Forum Kontynuacja Zlikwidowanego Forum Głubczycka Strona Główna Kontynuacja Zlikwidowanego Forum Głubczycka
Forum jest moderowane o różnych porach
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

WIELKA TRAGEDIA,OGROMNA STRATA,NARODOWA TRAUMA
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Kontynuacja Zlikwidowanego Forum Głubczycka Strona Główna -> PLATFORMA DIALOGU
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lechim
Superreaktywista



Dołączył: 30 Maj 2006
Posty: 699
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Głubczyce

PostWysłany: Pią 7:16, 28 Sty 2011    Temat postu:

Z WP:
"TAJEMNICE SMOLEŃSKA"
a tu:
"Powstało już kilka książek o smoleńskiej tragedii z 10 kwietnia, ale dopiero teraz będzie szansa przeczytać prawdziwy dokument z miejsca katastrofy Tu-154.

Książkę zamierza bowiem napisać sam pułkownik Edmund Klich (65 l.), który był akredytowany w Moskwie przy Międzynarodowym Komitecie Lotniczym, przygotowującym raport o katastrofie. -

Może uda się ją skończyć pod koniec roku - mówi Faktowi Klich.

Edmund Kluch wiele czasu spędził na miejscu katastrofy, współpracował bezpośrednio z rosyjskimi ekspertami i MAK. - Pojechałem na miejsce katastrofy od razu 10 kwietnia.
Na początku byłem zszokowany tym, co zobaczyłem, ale od razu musiałem się skupić i wszystko po kolei notowałem.Edmund Klich
Na początku byłem zszokowany tym, co zobaczyłem, ale od razu musiałem się skupić i wszystko po kolei notowałem. Spostrzeżenia z miejsca katastrofy, relacje z każdego spotkania. Każdy szczegół, kto co mówił - wspomina nam Klich. Na tej podstawie chce napisać książkę."

Po bieganiu po studiach,trzeba coś na tej tragedii zarobić.Kasiora,kasiora.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lechim
Superreaktywista



Dołączył: 30 Maj 2006
Posty: 699
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Głubczyce

PostWysłany: Pią 10:00, 28 Sty 2011    Temat postu:

z salonu 24:
""Ląduj dziadu"- Reactivated

"Komsomolskaja Prawda" w artykule "Kto nakazał lądowanie samolotu Kaczyńskiego w Smoleńsku" zwróciła uwagę na delikatność postępowania MAK, który w swoim Raporcie nie zinterpretował słów załogi (które zresztą, zgodnie z polską transkrypcją rozmów z kabiny w ogóle nie padły):

Przypomnijmy: MAK w swoim Raporcie powstrzymał się od interpretacji transkrypcji słów dowódcy statku powietrznego i dyrektora protokołu jako stanowiących bezpośredni dowód, że prezydent Kaczyński wydał polecenie lądowania samolotu. Czy MAK mógłby wyciągnąć taki wniosek? Bez wątpienia - tak. Zwroty takie jak "nie podjęto jeszcze decyzji," wkurzy się, jeśli ... "nie pozostawiają wątpliwości co do nastroju Głównego Pasażera i jego nacisku na załogę.
Dlaczego MAK postanowił ograniczyć się do ostrożnych sformułowań i przewodniczący Komitetu Technicznego Morozow nie poruszył tego problemu na konferencji prasowej? Być może MAK kierował się pragnieniem ochrony stanowiska badacza oraz zachowania bezstronności śledztwa,i być może nawet w tym przesadził. Dowodów bezpośredniego zaangażowania się Głównego Pasażera w lądowanie samolotu jest dostateczna ilość.

Jednocześnie, powołując się na informacje otrzymane od anonimowego polskiego dziennikarza (ale nie przesądzając czy są prawdziwe, czy też nie), gazeta poinformowała że w 36.SPLT wkrótce przed katastrofą pojawiła się tajna instrukcja, stwierdzająca, że samolot może odejść na lotnisko zapasowe tylko za zgodą Głównego Pasażera.
Inicjatorem tego dokumentu miała być Kancelaria Prezydenta.

W tej sytuacji dążącym do ocieplenia stosunków z Rosją władzom nie pozostaje nic innego, jak podziękować MAK za okazane nam zrozumienie i delikatność wyrażającą się tak w głównych tezach, jak i w sposobie upublicznienia ostatecznego Raportu.
Osobą szczególnie nadającą się do tego zadania wydaje się być rzecznik Graś, który miał już okazję przemówić w języku Puszkina ze skutkiem wiadomym.

Zaś nam pozostaje sprawdzenie, czy przywołana instrukcja rzeczywiście istnieje, i kim jest ten usłużny dziennikarz."
Przez delikatność i bezstronność stwierdzono jedynie obecność osoby postronnej pod wpływem alkoholu,resztę pozostawili naszym zaprzyjażnionym mediom ,przecież te też z czegoś muszą żyć.Dzięki tzw.dotarciom do kolejnych dokumentów sprzedaż G.Wna,tudzież tygodnika Lisa nie będzie tak spadać,a rok wyborczy to żniwa dla naszych rzetelnych,niezależnych dziennikarzy.

Jakoś dziwnie organ z czerskiej nie podaje że:

Czy to przypadek, że dwa największe tytuły: rosyjski - "Komsomolskaja Prawda" i niemiecki - "Das Bild" - w sposób wyjątkowo cyniczny obwiniają Polaków, a ściślej poległych gen. Błasika i Prezydenta L. Kaczyńskiego za katastrofę rządowego Tu 154 M 10 kwietnia w Smoleńsku?

Oczywiście o żadnym przypadku mowy być nie może. Tzw. zwykli obywatele Rosji i Niemiec, ludzie, którzy swą wiedzę na temat wydarzeń bieżących opierają głównie na tabloidowych rozkładówkach i tematach dnia w wiodących stacjach telewizyjnych, otrzymali jasny przekaz, niezwykle zbieżny z interesem Władimira Putina i Angeli Merkel. Wizerunek L. Kaczyńskiego i w ogóle Polski, kreowany wytrwale przez "Das Bild", "Komsomolskaja Prawdę" i inne podobne tytuły, został przy okazji tragedii smoleńskiej jeszcze raz podkreślony, uwydatniony mocniej niż kiedykolwiek, odnotowany przez świat.

A to obrazki prawdziwej smuty: pijany , zataczający się dowódca polskiego lotniska terroryzuje własnych podwładnych, sprowadzając siebie, ich i całą polską delegację na niechybną śmierć. Za jego skandalicznym zachowaniem stoi oczywiście niezrównany rusofob - pośmiewisko całej cywilizowanej Europy - L. Kaczyński. Oto dowody:

1. "Jeszcze dalej poszedł Das Bild. Dla tego pisma, po publikacji rosyjskiego raportu, wszystko było jasne: Winna polska załoga i nietrzeźwy generał Błasik, który wtargnął do kabiny pilotów. Ale wtargnięcie to było jeszcze nic, bo ponoć Błasik zmusił pilotów do lądowania, by nie spóźnić się na uroczystości. (...)Jednak Das Bild na tym nie poprzestał. Napisał, że szef polskiego lotnictwa nie chciał słuchać nikogo i niczego. Pomimo wielokrotnych ostrzeżeń i mgły, piloci, czując nacisk i mając szefa za plecami, spróbowali posadzić samolot na płycie lotniska. Tyle że, jak wiadomo, ten manewr się nie powiódł." (źródło)

2. Zdaniem dziennika "Komsomolskaja Prawda" "takie frazy, jak "nie ma jeszcze decyzji" czy "wścieknie się, jeśli..." nie pozostawiają wątpliwości co do nastroju głównego pasażera i jego presji na załogę".(...)
"Komsomolskaja Prawda" zastanawia się, "dlaczego MAK postanowił ograniczyć się do ostrożnych sformułowań, a przewodniczący jego Komisji Technicznej Aleksiej Morozow zignorował stosowne pytania na konferencji prasowej". "Niewykluczone, że MAK kierował się przesłanką zachowania pozycji niezależnego, bezstronnego badacza i był w tym zbyt gorliwy" - konstatuje.
"Dowodów bezpośredniego udziału głównego pasażera w sadzaniu samolotu jest wystarczająco"- podkreśla gazeta. (źródło)

To są oczywiście najbardziej skrajne przypadki (choć jednocześnie najbardziej dostępne dla typowego mieszkańca Niemiec czy Rosji); trzeba jednak przyznać, że zasadniczy ton mediów rosyjskich i niemieckich w sprawie przyczyn katastrofy polskiego samolotu w Smoleńsku jest niezaskakująco zbieżny i podobny do tego serwowanego przez oba wspomniane wyżej tytuły.

Polskie władze, zwłaszcza Prezydent i Premier, wsadzając głowę w piasek w dniu rosyjskiego show w wykonaniu T. Anodiny, przyzwolili na taki przekaz; pozwolili, by w kilka chwil obiegł on cały świat. Za cenę "pokoju z Rosją" (jak usprawiedliwiał Tusk swoje postępowanie - reakcję <jej brak> na ogłoszony raport MAKu), platformerscy włodarze pozwolili szerzyć oszczerczą wobec Polski propagandę autorstwa państw ościennych.

L. Kaczyński twardo stawiał polskie interesy w kontekście stosunków z Rosją i Niemcami. Nie udawał, że problemów nie ma; działania niegodne, antypolskie (np. rosyjskich władz w sprawie Katynia) nazywał po imieniu, domagał się tylko i aż PARTNERSKICH relacji. Obu naszym wielkim sąsiadom taka zbyt niezależna postawa głowy państwa polskiego się z oczywistych względów nie podobała. Nie podobała się ona również mediom w tych krajach. Krytyka L. Kaczyńskiego pojawiająca się w niemieckich i rosyjskich gazetach była nad wyraz niemerytoryczna: warto wspomnieć choćby żenujące kpiny z Prezydenta, nazywanie go "polskim kartoflem", określanie głównym hamulcowym integracji europejskiej, bo .... nie chciał zbyt prędko podpisać traktatu lizbońskiego, permanentne, konsekwentne przypisywanie Kaczyńskiemu łatki rusofoba.

I tutaj nasuwa się głębsza refleksja na temat roli mediów w poszczególnych państwach, w kreowaniu wizerunku państw, ich władz, obronie narodowych interesów.

Tytuły niemieckie i rosyjskie (, ale także brytyjskie, amerykańskie, etc) zasadniczo bronią interesów własnych państw w sprawach o charakterze międzynarodowym. Jestem pewien, że gdyby samolot z premierem Wielkiej Brytanii rozbił się na terytorium Niemiec i władze niemieckie insynuowałyby bez twardych dowodów, że wyłączną winę za katastrofę ponosi sam brytyjski premier, bo "chyba" naciskał na pilotów; media brytyjskie zajęłyby jasne stanowisko.

W Polsce jest inaczej. Wiodące tytuły nawet w obliczu tak wielkiej, narodowej tragedii, nie potrafiły wyzbyć się olbrzymiej niechęci do L. Kaczyńskiego. Obawa przed tym, że obrona tego konkretnego polskiego generała i tego konkretnego Prezydenta może przysłużyć się choć troszkę znienawidzonemu PISowi, nakazała przyznać de facto rację Anodinie i Putinowi. Znów wielka trwoga przed restytucją IV RP, uniemożliwiła postawę oczekiwaną: twardą, jednoznaczną reakcję na próby spotwarzania Rzeczpospolitej.

Tak, działania MAKu, ta słynna konferencja z upublicznieniem nagrań z ostatnich chwil przed katastrofą, były skierowane ewidentnie w Polskę, w jej władze, w jej wizerunek, w to, co dla każdego kraju jest najważniejsze.

Polacy, co pokazują badania opinii publicznej, właściwie zinterpretowali działania Rosjan. Tymczasem nasz premier i Prezydent nie spostrzegli większego problemu. Co gorsza, nie spostrzegli go czołowi dziennikarze żyrując w wielu swoich komentarzach, publikacjach, programach wersję o arcyboleśnie prostej przyczynie największej polskiej tragedii narodowej po II WŚ.

Skoro nie istnieje odpowiedzialne, prawdziwie POLSKIE media, nie mamy co marzyć o realnej, podobnej do tej Zachodniej, demokracji. Rządy Platformy Obywatelskiej oddalają nas od niej w sposób zastraszająco skuteczny."


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez lechim dnia Pią 10:20, 28 Sty 2011, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lechim
Superreaktywista



Dołączył: 30 Maj 2006
Posty: 699
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Głubczyce

PostWysłany: Pon 7:48, 31 Sty 2011    Temat postu:

Z rzepy:
"Powstanie praca magisterska o katastrofie pod Smoleńskiem

Łódzka studentka chce zbadać podstawy prawne prowadzonego śledztwa


– W moim zamierzeniu ma być to rzetelna analiza prawna podstaw badania przyczyn katastrofy prezydenckiego Tu-154. Po 10 kwietnia zajrzałam do konwencji chicagowskiej, którą ogłoszono jako podstawę badania przyczyn tragedii. Zdziwiłam się, gdyż przepis mówiący, że konwencji nie stosuje się do lotów państwowych, był dość klarowny – mówi Barbara Szymańska, studentka V roku Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Łódzkiego.

– Promotor zachęcał nas do zajęcia się tą sprawą, gdyż z punktu widzenia prawa międzynarodowego mamy do czynienia z zupełnie nową sytuacją – tłumaczy.

Studentka chce zbadać nie tylko zasadność zastosowania samej konwencji chicagowskiej, ale także wartość polsko-rosyjskiego porozumienia w sprawie zasad wzajemnego ruchu lotniczego wojskowych statków powietrznych RP i FR w przestrzeni powietrznej obu państw z 7 lipca 1993 r., a także przeanalizować znaczenie ustnego porozumienia zawartego między premierami Donaldem Tuskiem i Władimirem Putinem zaraz po katastrofie.

- Sprawą interesujemy się wszyscy, a w mojej katedrze staramy się zajmować również aktualnymi wydarzeniami, niezależnie od kontekstu politycznego – zwraca uwagę prof. Piotr Daranowski, kierownik Katedry Prawa Międzynarodowego i Stosunków Międzynarodowych.

Jego zdaniem w takiej pracy nie chodzi o opowiedzenie się polityczne. – Interesuje nas rzeczowa analiza formalnoprawna całej sprawy. Dysponujemy dokumentami, możemy to zrobić, oceniając, jakie były potencjalne rozwiązania prawne już 10 kwietnia 2010 r. Chodzi m.in. o zbadanie konkurencyjności porozumienia z 1993 r. i konwencji chicagowskiej – wyjaśnia.

Prof. Daranowski cieszy się, że studenci wykazują się inicjatywą samodzielnego podejmowania takich tematów, bez narzucania czegokolwiek przez szefa. – Jest w tym wszystkim energia i to cieszy najbardziej – mów"

Pan profesor nie wie na co naraża młode adeptki prawa w naszym demokratycznym kraju.Mam w pamięci "karę" jaką poniósł absolwent historii UJ P.Zyzak za biografię o Wałęsie.Ten zdolny młody historyk musiał zarabiać na życie w naszym demokratycznym kraju jako układacz towaru w supermarkecie.
Chyba ,że praca magisterska będzie zgodna z aktualnie obowiązującą racją stanu .To już inna inszość,tacy prawnicy znajdą zatrudnienie ,wszędzie przyjmą ich z otwartymi rękami.Muszą wyczuć skąd wieje wiatr.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Onufry_
Superreaktywista



Dołączył: 15 Maj 2006
Posty: 364
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 1/2

PostWysłany: Pią 15:11, 11 Lut 2011    Temat postu:

Apel

Dziesięć miesięcy temu świat obiegła tragiczna informacja o śmierci polskiego prezydenta, jego małżonki i dziewięćdziesięciu czterech towarzyszących im osób: elity naszego narodu. Od pierwszych godzin, wraz z dochodzącymi z Rosji coraz bardziej tragicznymi wieściami, do polskiej i międzynarodowej opinii publicznej sączono coraz potężniejsze dawki kłamstwa na temat przyczyn katastrofy smoleńskiej. Rządy w Moskwie i w Warszawie zgodziły się, by zamiast faktów zalać media wytworami propagandy sprzecznymi z logiką i zdrowym rozsądkiem. Kremlowska machina dezinformacji skopiowała kłamstwa stosowane po niewyjaśnionych katastrofach, kiedy to ginęli niewygodni dla władzy obywatele Federacji
Rosyjskiej. Tym razem jednak ofiarą cynicznej i brutalnej wojny informacyjnej stało się suwerenne państwo należące do NATO. Nienawiść przedstawicieli polskiego rządu i wielu mediów do prezydenta spowodowała, że nie tylko nie było reakcji na zorganizowane kłamstwo smoleńskie ale wiele tez owego kłamstwa kolportowali również prominentni
przedstawiciele rządu.
W polskich mediach nastąpił widoczny i trwały podział na tych, którzy chcieli szukać wyjaśnienia przyczyn największej tragedii po 1945 r. i tych, którzy bezkrytycznie powtarzają produkty rosyjskiej dezinformacji. Dziennikarze szukający prawdy są dalej szykanowani i wyrzucani z pracy. Szczególne represje dotknęły prowadzących programy w mediach publicznych. Dzieje się to za przyzwoleniem, albo przy milczeniu
kierownictwa organizacji dziennikarskich i instytucji rzekomo broniących wolności słowa.
Największe telewizje ocenzurowały pierwszy polski film o tragedii Smoleńskiej, a jednocześnie telewizja publiczna zakupiła i emituje wytwór propagandy Putina.
Wykorzystajmy najbliższe dwa miesiące, by przygotować się do godnych obchodów rocznicy tragedii i do protestów przeciwko smoleńskiemu kłamstwu. Dziewiątego kwietnia o godzinie 18 spotkajmy się pod rosyjską ambasadą, by mocodawcy wielu polskich polityków i właścicieli mediów widzieli, że opinia publiczna nie godzi się na bezczelne manipulacje śledztwem.
Dziesiątego kwietnia w godzinę katastrofy zgromadźmy się w miejscu gdzie stał Krzyż Pamięci, ostatnia ofiara polityki serwilizmu wobec Kremla.
Niech nasza obecność stanie się widocznym świadectwem pragnienia prawdy.

Kluby „Gazety Polskiej”



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lechim
Superreaktywista



Dołączył: 30 Maj 2006
Posty: 699
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Głubczyce

PostWysłany: Sob 18:27, 12 Lut 2011    Temat postu:

Jak wygląda śledztwo w cywilizowanym świecie: z salonu 24
"Śledztwo a Śledztwo

W czwartek 10 lutego 2011 na lotnisku w Cork w Irlandii przy lądowaniu rozbił się samolot pasażerski lecący z Belfastu.

Zginęło 6 osób, 6 zostało rannych.

Śledztwo w sprawie tej katastrofy prowadzi PIĘĆ MIĘDZYNARODOWYCH ZESPOŁÓW z Irlandii, Zjednoczonego Królestwa, Hiszpanii i USA.

Rejestratory lotu będą odczytane w jednym miejscu, CVR rejestrujący glosy załogi w innym. Pierwszy raport wstępny będzie gotowy za kilka tygodni, przygotowanie dogłębnego raportu końcowego potrwa o wiele dłużej.

Śledczy skupia się na analizie danych z tych dwóch rejestratorów, na końcowych fragmentach lotu i lądowaniu oraz na badaniach wraka: czy wszystkie części są odnalezione i czy wszystko pracowało jak należy, czy nie doszło do awarii.

Proszę porównać sobie teraz z tym działanie polskich władz celem zbadania katastrofy smoleńskiej, w której zginęło szesnaście razy więcej ludzi, w tym prezydent, generałowie i ważni politycy RP i zasłużeni obywatele polscy.

Rejestratorów nie mamy, kopie nagrań są niepełne i zmanipulowane przez Rosjan...

Nie ma zarejestrowanych w pełni ostatniej fazy lotu przed katastrofa, urządzenia rosyjskie nie działały, były zakłócane, zniknęły ostatnie sekundy lotu, komputer pokładowy traci dane na wysokości 15 metrów, świadkowie wycofują zeznania...

Wrak stracił ok 40-50% ze swojej masy, zniknął kokpit, nie ma zapewne wszystkich urządzeń, nie ma wszystkich części samolotu, nikt nie badał urwanego skrzydła, nie ma pewności nawet czy to co nam pokazano to są wszystko części Tu-154M 101...

Mamy wierzyć w zapewnienia firmy wydającej certyfikaty na samoloty, ze awarii nie było....

Totalna kpina z obywateli i ze zdrowego rozsądku.

Mam tylko nadzieje, ze odpowiedzialni za cały ten burdel ludzie zostaną kiedyś pociągnięci do odpowiedzialności, osadzeni i skazani surowo przez sad. Czego z całego serca im życzę..."

W zasadzie szkoda by strzępić język,lecz potomni nam tego nie zapomną jak można było milczeć w wolnym ,demokratycznym kraju,gdzie nie ma cenzury,gdzie prasa jest wolna,gdzie ludzie kochają wolność i prawdę,Nasi wnukowie i prawnukowie powinni za nasze milczenie czyli przyzwolenie na zakłamanie nas się wyrzec jak my godzimy się na kłamstwo smoleńskie.
Może to słowa zbyt duże,ale inaczej nie potrafię.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez lechim dnia Sob 18:28, 12 Lut 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Alien
supergość



Dołączył: 11 Maj 2006
Posty: 98
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/2

PostWysłany: Nie 7:31, 06 Mar 2011    Temat postu:

"Apelujemy do mieszkańców Warszawy i wszystkich Polaków, aby 10 kwietnia 2011 r. wywiesili biało-czerwone flagi z kirem"
[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lechim
Superreaktywista



Dołączył: 30 Maj 2006
Posty: 699
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Głubczyce

PostWysłany: Pon 16:14, 07 Mar 2011    Temat postu:

Poniżej jak zbywa się posła na zapytanie :
"Zapytanie nr 8583

do prezesa Rady Ministrów

w sprawie trybu, w którym dokonano wyboru załącznika nr 13 konwencji chicagowskiej jako podstawy do badania przyczyn katastrofy samolotu TU-154M

Szanowny Panie Premierze! W dniu 10 kwietnia 2010 r. miała miejsce tragiczna katastrofa rządowego samolotu TU-154M, w której zginęli prezydent RP Lech Kaczyński z małżonką oraz 94 towarzyszące im osoby.

Po katastrofie polski rząd oraz pan premier Donald Tusk zdecydowali, że wyjaśnienie przyczyn katastrofy rządowego samolotu TU-154M, który wykonywał lot wojskowy, będzie odbywało się w oparciu o załącznik nr 13 konwencji chicagowskiej, który dotyczy lotów o charakterze cywilnym.

W związku z powyższym zwracani się do Pana Premiera z następującymi pytaniami:

1. Kto i kiedy oraz w jakim trybie podjął decyzję o zastosowaniu do wyjaśnienia przyczyn katastrofy samolotu TU-154M załącznika nr 13 konwencji chicagowskiej?

2. W oparciu o jakie opinie prawne bądź opinie eksperckie strona polska podjęła decyzję o wyborze załącznika nr 13 konwencji chicagowskiej?

3. Czy istnieje dokument bądź dokumenty, które obrazują sposób podjęcia przez stronę polską decyzji o wyborze załącznika nr 13 konwencji chicagowskiej, jako podstawy do wyjaśnienia katastrofy rządowego samolotu TU-154M?[/b
]

Z poważaniem

Poseł Jolanta Szczypińska

Warszawa, dnia 19 stycznia 2011 r.

Zapytanie nr 8584

do prezesa Rady Ministrów

[b]w sprawie umowy podpisanej w maju 2010 r. przez ministra spraw wewnętrznych i administracji, dotyczącej procedury wyjaśniania przyczyn katastrofy samolotu TU-154M

Szanowny Panie Premierze! W dniu 10 kwietnia 2010 r. miała miejsce tragiczna katastrofa rządowego samolotu TU-154M, w której zginęli prezydent RP Lech Kaczyński z małżonką oraz 94 towarzyszące im osoby.

W maju 2010 r. minister spraw wewnętrznych i administracji Jerzy Miller stojący na czele polskiej Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego wyjaśniającej przyczyny katastrofy rządowego samolotu TU-154M złożył podpis pod umową, na mocy której strona rosyjska jest dysponentem oryginalnych zapisów z czarnych skrzynek (rejestratorów parametru lotu) i samych rejestratorów lotu do czasu zakończenia śledztwa przez prokuraturę Federacji Rosyjskiej (według niektórych doniesień medialnych oryginalne zapisy, jak i rejestratory lotu mają pozostać w dyspozycji strony rosyjskiej do zakończenia ewentualnych postępowań sądowych). W imieniu strony rosyjskiej umowę podpisali minister transportu Igor Lewitin i szefowa Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK) Tatiana Anodina w obecności wicepremiera Siergieja Iwanowa.

W związku z powyższym zwracam się do Pana Premiera z następującymi pytaniami:

1. Czy pan minister Jerzy Miller podpisał w maju 2010 r. z przedstawicielami strony rosyjskiej umowę, na mocy której zapisy z rejestratorów, jak i same rejestratory lotu rządowego samolotu TU-154M pozostaną w dyspozycji strony rosyjskiej do zakończenia postępowania przez prokuraturę Federacji Rosyjskiej?

2. Jaka jest treść umowy podpisanej przez pana ministra Jerzego Millera i czy treść tej umowy zostanie podana do wiadomości posłów i opinii publicznej?

3. Jakie obowiązki nakłada na stronę polską umowa podpisana przez pana ministra Jerzego Millera?

4. Czy podpisana przez pana ministra Jerzego Millera umowa daje stronie rosyjskiej prawo do zatrzymania do czasu zakończenia śledztwa przez prokuraturę Federacji Rosyjskiej także innych dowodów rzeczowych w sprawie katastrofy rządowego samolotu TU-154M, w tym także wraku samolotu?

5. W oparciu o jaką podstawę prawną pan minister Jerzy Miller podpisał umowę?

6. Czy istnieje możliwość unieważnienia umowy podpisanej przez pana ministra Jerzego Millera?

7. Czy w ocenie Pana Premiera fakt podpisania przez pana ministra Jerzego Millera umowy, która znacząco utrudnia polskiej prokuraturze dostęp do najistotniejszych dowodów w sprawie katastrofy smoleńskiej, jest działaniem utrudniającym śledztwo polskiej prokuratury?

8. Jakie kroki od dnia 10 kwietnia 2010 r. podjął Pan Premier, by wrak samolotu TU-154M został przekazany Polsce?


Z wyrazami szacunku

Poseł Jolanta Szczypińska

Warszawa, dnia 19 stycznia 2011 r."

Na to odpowiedż:
"Cóż więc pisze min. Miller ???

W piśmie z dnia 25 lutego 2011r. znak BMP-0714-2-9/11/JD czytamy: " Uprzejmie proszę o prolongatę terminu udzielenia odpowiedzi na zapytanie Posła na Sejm RP Pani Jolanty Szczypińskiej w sprawie trybu, w którym dokonano wyboru załącznika nr 13 do Konwencji chicagowskiej, jako podstawy do badania przyczyn katastrofy samolotu TU-154M. Jednocześnie pragnę poinformować, że wraz ze zgromadzoniem niezbędnych informacji, odpowiedź zostanie udzielona niezwłocznie."

W pismie z dnia ..... lutego 2011r. (te kropki to nie żart, naprawde pismo nie ma daty Wesoly)) ) znak BMP-0714-2-6/11/JD czytamy: " Uprzejmie proszę o prolongatę terminu udzielenia odpowiedzi na zapytanie Posła na Sejm RP Pani Jolanty Szczypińskiej w sprawie umowy podpisanej w maju 2010r. przez Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji dotyczącej rejestratorów loty samolotu TU-154M(sygn. SPS -024-8584/11), w związku z koniecznością zgromadzenia wyjaśnień i opinii w przedmiotowej sprawie. Jednocześnie pragnę poinformować, że wraz ze zgromadzoniem niezbędnych informacji, odpowiedź zostanie udzielona niezwłocznie.

Oba pisma podpisał minister Jerzy Miller.'
żródło:/robert.kujawski.nowyekran.pl/post/5696,katastrofa-smolenska-miller-i-rzad-znowy-graja-na-czas


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez lechim dnia Pon 16:21, 07 Mar 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lechim
Superreaktywista



Dołączył: 30 Maj 2006
Posty: 699
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Głubczyce

PostWysłany: Wto 16:35, 08 Mar 2011    Temat postu:

z WP:
"Czerwone media

Czerwone media,
za brednią – brednia
i prostytucja z ekranów.
„Nałęczowianka”
burzy się w szklankach,
nad nimi gęby pawianów.

Zedrą na szmaty
ludzkie dramaty
małpiarze – nie naukowcy!
Profesorowie od szkalowania
postawią tylko wredne pytania,
gdy dobrze zapłaci obcy.

Telewizyjny agent powtórzy.
„Nałeczowianka” w szklankach się burzy.
Śmiech, opluwanie, wzburzenie.
Sprawcy tragedii
wszystkim dowiedli,
że dzisiaj podłość jest w cenie!

oraz ciekawy artykuł z Niezależnej:
"Gentleman smoleński

Jest lato 1990. Polską rządzi premier Tadeusz Mazowiecki. Orłowi przywrócono koronę, państwo przestało nazywać się PRL. Tomasz Nałęcz jest wiceprzewodniczącym SdRP, partii tyle co powstałej po rozwiązaniu PZPR. Właśnie spędza luksusowy urlop na Krymie na zaproszenie Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego. Wyróżnienie to jest dowodem jego rosnącej pozycji wśród sojuszników KPZR.

6 grudnia 2010, wizyta w Polsce prezydenta Rosji Dmitrija Miedwiediewa. Bogdan Rymanowski w TVN 24 przytacza wypowiedź Bogdana Klicha, polskiego akredytowanego przy MAK, który mówi o trudnościach we współpracy
z rosyjskimi śledczymi. „Wyżej jednak stawiam w tej sprawie słowo prezydenta Rosji, niż płk Klicha” – odpowiada bez wahania Nałęcz, doradca prezydenta Komorowskiego. Ta niesłychana wypowiedź przechodzi w mediach zupełnie nie zauważona. A chyba trudno znaleźć analogiczną nawet wśród wystąpień I sekretarzy PZPR z czasów PRL. Podkreślanie zbieżności interesu Polski z sojuszem polsko-radzieckim należało do rytuału. Ale nawet wtedy narzucona przez wschodniego sąsiada władza nie artykułowała wprost, że słowo Moskwy jest dla niej warte więcej od słowa jej własnego przedstawiciela.

„Dużo ludzi mówiących po rosyjsku”

Dlaczego Nałęcz zacieśniał stosunki z sowiecką partią komunistyczną jeszcze w czasach III RP? Na Krym jeździł wówczas także Leszek Miller, były członek Biura Politycznego KC PZPR, ówczesny partyjny kolega Nałęcza, z którym zasiadali wspólnie we władzach SdRP. Jego zdaniem wyjazd ten miał charakter „luksusowego urlopu”, który współfinansowała, w ramach międzypartyjnej współpracy, KPZR. – My płaciliśmy za przelot, natomiast na miejscu wszystko było za darmo, na koszt gospodarzy - opowiada „Gazecie Polskiej”. Tomasz Nałęcz przypomina sobie tamten wyjazd: - To był wygodny ośrodek, oczywiście jak na ówczesne standardy Związku Radzieckiego, bo dziś wielu Polaków wyjeżdżając na Zachód wypoczywa w lepszych - mówi „GP”. Zapewnia, że nie pamięta żadnych znajomości z towarzyszami z innych krajów: - Byliśmy tam w kilkanaście osób, z rodzinami. Nie było żadnych spotkań o charakterze partyjnym. Pamiętam znajomości tylko z Polakami, wokół było dużo ludzi mówiących po rosyjsku. Pytany, czy i za co płacił, odpowiada: - Płaciliśmy za wyjazd wypoczynkowy zgodnie z przedstawioną nam ofertą turystyczną, nie pamiętam jakiejś specyfikacji, wyszczególnienia, co ile ma kosztować.

Skąd różnice w relacji jego i Millera? - Podejrzewam, że Leszek Miller mógł brać udział w innego typu wyjazdach na Krym, stąd jego odmienne doświadczenia – odpowiada. Czy wyjazdy na Krym miały charakter wyłącznie wypoczynkowy? Miller i Nałęcz - w tym przypadku zgodnie – stwierdzają, że tak. Jednak znacznie głośniejszy pobyt liderów SdRP na Krymie z 1991 r. pozostawia co do tego wątpliwości: jak ustalił UOP, liderzy tej partii, m. in. Miller, Aleksander Kwaśniewski i Wiesław Huszcza przebywali tam w przeddzień nieudanego puczu Janajewa. W tym samym ośrodku przebywał Borys Pugo, jeden z puczystów.

„Zrównoważony, do PRL i naszej Służby ustosunkowany pozytywnie” Tomasz Nałęcz urodził się 29 października 1949 w Gołyminie na Mazowszu. Od 1967 r. studiował historię na Uniwersytecie Warszawskim. Ze strony stronie internetowej Nałęcza właściwie nic nie można się dowiedzieć o jego działalności
politycznej w PRL. Z innych życiorysów wiadomo tylko, że w latach 1970-1990 działał w PZPR. O swoich motywach wstąpienia do PZPR mówił w 1993 r. w wywiadzie dla „GW”: „Studia w Warszawie to było wielkie przeżycie kulturowo-cywilizacyjne. Trafiłem na wydział historyczny, pełen fascynujących ludzi. Najciekawsi z nich byli partyjni”. Z akt służb specjalnych PRL wynika, że jednym z pierwszych wyjazdów zagranicznych Tomasza Nałęcza była w 1970 roku podróż do Moskwy. Dwa lata później ciechanowska Służba Bezpieczeństwa sporządziła analizę na jego temat. „Ocena osobowości: inteligentny, prezencja dobra, rozmowny, zrównoważony, do PRL i naszej Służby ustosunkowany pozytywnie. Zaproszony do Francji przez Zbigniewa Lipińskiego, ojca narzeczonej Darii Lipińskiej, korespondenta Komitetu d.s. Radia i Telewizji w Paryżu od 1971 roku” – napisał funkcjonariusz SB. Obecny doradca prezydenta był wówczas studentem historii Uniwersytetu Warszawskiego i jako przynależność partyjną w kwestionariuszu wymieniał: PZPR,
ZSM, Przewodniczący Zarządu Wydziału ZMS, Członek Zarządu Uczelnianego ZMS Wydz. Historycznego UW.

„Nałęcz suszy i układa mi włosy”

Pojawiająca się w aktach narzeczona Daria Lipińska to obecna żona doradcy Komorowskiego – Daria Nałęcz, od 2008 r. rektor prywatnej Uczelni Łazarskiego. Od 1996 r. przez dziesięć lat była Naczelnym Dyrektorem Archiwów Państwowych, którą to funkcję zawdzięczała Jerzemu Wiatrowi, dawnemu ideologowi partyjnemu i ministrowi edukacji w rządach SLD. Jak mówią jego znajomi, Nałęcz nigdy nie ukrywał, że jest „mężem swojej żony” i to jej zabiegom zawdzięczał w wielkiej części swą karierę. - Pisali razem książki, przy czym to Daria była motorem napędowym a on
wykonawcą. Zresztą to ona rządziła i nawet publicznie o swoim mężu mówiła najczęściej per „Nałęcz” - wspomina jeden z bliskich znajomych Darii i Tomasza Nałęczów. Przytacza też anegdotkę, która do dziś krąży w środowisku znajomych Nałęczów. - Było to dość dawno, w czasie, gdy panowała moda na fryzurę nazywana „mokra Włoszka”. Było to dość pracochłonne, a Daria przychodziła co rano jakby tyle co wyszła od fryzjera. Gdy pytaliśmy, jak jej się chce tak co rano układać włosy odpowiedziała: „Ja jem śniadanie, a Nałęcz suszy i układa mi włosy”. To ona była projektantem jego kariery – twierdzą nasi rozmówcy. Według akt komunistycznej bezpieki żona Tomasza Nałęcza będąc pracownikiem Instytutu Badań Literackich PAN funkcjonowała aktywnie w egzekutywie Podstawowej Organizacji Partyjnej PZPR. Wcześniej pracowała jako asystent Instytutu Historii Uniwersytetu Warszawskiego, a jednocześnie wchodziła w skład egzekutywy tamtejszej Oddziałowej Organizacji Partyjnej PZPR. Będąc jeszcze na V roku Historii była organizatorem grupy partyjnej PZPR. Działała też w SZSP. Na IV roku studiów była wiceprzewodniczącą Rady Wydziałowej tej organizacji.

Jej matka - Tomira Lipińska - była asystentką Centrum Szkolenia Partyjnego przy KC PZPR. Później podobną funkcję pełniła w Wyższej Szkole Nauk Społecznych. Po karierze naukowej została publicystką Polskiego Radia. „Od 70 r. do końca szeregowy członek PZPR” – pisała o Nałęczu „Gazeta Wyborcza”. To nieprawda. Po zdobyciu tytułu magistra został asystentem na UW i jednocześnie by członkiem egzekutywy PZPR. W 1980 roku został odznaczony Srebrnym Krzyżem Zasługi. Szczyt partyjnej kariery Tomasza Nałęcza przypada na koniec lat 80. Jak wynika z akt IPN był on wówczas I sekretarzem POP PZPR Wydziału Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego.

Nie wystąpił z PZPR, bo miał dziecko alergiczne

Ani Sierpień 1980 r., ani 13 grudnia nie skłoniły Nałęcza do rzucenia partyjnej legitymacji. „Gdy wybuchła <<Solidarność>>, a potem stan wojenny, byłem bardzo zajęty sprawami domowymi. Urodził mi się syn, który był dzieckiem alergicznym” – mówił w „GW”. W czasach, gdy wyjazdy na zachód były dla wielu polskich obywateli obiektem marzeń, wyjeżdżał do teścia do Paryża i na wyjazdy naukowe m.in. na stypendia naukowe do Holandii i Stanów Zjednoczonych. Co było wówczas rzadkością, posiadał paszport uprawniający go do wyjazdów WKS (Wszystkie Kraje Świata). Oprócz wyjazdów służbowych wyjeżdżał także za granicę prywatnie. Do ciekawej polemiki, rzucającej nieco światła na postawę Nałęcza w okolicach 1989 r. doszło na łamach „GW” cztery lata później. Gdy w 1993 r. Nałęcz popadł w konflikt z Leszkiem Millerem i przedstawił go w wywiadzie, nie bez racji, jako lidera partyjnego aparatu rodem z PRL, Miller, również nie bez racji, przypominał Nałęczowi jego koniunkturalizm z tamtego okresu
, stwierdzając, że partyjnym reformatorem Nałęcz został dopiero wtedy, gdy Solidarność wygrała wybory z 4 czerwca 1989 i wszystko było przesądzone: „kiedy trwały przygotowania i odbywał się Okrągły Stół - nie było słychać o reformatorze Nałęczu. Wówczas był on po prostu przykładnym, nomenklaturowym sekretarzem Komitetu Uczelnianego PZPR, pobierającym z partyjnej kasy zryczałtowane pieniądze”.

„Donosili, że Nałęcz to żmija i krętacz”

Po odejściu z SdRP Nałęcz trafił do Unii Pracy. - Bardzo bystry, bez zasad – tak swojego kolegę partyjnego charakteryzuje Ryszard Bugaj, ówczesny lider UP. Jak podkreśla, styl uprawiania polityki przez Nałęcza zrażał do niego zarówno ludzi z soldarnościowym, jak i z pezetpeerowskim rodowodem: - Przychodzili do mnie i ci z etosu, i ci z nieboszczki i donosili, że Nałęcz to żmija i krętacz Jak podkreśla Bugaj, Nałecz był „najważniejszym człowiekiem” wśród tych, którzy przychodzilido UP z PZPR: - My przyjmowaliśmy byłych członków PZPR, ale takich, którzy nie zrobili w partii kariery. Nałęcz może nie zrobił wielkiej kariery w PZPR, ale zaraz po 1989 r. w SdRP już tak. Gdy Unii Pracy przegrywała rywalizację na lewicy z postkomunistami, grupa działaczy tej partii postanowiła zrobić z niej przybudówkę SLD. - Nałęcz, Marek
Pol i Aleksander Małachowski zgodzili się trwale zwasalizować UP wobec SLD – opowiada Bugaj. Nałęcz odpowiada: - Zagrożenie wasalizacją oczywiście istniało i jeśli Ryszard Bugaj chciał mu przeciwdziałać, nie powinien odchodzić z Unii Pracy. Wbrew czarnym proroctwom do śmierci UP nie doszło, mieliśmy po wyborach w sejmie własny klub.

Specjalista od polityki historycznej Komorowskiego

W czasie prac komisji Nałęcz po raz kolejny zmienił barwy partyjne. UP zaczęła niknąć w oczach, więc przystał do SdPL Marka Borowskiego. Ale i to ugrupowanie szybko zaczęła tracić szanse na zwycięstwo w wyborach 2005 r.. Tuż przed odejściem z SdPL, pytany przez dziennikarzy o spadające poparcie stwierdził: „Nie pyta się kury o smak rosołu” i za kilka dni był już rzecznikiem Włodzimierza Cimoszewicza, który miał duże szanse wygranej w wyborach prezydenckich. W 2005 r., po wycofaniu się Cimoszewicza ze startu w wyborach, zniknął z życia politycznego stając się dyżurnym komentatorem „Gazety Wyborczej” a ściślej mówiąc Agnieszki Kublik, która tytułując go profesorem notowała jego gromiące prawicę tyrady. - Oczywiście nie wierzyłem w jego deklaracje o odejściu z polityki – wspomina Ryszard Bugaj.

Do polityki Nałęcz wraca w 2010 r., jako doradca prezydenta Komorowskiego ds. historii i dziedzictwa narodowego. Wraca wśród ludzi dawnej Unii Demokratycznej. Nałęcza, który w UD nie był, łączą z nimi znakomite kontakty w „Gazecie Wyborczej”. Bardzo szybko właśnie polityka historyczna staje się jednym z głównych powodów krytyki Komorowskiego. Szukanie rady u byłego komunistycznego dyktatora Jaruzelskiego, pomnik bolszewików w Ossowie, Ordery Orła Białego dla osób uwikłanych w PRL – wszystko to sprawy z działki, w której doradza prezydentowi Nałęcz.

Aktywność medialna Nałecza bardzo szybko staje się istotniejsza od pełnionej przez niego funkcji. Rubaszny Komorowski zalicza wpadkę za wpadką. Sławomir Nowak pasował bardziej do roli rzecznika partii, niż budowniczego autorytetu prezydenta. Nałęcz, epatujący profesorską miną i okularami oraz umiejętnością posłużenia się historyczną anegdotą, nadaje się do tej roli zdecydowanie lepiej.

Nałęcz zapałkami

Efektem tego stanu jest powierzenie Nałeczowi „brudnej roboty”, która – gdyby patrzeć na zakres jego kompetencji – wcale do niego nie należy. To on oddelegowany został do ataków na Martę Kaczyńską: „Ignorancja uskrzydliła Martę Kaczyńską, moim zdaniem skompromitowała się w sposób ogromny”. Przypomnijmy dwie sytuacje wcześniejsze. Listopad 2010. Antoni Macierewicz i Anna Fotyga jadą do Stanów Zjednoczonych, by informować amerykańskich polityków o tym, że rosyjskie śledztwo w sprawie śmierci polskiej elity w Smoleńsku jest fikcją. Walczą o polską rację stanu. Nałęcz, doradca prezydenta Komorowskiego, używa drastycznego sformułowania: „Bawicie się zapałkami nawet nie przy rozlanej benzynie
, ale przy płonącej benzynie”. Styczeń 2011. Nałęcz atakuje PiS, stwierdzając, że atakując rząd ze oddanie Rosji śledztwa w sprawie Smoleńska „gra główną rolę w rosyjskim scenariuszu”: „Takie było oczekiwanie Moskwy, żeby poszczuć PiS na polski rząd. To osłabi pozycję Polski”. Dlaczego Nałęcz, na ogół ostrożnie ważący słowa, zaczął zachowywać się jak polityczny cyngiel? Odpowiedź jest prosta: przyczyna to węch wyrobiony przez dziesięciolecia, pozwalający wyczuć, co pozwala zyskać uznanie salonów. Ten sam węch, który nakazał mu wstąpić do PZPR, z powodu alergii dziecka nie porzucić partii w stanie wojennym, zostać reformatorem partyjnym po wyborach kontraktowych, nie zrywać kontaktów z KPZR czy zwasalizować Unię Pracy wobec postkomunistów. A dziś? Dziś status gentlemana daje na salonach kłamstwo smoleńskie.

Tekst w całości można przeczytać w najnowszym wydaniu „Gazety Polskiej”

Autor: Dorota Kania , Piotr Lisiewicz"


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Alien
supergość



Dołączył: 11 Maj 2006
Posty: 98
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/2

PostWysłany: Sob 16:05, 09 Kwi 2011    Temat postu:

"

"Ten napis był niewygodny dla strony rosyjskiej, to powinno otworzyć oczy prezydentowi"


Rodziny ofiar katastrofy smoleńskiej są wstrząśnięte podmianą tablicy w Smoleńsku, którą rodziny zamieściły tam w zeszłym roku, po katastrofie. - Ten napis był niewygodny dla strony rosyjskiej, (...) to powinno otworzyć oczy prezydentowi - mówił w TVN 24 Andrzej Melak, brat Stefana, który zginął w katastrofie smoleńskiej.

Na nowej tablicy znajduje się napis: "Pamięci 96 Polaków na czele z prezydentem Rzeczypospolitej Polskiej Lechem Kaczyńskim, którzy zginęli w katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem 10 kwietnia 2010 roku". Na poprzedniej - ufundowanej przez Stowarzyszenie Katyń 2010 - widniał napis: "Pamięci 96 Polaków na czele z prezydentem Rzeczypospolitej Polskiej Lechem Kaczyńskim, którzy 10 kwietnia 2010 r. zginęli w katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem, w drodze na uroczystości upamiętnienia 70. rocznicy sowieckiej zbrodni ludobójstwa w Lesie Katyńskim dokonanej na jeńcach wojennych, na oficerach Wojska Polskiego w 1940 r.".

- To następny cios dla rodzin, profanacja i zacieranie śladów. Tablica zamontowana tam przez rodziny ze Stowarzyszenia Katyń 2010 miała zupełnie inny wymiar niż ta zawieszona obecnie. Ona mówiła w jakim celu leciał tam prezydent i polska delegacja, czyli upamiętnienie zbrodni ludobójstwa dokonanej na oficerach polskich - mówił Andrzej Melak w TVN 24. Brat przewodniczącego Komitetu Katyńskliego dodał, że na nowej tablicy nie ma motywu delegacji, nie ma określenia ludobójstwa, zabójstwa jeńców wojennych.

- Jest tylko informacja, że 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński, zginęli pod Smoleńskiem. Ten napis świadczący o intencjach prezydenta był bardzo niewygodny dla strony rosyjskiej. Nie wiem jak na to zareagowałby Bronisława Komorowski, który powinien wystąpić z notą protestacyjną, podobnie jak szef MSZ Radosław Sikorski - mówił Melak podkreślając, że nadal "trwa profanacja".

- Trwa stalinowskie kłamstwo katyńskie na terenie Federacji Rosyjskiej. To powinno otworzyć oczy polskiemu prezydentowi, że wszelkie deklaracje na temat Katynia, polepszeniu stosunków, są niepoważne. Można tylko mówić o polepszeniu stosunków poprzez prawdę - zakończył."

[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lechim
Superreaktywista



Dołączył: 30 Maj 2006
Posty: 699
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Głubczyce

PostWysłany: Nie 14:40, 10 Kwi 2011    Temat postu:

Kto nie ma telewizji niezależnej TRWAM może oglądać:

Kamery z Krakowskiego Przedmieścia

Tego w telewizji rządowej i prywatnych "dyspozycyjnych" nie zobaczycie. Tam tylko urywki i zjadliwe komentarze.

Tysiące, dziesiątki tysięcy ludzi przechodzi obok pałacu prezydenckiego. Jak rok temu.

W wyraźnym kontraście uroczystości "rządowych" gdzie zieje pustką, a politycy samym sobie przekazują znak pokoju.

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych] (kamera przeciążona, transmisja z przerwami)

[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Onufry_
Superreaktywista



Dołączył: 15 Maj 2006
Posty: 364
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 1/2

PostWysłany: Nie 17:10, 10 Kwi 2011    Temat postu:

Dzisiejsza msza św o 11 i wprowadzenie do mszy św. Oto słowa godne POLAKA PRAWDZIWEGO POLAKA
Dziękujemy Ci Księże Proboszczu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
S@muel Weller




Dołączył: 26 Sty 2011
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2

PostWysłany: Nie 19:58, 10 Kwi 2011    Temat postu:

hmmm...ciekawy jestem co powiedział ten prawdziwy Polak, napiszesz (nie bywam w teatrze marzeń, za drogie bilety!) Onufry ? Ech, mam złe przeczucia...pewnie coś o mnie, cholernie nieprawdziwym "polaku"...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lechim
Superreaktywista



Dołączył: 30 Maj 2006
Posty: 699
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Głubczyce

PostWysłany: Pon 6:27, 11 Kwi 2011    Temat postu:

W archikatedrze warszawskiej nie spodziewali się zebrani chyba ,że homilię wygłosi arcybiskup poznański Gądecki.Słowa jego jego smagały sumienia zebranych widać to było po ich minach,najlepsza z najlepszych telewizji przerwała nawet transmisję.
"...A dzisiaj? Dzisiaj – po następnych 30 latach od tamtego wydarzenia, naród potrzebuje znacznie potężniejszego tchnienia ducha, ponieważ tym razem Ezechielowa dolina zdaje się napełniać nie tyle wyschłymi kośćmi, ile samym prochem, który po nich pozostał.

Odnosiło się wrażenie, że z solidarnościowej erupcji narodzi się nowa Polska. Tymczasem temperatura upadła. Wielu wartościowych, szlachetnych ludzi, którzy działali z oddaniem w latach solidarnościowego zrywu, zniechęciło się; odeszli lub zepchnięto ich na margines. Rozpoczęła się wyprzedaż ideałów. Zaczęły dominować osobiste ambicje i płaski materializm. Odrodzonej ojczyźnie zaczęło brakować skrzydeł. Nie udało się uzdrowić życia społecznego. Wręcz przeciwnie. Korzystając z deprawujących wzorców przeszłości, stworzył się aspołeczny kodeks zachowań pozbawiony wszelkich hamulców.

Zabrakło scalającej idei państwa. Zabrakło spoiwa łączącego wszystkich Polaków, bez względu na poglądy, na wiarę i na inne różnice. Zabrakło jednoczącej siły sprawczej. Nasze państwo stało się areną nieustających igrzysk prowadzonych przez zwalczające się partie i partyjki, w których liczy się jedynie zdobycie władzy, wygrana w wyborach i podział łupów.

Gospodarka wolnorynkowa – bez żadnej etyki – zmienia się w bezwzględną walkę drapieżników kosztem biednej i pozbawionej szans poprawy bytu tej części społeczeństwa, która nie potrafiła się znaleźć w nowej rzeczywistości. Zapanowało nieopisane przyzwolenie na egoistyczne urządzanie sobie życia bez żadnych moralnych barier i bez względu na szkody, jakie to przynosi wspólnocie. Ten chory model konsumpcyjny, niby wolnorynkowej wolności, dusi, truje i odczłowiecza. Relatywizm i apoteoza sukcesu, bogactwa, miraż łatwego życia bez rozterek sumienia – oto zdaje się przed nami proponowana wizja przyszłości.

W tym stanie rzeczy skutecznym sojusznikiem w ogłupianiu społeczeństwa stały się skomercjalizowane lub upartyjnione media, proponujące styl życia płaskiego, bezdusznego, pozbawionego wyższych aspiracji. Medialny obszar wpływów podlega zażartej walce partyjnej. Zalewa nas potok dyskusji, polemik, debat pełnych wzajemnych pomówień i oskarżeń i demagogicznego pustosłowia. A z tego wyłania się obraz społeczeństwa w dużej mierze ogołoconego z wyższych aspiracji, cynicznego i bezideowego. Tego się nie da zakamuflować. To wszystko jest nagie i przejrzyste przed Bożymi oczyma. Nie ma stworzenia, które by było przed Nim niewidzialne, przeciwnie, wszystko odkryte i odsłonięte jest przed oczyma Tego, któremu musimy zdać rachunek.

Co powiedzieliby na to zmarli w Katyniu i pod Smoleńskiem Polacy? Z jaką niewypowiedzianą prośbą zwróciliby się dzisiaj do nas? Odpowiedź brzmi: Jeśli chcecie dorównać waszym przodkom, musicie mierzyć naprawdę wysoko..."


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez lechim dnia Pon 6:40, 11 Kwi 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lechim
Superreaktywista



Dołączył: 30 Maj 2006
Posty: 699
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Głubczyce

PostWysłany: Czw 10:02, 14 Kwi 2011    Temat postu:

Warto posłuchać:


[link widoczny dla zalogowanych]

„Obywatele mają prawo wiedzieć, dlaczego miało dojść do katastrofy” tłumaczy powstanie Raportu ZEN gen. Sławomir Petelicki.



W poranku Radia Wnet gen. Sławomir Petelicki prezentuje raport Zespołu Niezależnych Ekspertów, wyjaśniający przyczyny katastrofy smoleńskiej. „Jest to raport obywatelski, w którym chcieliśmy przedstawić brak profesjonalizmu państwa. Czas na argumenty merytoryczne” – tłumaczy Petelicki. Raport przygotowany przez ekspertów wojskowych i prawniczych ma za zadanie poprawić bezpieczeństwo państwa. Więcej na ten temat w rozmowie z Krzysztofem Skowrońskim"

Ciekawe, że głos Petelickiego nie przebija się do mainstreamu. O czym to świadczy?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lechim
Superreaktywista



Dołączył: 30 Maj 2006
Posty: 699
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Głubczyce

PostWysłany: Śro 8:08, 20 Kwi 2011    Temat postu:

z Rzepy:
"Na kolana, łajdaki!

Trudno doprawdy „Gazecie Wyborczej” popisać się tekstem na tyle obłudnym, by jeszcze zwracał uwagę po tylu dotychczasowych − a jednak… Ostatnio zaniosła się ona współczuciem, jakie to dla smoleńskich rodzin musi być straszne, że naraża się je na ekshumację szczątków bliskich.

Chodzi oczywiście o trefny protokół sekcji zwłok śp. Zbigniewa Wassermana, w którym opisano stan organów wewnętrznych, których zmarły wcale nie miał, bo mu je swego czasu usunięto w ramach leczenia operacyjnego. Ten protokół jest oczywiście jednym z wielu znaków, iż rosyjskie „śledztwo” to piętrowe oszustwo, ale, zbiegiem okoliczności, daje właśnie możliwość przygwożdżenia tego oszustwa. I w chwili, gdy przypadkiem taki dowód się nadarzył, michnikowszczyzna leje krokodyle łzy: nie ekshumujmy, po co, czy ci, którzy do tego wzywają, nie mają serc? Czy nic ich nie obchodzi, co czują rodziny?

Od roku, od pierwszych chwil po katastrofie, „Wyborcza” prowadzi konsekwentnie kampanię zohydzania nieżyjących pilotów tupolewa
oraz ich przełożonego, śp. generała Błasika (o samym śp. Prezydencie nie wspominając). Nigdy jakoś czułych sumień redaktorów z Czerskiej nie nawiedziła myśl, co czują rodziny ofiar, gdy oni kolportują sowieckie oszczerstwa o „naciskach”, o bezmyślnym szarżowaniu we mgle, o pijanym generale, naciskającym na podwładnych.

Nie było żadnych słów o „debeściakach”. Nie było słów „jeśli tu nie wylądujemy, to on się będzie mnie czepiał”, nie było przed odlotem żadnej awantury generała z pilotami, żadnego jej zapisu kamery przemysłowej, ani żadnego świadka, który miał niby o niej opowiedzieć. Piloci nie próbowali lądować „za wszelką cenę”, i więcej, nie próbowali w ogóle lądować, na regulaminowej wysokości podjęli decyzję o odejściu. Nie wykazali się też wcale niekompetencją, używając przycisku „uchod”, działającego jakoby tylko we współpracy z lotniskowym systemem ILS, którego na Siewiernym nie było − okazuje się, że znali posiadany sprzęt, usprawniony względem standardowego, i że przycisk powinien był zadziałać, tak jak zadziałał w bliźniaczym tupolewie podczas prokuratorskiego eksperymentu. Przy okazji prokuratura stwierdziła też, że nie znalazła żadnych najmniejszych śladów wywierania przez kogokolwiek na pilotów nacisku. A w zwłokach ludzkich wytwarza się w krótkim czasie, jak twierdzą anatomopatologowie, tzw. alkohol endemiczny. Zresztą wspomniany na początku przykład pokazuje, na ile rosyjskie protokoły sekcji zwłok są wiarygodne.

Przez cały rok polskie, czy raczej tylko polskojęzyczne media karmiły Polaków podłymi kłamstwami. Na kłamstwach tych zbudowały całą piramidę insynuacji, niedomówień, aluzji, łypania okiem. Korowody funkcjonariuszy władzy i celebrytów różnej rangi z grymasem wyższości bądź politowania powtarzały, że „przecież” wszystko jest wiadome, oczywiste, jasne, żadne czarne skrzynki czy badania wraku, nie mówiąc już o ekshumacjach, nikomu do niczego nie są potrzebne.

A teraz, kiedy docierają do opinii publicznej fakty obnażające bezmiar nikczemności oszczerców, czy którykolwiek z nich poczuwa się, by przeprosić? Skądże znowu. Oni nawet nie przestają powtarzać swych łgarstw nadal, najbezczelniej, w zupełnej pogardzie dla rzeczywistości, o tyle tylko dostosowując się do zmienionej sytuacji, że nie formułują już zbyt łatwych do przygwożdżenia kłamstw wprost, ale na poziomie niedomówień, napomknień i autorytatywnych stwierdzeń, na poziomie tego „przecież” − wciąż powtarzają swoje. I do starych manipulacji dodają wciąż nowe, jak choćby to o usuniętej przez Rosjan tablicy, gdzie starannie unikają informacji, że umieszczona ona została w Smoleńsku podczas oficjalnej ceremonii, z udziałem miejscowych władz i polskiego konsula, by tym niedomówieniem wytworzyć atmosferę nagonki na Zuzannę Kurtykę, jakby przekradła się do Smoleńska nocą, by potajemnym, nieodpowiedzialnym użyciem wiertarki sabotować wysiłki naszych najmiłościwiej panujących na rzecz pojednania narodów.

Na kolana, łajdaki − sypać popiół na głowę!”. Ależ zagęgało z oburzenia całe to parszywe towarzystwo, gdy rok temu rzucił mu w załgane gęby te słowa Marcin Wolski. A dziś, po roku, można tylko, i trzeba, powtórzyć je jeszcze głośniej.

Rafał A. Ziemkiewicz"
Nic dodać nic ująć.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez lechim dnia Śro 8:13, 20 Kwi 2011, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Kontynuacja Zlikwidowanego Forum Głubczycka Strona Główna -> PLATFORMA DIALOGU Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
Strona 8 z 9

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin