDZIE JEST JEGO MIEJSCE W SZEREGU,NAWET KIEDY JEST KOBIETĄ

To co się robi - kiedy reprezentuje się kraj w organizacji międzynarodowej ?? Uprawia sie politykę samorządową ??? NIe wyraża swojego zdania na forum międzynarodowym ??? NIe wypowiada sie w imieniu kraju, który reprezentuje ???
Prezio Komorowski - stosując Twoje nazewnictwo - nie musi mieć poglądów akceptowanych przez p. Fotygę. Musi mieć poglądy zgodne z interesem kraju - a takimi poglądami jest wspieranie krajów byłego bloku radzieckiego w ich działaniach proeuropejskich.
Prezio Komorowski jak na razie w polityce międzynarodowej robi jedno - nie drażnic Rosji. Tylko czy to jest interes Polski ??


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kamyk
Superreaktywista



Dołączył: 18 Sty 2008
Posty: 900
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 2/2

PostWysłany: Śro 21:40, 25 Sie 2010    Temat postu:

funkykoval napisał:

To co się robi - kiedy reprezentuje się kraj w organizacji międzynarodowej ?? Uprawia sie politykę samorządową ??? NIe wyraża swojego zdania na forum międzynarodowym ??? NIe wypowiada sie w imieniu kraju, który reprezentuje ???


Oczywiście,reprezentuje się nasz kraj w organizacjach międzynarodowych,ale w temacie jakim ta organizacja się zajmuje.Pani Fotyga reprezentowała nas w Międzynarodowej Organizacji Pracy,która zajmuje się ważnymi sprawami dotyczącymi PRACY,czyli ; prawa pracy,kodeksów pracy,bhp i inne.Natomiast MOP nie zajmuje się wspieraniem krajów byłego bloku sowieckiego w ich działaniach proeuropejskich.A tak w ogóle to JEJ odejście z MOP nie jest dla Polski żadną stratą,nie ma ludzi niezastąpionych.

CZŁOWIEK ZACZYNA SWOJĄ MISJĘ I JĄ KOŃCZY,TAKIE ŻYCIE


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lechim
Superreaktywista



Dołączył: 30 Maj 2006
Posty: 699
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Głubczyce

PostWysłany: Pią 6:56, 27 Sie 2010    Temat postu:

z dzisiejszej Rzepy:
"O czym marzą Polacy- Zdzisław Krasnodębski


Podobno obywatele RP marzą o normalności, o zwykłej codziennej polityce, w której debata toczy się wokół podatków, gospodarki, spraw socjalnych itp., politycy są rzeczowi i traktują się nawzajem z szacunkiem. Co jednak zrobić z zasadniczym sporem Polaków o Polskę? Cisza na górze nie znaczy końca sporu na dole, a może nawet doprowadzić do jego zaostrzenia

Lęki przed gwizdaniem i buczeniem

Teraz z kolei pojawiła się mniej lub bardziej skrywana obawa, że znaczna część Polaków może odrzucić, bojkotować prezydenturę Bronisława Komorowskiego. Na szczęście także w tym wypadku zachowane są granice. Bronisław Komorowski na pewno nie będzie prezydentem wszystkich Polaków. Ale minimum zostanie utrzymane. Nikt nie kwestionuje legalności wyboru, a do legitymizacji władzy nie potrzeba entuzjazmu czy sympatii – wystarczy pogodzenie się z faktami oraz akceptacja formalnych reguł i procedur.

Rzecz jednak w tym, że obóz rządzący chciałby czegoś więcej – zaufania i szacunku dla prezydenta, a na dokładkę co najmniej 500 dni spokoju dla rządu, a więc dużo więcej niż kiedyś – w stanie jeszcze większego konfliktu – chciał generał Jaruzelski, znowu zajmujący należne mu miejsce w establishmencie. Te pragnienia są zrozumiałe. Premier chciałby wygrać kolejne wybory i nadal nam miłościwie rządzić, a według zwolenników Bronisława Komorowskiego Polacy mają wreszcie właściwego prezydenta, który nie jest obciachem: wykształconego, poliglotę, krasomówcę, a nawet – do niedawna – poetę i myśliwego.

Wszystko jest jak najlepiej. Państwo zdało egzamin i tylko jakiś szaleniec, fanatyk i talib mógłby to kwestionować – jak ci pod krzyżem na Krakowskim Przedmieściu. Zbratane, a nawet zblatowane elity rozpływają się w samozadowoleniu, rezygnując z myślenia. Mogą liczyć na wsparcie "młodych, wykształconych, z wielkich miast", których typem idealnym był ów kucharz z ASP. Gorzej jest z ludem i częścią nadmiernie refleksyjnej inteligencji nienadążającej za postępem i modernizacją w wydaniu platformerskim. Lęk przed ulicą psuje dobry nastrój. Co będzie, jak będą gwizdać, buczeć, krzyczeć lub po prostu nie przyjdą jak 15 sierpnia?

Dlatego zewsząd rozlegają się głosy, że trzeba szanować urząd prezydenta, że to dyshonor, że go nie zaproszono do Jastrzębia itd. Przypomina się także, że wybrała go większość uczestniczących w wyborach Polaków, że reprezentuje on Rzeczpospolitą. Nie dziwi mnie to wcale, choć jeszcze niedawno opowiadano nam, że to tylko żyrandol i należałoby zmienić konstytucję, by ów nieważny urząd, i tak podległy panu Tomaszowi Arabskiemu, jeszcze umniejszyć.

"Komoruski" zamiast "Kaczora"

I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to, że w ostatnich latach ukształtowały się prawo i obyczaj polityczny, które trudno będzie tak od razu zmienić. Sądy Rzeczypospolitej orzekały przecież, że obrzucanie wyzwiskami prezydenta RP jest jak najbardziej zgodne z prawem obowiązującym w naszym kraju. Prokuratura konsekwentnie umarzała postępowania. Stwierdzono i potwierdzono, że nie stanowi obrazy publiczne nazywanie prezydenta durniem (nawet przez mędrca europejskiego), pijakiem, chamem itd., że można robić to w mediach – dzień w dzień, wieczór w wieczór. O Lechu Kaczyńskim każdy mógł powiedzieć, co mu ślina na język przyniosła – bezdomny Hubert i Lech Wałęsa, wicemarszałek Sejmu i "dobrze umocowany" poseł z Biłgoraja, dziennikarze i showmani w stanie medialnego upojenia.

I trudno było nawet się połapać, kto akurat mówi, czy to jeszcze pan Hubert, czy już jakiś prominentny polityk obozu rządzącego. A nasze autorytety, nawet te bardzo nobliwie katolickie, w najlepszym razie dyskretnie milczały. Nikt nie przypominał, że Lech Kaczyński jest demokratycznie wybrany, że obrażanie go jest naruszaniem godności Rzeczypospolitej. Za ogólnym przyzwoleniem premier i rządząca partia, ukrywając swoją kompletną ideową pustkę i indolencję, prowadziły brudną wojnę aż do tragicznego końca w Smoleńsku.

Trudno będzie się więc dziwić, jeśli Polacy będą korzystać z wywalczonych swobód i nadal stosować się do obyczaju publicznego obrzucania wyzwiskami, wyśmiewania i poniżania prezydenta. Tylko że zamiast "Kaczora" będziemy teraz słyszeć o "Komoruskim", "sołtysie" i "gajowym z kaszalotem", choć zapewne już nie w TVN 24 czy TOK FM.

Jak można to zmienić? Można oczywiście zastosować teraz represje i karać za obrazę, ale znając przekorę Polaków, nie sądzę, by było to skuteczne. Nie sądzę również, by pomogły apele autorytetów, poprzednio tak powściągliwych. Aby dojść do względnej zgody, do odbudowania powagi urzędu prezydenta RP, a tym samym państwa, trzeba zacząć od czegoś innego. A zależy to od obozu rządzącego, na czele z obecnym prezydentem i premierem. Otóż powinno się pociągnąć do politycznej odpowiedzialności (a gdzie jest to możliwe – także odpowiedzialności karnej) tych, którzy obrzucali poprzedniego prezydenta obelgami. Wszyscy znamy ich nazwiska. Nie trzeba ich przytaczać. To jest warunek niezbędny rekoncyliacji polsko-polskiej.

500 dni życzliwości dla PiS

Marzenie o normalności to także marzenie o dobrej opozycji. Sen o opozycji, w której układni, mili, medialni, umiarkowani politycy wyznaczą zwycięską linię, szybko się rozwiał. Kolejna próba "wychowania" Jarosława Kaczyńskiego spełzła na niczym. Nie sądzę jednak, żeby te daremne próby pomagały naprawiać Rzeczpospolitą. Potrzeba czegoś zgoła przeciwnego.

Chodzi o moratorium, ale bynajmniej nie o 500 dni spokoju dla rządu, gdyż przeczyło by to powołaniu mediów. Mają one patrzeć władzy na ręce, a nie dbać o jej dobre samopoczucie. W dodatku premier Tusk i rząd mieli już trzy lata spokoju. Teraz mają pełnię władzy, pełnię odpowiedzialności. Im trzeba raczej niepokoju i bardzo silnych bodźców do działania – kopa i szpili, jak by powiedział lud – a nie spokoju.

Należy raczej pomyśleć o paru miesiącach spokoju dla opozycji i 500 dniach życzliwości dla Jarosława Kaczyńskiego. I niech to będzie tylko połowa tej życzliwości, jaką media głównonurtowe okazują Donaldowi Tuskowi. Wystarczy tyle, nie więcej, a niezużytą krytyczną energię można by przecież spożytkować na projektowanie alternatywnej polityki. Bo skoro PiS jej nie proponuje (jak twierdzą media), to cóż przeszkadza dziennikarzom, publicystom, ekspertom, ekspolitykom i politykom in spe, by podjęli się tego zadania?

Przegnać PR-owców

Trzeci warunek powrotu do normalności jest zapewne najtrudniejszy. Należy przerwać rozkładającą Polskę grę pozorów, zwaną do niedawna postpolityką. Platon uznawał, że z państwa należy wygnać poetów. My na pewno powinniśmy wygnać specjalistów od PR, wizerunku i marketingu politycznego. Wygnać – to znaczy solidarnie zrezygnować z ich usług w polityce, niech raczej zajmują się sprzedawaniem pasty do zębów lub piwa. Przecież raz jeszcze okazało się, że kampania wyborcza nie ma nic wspólnego z działaniami podejmowanymi po wyborach.

Jarosławowi Kaczyńskiemu można zasadnie zarzucić to, że w swej kampanii nie powiedział dostatecznie jasno, że zamierza z całą stanowczością wrócić do katastrofy smoleńskiej. Powinien także jaśniej prezentować swoją opinię na temat kontrkandydata i stanu RP. Natomiast od Bronisława Komorowskiego mieliśmy prawo usłyszeć, od czego planuje zacząć swoją prezydenturę, kim zamierza się otoczyć itp. Powinien był powiedzieć swoim wyborcom, że jednym z jego pierwszych posunięć będzie dążenie do przeniesienia krzyża sprzed Pałacu Namiestnikowskiego i że zamierza pogłębiać przyjaźń z Rosją wzniesieniem dla czerwonoarmiejców pomnika w postaci krzyża (z "bagnecikami"). Polacy byliby wtedy bardziej świadomi, kogo i co wybierają. Być może chętniej chodziliby do wyborów, gdyby traktowano ich poważnie.

Nikt nie zaśpiewa o Tusku

Oczywiście te trzy drobne przedsięwzięcia nie uzdrowiłyby Rzeczypospolitej. Do tego trzeba byłoby zasadniczych reform strukturalnych. Na przykład w dziedzinie mediów, i to przede wszystkim prywatnych. Rynek medialny, w tym prasowy, powinien być odpowiednio uregulowany, także po względem właścicielskim, by zapewnić różnorodność stanowisk i idei.

Natomiast o pamięć Lecha Kaczyńskiego, rzekomo obecnie niszczoną przez tych, którzy jej bronią, proszę się nie martwić. W sprawie Smoleńska i prezydentury Lecha Kaczyńskiego historia już wydała wyrok. Wystarczy posłuchać takich pieśni jak ta śpiewana przez Marię Gabler pt. "Prezydent idzie na Wawel" (że nie wspomnę o wspaniałym wierszu Jarosława Marka Rymkiewicza, o wierszu Marcina Wolskiego i wielu innych). Idę o zakład, że nikt nigdy nie zaśpiewa patriotycznych pieśni ani o Jaruzelskim, ani o Wałęsie, ani o Kwaśniewskim, ani o Komorowskim, ani o Tusku. I wszyscy wiemy dlaczego. Wszyscy wiemy.

Autor jest profesorem Uniwersytetu w Bremie i Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie oraz współpracownikiem "Rzeczpospolitej"


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kamyk
Superreaktywista



Dołączył: 18 Sty 2008
Posty: 900
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 2/2

PostWysłany: Sob 12:56, 28 Sie 2010    Temat postu:

lechim napisał:
z dzisiejszej Rzepy:
"O czym marzą Polacy- Zdzisław Krasnodębski

Trudno będzie się więc dziwić, jeśli Polacy będą korzystać z wywalczonych swobód i nadal stosować się do obyczaju publicznego obrzucania wyzwiskami, wyśmiewania i poniżania prezydenta. Tylko że zamiast "Kaczora" będziemy teraz słyszeć o "Komoruskim", "sołtysie" i "gajowym z kaszalotem", choć zapewne już nie w TVN 24 czy TOK FM.

"


Oto jest Polska,Polska katolicka,pokolenie JPII,rozmodlone 95% narodu Yellow_Light_Colorz_PDT_05 .Tacy jesteśmy-jacy jesteśmy,jesteśmy tacy jakimi być nie powinnismy,jesteśmy katolami na pokaz,dla korytek,dla poklasku.Kłaniamy się nisko plebanowi kiedy stoi do nas obrócony twarzą,ale jak tylko się odwróci to .............itp,itd.Czy się kiedyś zmienimy,poprawimy ? myśle,że TAK,,, ale jeszcze nie w tym pokoleniu.

CZŁOWIEK ZMIENIA SIĘ NA LEPSZE,TYLKO POTRZEBA DO TEGO CZASU


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lechim
Superreaktywista



Dołączył: 30 Maj 2006
Posty: 699
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Głubczyce

PostWysłany: Pon 7:48, 30 Sie 2010    Temat postu:

Jak Niemcy dbają o swoje interesy i nie jest to nacjonalizm ani oszołomstwo,ani kaczyzm można przeczytać w Dzienniku:
"Berlin nie chce, aby Polska dostała dotację na budowę. Powód oficjalny: zastrzeżenie ekologiczne. Nieoficjalny: nasz terminal będzie konkurencją dla gazociągu Nord Stream

Niemcy domagają się, żeby Polska przeprowadziła analizy oddziaływania terminalu na środowisko po ich stronie granicy. Chcą też, żeby ekspertyzy zostały opracowane według wyjątkowo restrykcyjnych i drobiazgowych przepisów tzw. konwencji z Espoo.

A to opóźniłoby zaplanowane na połowę września rozpoczęcie budowy. – Skutkowałoby też unieważnieniem decyzji środowiskowej oraz pozwolenia na budowę – przyznaje w rozmowie z „DGP” Mikołaj Budzanowski, wiceminister skarbu. Według niego gazoport zostałby uruchomionu nie w połowie 2014 roku, ale co najmniej 2 – 3 lata później.

Troska
o nietoperze

Niemców nie przekonał fakt, że Gaz-System, spółka skarbu państwa, która pilotuje budowę terminalu, wykonał szczegółowe analizy. – Wykazały one, że inwestycja
nie będzie miała oddziaływania transgranicznego – mówi Małgorzata Polkowska z Gaz-Systemu.

Dla Berlina nie było argumentem również to, że Bruksela wycofała się z wcześniejszych zastrzeżeń ekologicznych. Dotyczyły one oddziaływania inwestycji na tereny Natury 2000. Polski rząd musiał odpowiadać na setki pytań. – Bruksela zainteresowała się na przykład, czy budowa nie wpłynie negatywnie na zamieszkujące tamte tereny nietoperze – mówi Budzanowski. I jak zapewnia, wszystkie kwestie związane z Naturą 2000 zostały wyjaśnione.

Jednak nie dla Berlina. Dzisiaj w Świnoujściu rozpoczyna się kluczowa runda negocjacji w sprawie niemieckiej blokady unijnych pieniędzy
. – Liczę, że sprawa transgranicznego oddziaływania terminalu na środowisko będzie rozwiązana – podkreśla Budzanowski.

Damy radę
bez dotacji

Jego optymizmu nie podziela jednak część ekspertów
. – Berlin dobrze wie, że gazoport to kluczowa inwestycja z punktu widzenia bezpieczeństwa
energetycznego, i rzuca nam kłody pod nogi – mówi jeden z ekspertów rynku gazu.

Według niego ma to związek z budową rosyjsko-niemieckiego gazociągu Nord Stream. – Niemieckie firmy gazowe liczyły, że za pośrednictwem Nord Streamu będą sprzedawać nam rosyjski surowiec – tłumaczy.

Decyzja KE w sprawie unijnych dotacji na gazoport ma zapaść do końca września. Strona polska już zaczęła rozważać czarny scenariusz, czyli budowę terminalu bez pieniędzy z Unii. Według Budzanowskiego Polska sobie z tym poradzi, bo mamy zapewnione wystarczające środki na ten projekt."


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kamyk
Superreaktywista



Dołączył: 18 Sty 2008
Posty: 900
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 2/2

PostWysłany: Sob 12:13, 04 Wrz 2010    Temat postu:

lechim napisał:


Jego optymizmu nie podziela jednak część ekspertów
. – Berlin dobrze wie, że gazoport to kluczowa inwestycja z punktu widzenia bezpieczeństwa
energetycznego, i rzuca nam kłody pod nogi – mówi jeden z ekspertów rynku gazu.

Według niego ma to związek z budową rosyjsko-niemieckiego gazociągu Nord Stream. – Niemieckie firmy gazowe liczyły, że za pośrednictwem Nord Streamu będą sprzedawać nam rosyjski surowiec – tłumaczy.

."


Ekspansjonizm w różnych postaciach zawsze był i jest nadal ulubioną "grą" chłopaków z Berlina.Zapomnieli już jak w 1945 roku wraz z aliantami i sowietami przywołaliśmy ich do porządku, sprowadzając do parteru.Także podobnie jak wtedy tak i dzisiaj musimy dać sobie radę z ich "gierkami",wszystkimi dostępnymi i skutecznymi metodami.Prezydencja Polski w UE powinna nam w tym pomóc,wszystko jednak zależy od operatywności i mądrości naszego rządu.Pożyjemy-zobaczymy,"45" musimy powtórzyć,,, jednak tym razem sami.


CZŁOWIEK POLAK MA SWÓJ ROZUM I NIE MUSI TAŃCZYĆ TAK JAK MU ZAGRAJĄ


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Kontynuacja Zlikwidowanego Forum Głubczycka Strona Główna -> PLATFORMA DIALOGU Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin