|
Kontynuacja Zlikwidowanego Forum Głubczycka Forum jest moderowane o różnych porach
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Wolf
supergość
Dołączył: 22 Lut 2010
Posty: 91
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/2
|
Wysłany: Sob 11:25, 02 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
A na nto wciąż mam przerwę techniczną
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lechim
Superreaktywista
Dołączył: 30 Maj 2006
Posty: 699
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 17 razy Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Głubczyce
|
Wysłany: Sob 15:03, 02 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
Wywiad z prof.A.Nowakiem,historykiem z UJ z portalu ARCANA:
"Niespełna rok po katastrofie samolotu rządowego, w wywiadzie dla Portalu ARCANA Profesor Andrzej Nowak dokonuje oceny rządu i śledztwa smoleńskiego.
Pod koniec marca przeprowadziliśmy z Profesorem Andrzejem Nowakiem wywiad, by tuż przed pierwszą rocznicą smoleńskiej tragedii porozmawiać o stanie państwa, o skandalicznym przebiegu śledztwa dotyczącego katastrofy, a także o perspektywach dla Polski w kontekście nieudolnych rządów Platformy Obywatelskiej. Tym razem jednak w wersji tekstowej przedstawiamy Państwu jedynie skrót rozmowy i zachęcamy do obejrzenia i wysłuchania wypowiedzi Profesora.
Naszym krótkim wywiadem z Profesorem Andrzejem Nowakiem, chcieliśmy utwierdzić Czytelników naszego Portalu w przekonaniu, że nie warto poddawać się w walce o prawdę, a oceną znakomitego znawcy realiów zarówno rosyjskich, jak i polskich, chcieliśmy przedstawić naszą – Polaków – sytuację w rok po „największej tragedii w Polsce po 1945 roku”.
Prezentujemy ten wywiad z nadzieją, że w obliczu nowej fali manipulacji medialnych, związanej z pierwszą rocznicą smoleńskiej tragedii, trafi on do jak największej liczby osób. Pragniemy z naszymi skromnymi możliwościami włączyć się w proces odkłamywania rzeczywistości i zarazem zachęcamy wszystkich internautów, aby włączyli się w inicjatywy obnażające dezinformację otaczającą śledztwo smoleńskie."
link;http://www.portal.arcana.pl/Nowak-oni-nie-zasluguja-na-nazywanie-ich-zdrajcami-to-jest-po-prostu-grupa-petakow,1061.html#post
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez lechim dnia Sob 15:06, 02 Kwi 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Onufry_
Superreaktywista
Dołączył: 15 Maj 2006
Posty: 364
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 26 razy Ostrzeżeń: 1/2
|
Wysłany: Nie 8:05, 03 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
"Niepełnosprawna umysłowo fasada poprawnego politycznie multikulturalizmu powstała z początku po to, żeby pomagać muzułmanom. Europejscy przywódcy bali się, że muzułmanie nazwą ich nietolerancyjnymi dewotami. Błąd. Powinni zaciekle potępiać muzułmanów, którzy domagali się szczególnego traktowania.
Zamiast potępiać muzułmańskich ekstremistów, Europa potępiła duńskiego rysownika, który zażartował z Mahometa – po co komu swoboda wypowiedzi? Niemiecki rząd ocenzurował popularnego autora, który stwierdził, że muzułmańscy imigranci zaniżają inteligencję w kraju. Nie chcąc zostać w tyle za Europą, amerykańskie media okrzyknęły ludzi sprzeciwiających się budowie meczetu na Manhatanie bigoteryjnymi islamofobami.
Podczas gdy Europa i Ameryka dbały jak mogły o multikulturalizm, muzułmanie mordowali chrześcijan i palili ich kościoły w swoich krajach. Nie zapominajmy o pierwszej lekcji multikulturalizmu: islam jest religią pokoju.
[link widoczny dla zalogowanych] "
Więcej :
[link widoczny dla zalogowanych]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
007
Superreaktywista
Dołączył: 03 Kwi 2006
Posty: 365
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: prawie opolanin
|
Wysłany: Śro 8:14, 06 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
Skuteczne sprawowanie władzy.
Fragment listu ambasadora rosyjskiego Mikołaja Renina do Carycy Katarzyny II. ( XVIII w) Tadeusz Korzon, "Wewnętrzne dzieje Polski za Stanisława Augusta, 1764-1794" t. IV, Kraków 1897,
"Otóż przede wszystkim używałbym wszelkich wysiłków i nie żałowałbym żadnych ofiar na to, ażeby nie dopuścić do zapanowania w tym kraju zdrowego rozsądku, ażeby postępowaniem Polaków nie zaczęła kierować trzeźwa ocena stosunków i położenia ich państwa. Utrzymywałbym w Polsce na swój koszt legion ludzi, których zajęciem byłoby szerzenie zamętu pojęć, puszczanie w obieg najrozmaitszych fałszów, podsuwanie najbardziej wariackich pomysłów. Ilekroć bym zauważył, że Polacy zaczynają widzieć jasno swe położenie i wchodzić na drogę do naprawy stosunków i do wzmocnienia państwa, natychmiast bym zrobił wszystko, żeby odwrócić ich uwagę w inną stronę, wysunąć im przed oczy jakieś nowe idee, nowe plany, wytworzyć jakiś nowy ruch, w którym by rodząca się myśl zdrowa utonęła."
Przez pomyłkę wstawiłem zamiast Polska Głubczyce
I co mi wyszło???
"Otóż przede wszystkim używałbym wszelkich wysiłków i nie żałowałbym żadnych ofiar na to, ażeby nie dopuścić do zapanowania w tej gminie w tym powiecie zdrowego rozsądku, ażeby postępowaniem głubczyczan nie zaczęła kierować trzeźwa ocena stosunków i położenia ich gminy, powiatu. Utrzymywałbym w tutaj na swój koszt legion ludzi, których zajęciem byłoby szerzenie zamętu pojęć, puszczanie w obieg najrozmaitszych fałszów, podsuwanie najbardziej wariackich pomysłów. Ilekroć bym zauważył, że Głubczyczanie zaczynają widzieć jasno swe położenie i wchodzić na drogę do naprawy stosunków i do wzmocnienia regionu, natychmiast bym zrobił wszystko, żeby odwrócić ich uwagę w inną stronę, wysunąć im przed oczy jakieś nowe idee, nowe plany, wytworzyć jakiś nowy ruch, w którym by rodząca się myśl zdrowa utonęła."
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Alien
supergość
Dołączył: 11 Maj 2006
Posty: 98
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/2
|
Wysłany: Czw 16:33, 14 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
[link widoczny dla zalogowanych]
„Polskie dzieci to „Hitlerjugend”
Stanisław
Tarasiewicz<http://kurierwilenski.lt/author/stanislaw-tarasiewicz/>
<http://kurierwilenski.lt/wp-content/uploads/2011/04/2011_kwiecien_14_szkola.jpg>
Zdaniem litewskich nacjonalistów, w polskich szkołach wychowuje się
„Hitlerjugend”, element antypaństwowy i piątą kolumnę Fot. Marian
Paluszkiewicz
*Polskie przedszkola wychowują „Hitlerjugend”, a szkoły polskiej
mniejszości są rozsadnikami antypaństwowego elementu i wylęgarnią piątej
kolumny — tymi słowy litewscy nacjonaliści zaatakowali polskie szkolnictwo i
polską mniejszość na Litwie.
*Zaapelowali też do władz kraju, żeby podjęły konkretne działania wobec
polskiego szkolnictwa, włącznie z inwigilacją polskiego środowiska przez
litewskie służby specjalne.
Te słowa mocno zbulwersowały polską społeczność na Litwie, tym bardziej
że
obraźliwe i niemające żadnych podstaw oskarżenia wobec Polaków padły ze
strony nie marginalnych ugrupowań neonazistowskich, lecz zostały
wypowiedziane przez liderów współrządzącej Litwą partii konserwatywnej —
Związku Ojczyzny/ Chrześcijańscy Demokraci Litwy, wspieranej przez władze
organizacji pozarządowej „Vilnija” oraz pedagogów i kierownictwo szkół
litewskich na Wileńszczyźnie podlegających bezpośrednio ministrowi
oświaty i
nauki.
Urągające godności polskiej mniejszości oraz rozniecające waśnie
narodowościowe słowa padły podczas wyjazdowego posiedzenia do rejonu
solecznickiego Komisji Sejmu i Światowej Wspólnoty Litwinów. Członkowie
Komisji odwiedzili litewskie, a także polskie przedszkola i szkoły
działające w rejonie.
— Tam dziś wychowują „Hitlerjugend”, od przedszkola dzieci nie uczą
języka
(litewskiego — przyp. red.), niczego nie wiedzą oni o tym kraju, o Litwie,
mimo że tu się urodzili i wychowali — przekonywał posłów oraz
przedstawicieli litewskiej diaspory za granicą były wieloletni dyrektor
litewskiego gimnazjum im. S. Rapolionisa w Ejszyszkach, Vytautas Dailydka.
Jego opinię poparła też dyrektorka litewskiej szkoły średniej w Turgielach
Aušra Voverienė. Dailydka zaapelował też do władz, żeby Polakami na
Wileńszczyźnie zajął się też Urząd Bezpieczeństwa Państwa.
— Nie będę owijał w bawełnę, że wychowujemy antypaństwowy element. Te
szkoły
(polskie — przyp. red.) są rozsadnikami antypaństwowego elementu i
wylęgarnią piątej kolumny — oświadczył z kolei nauczyciel historii
litewskiej Szkoły Tysiąclecia w Solecznikach, Artūras Andriušaitis, który
też jest członkiem znanej ze swojej antypolskości „Vilniji”. Prezesem
solecznickiego oddziału tej organizacji, a zarazem przewodniczącym
rejonowego oddziału partii konserwatywnej jest dyrektor Szkoły Tysiąclecia
Vidmantas Žilius.
— To jest prowokacja i bezczelne kłamstwo tych osób. Ich miejsce jest przed
sądem, bo nie wolno skalać tak delikatnej materii, jaką jest narodowość —
powiedział w rozmowie z „Kurierem” mer rejonu solecznickiego Zdzisław
Palewicz. Mer podkreślił, że opinie przedstawione przez Dailydkę,
Voverienė,
Andriušaitisa i innych członków „Vilniji” są sprzeczne z prawdą, bo w
polskich szkołach, podobnie jak w całym rejonie zamieszkałym w większości
przez polską mniejszość szczególny nacisk kładzie się na nauczanie języka
państwowego oraz wychowanie patriotyczne.
— Nasze działania są skierowane na wzmocnienie państwowości Litwy oraz
wzmocnienie pozycji polskiej mniejszości w tym kraju. Organizujemy też
obchody wszystkich świąt państwowych w rejonie na najwyższym poziomie.
Polska młodzież dobrze zna też język litewski, bo jeszcze przed 15 laty
wprowadziliśmy lekcje języka litewskiego w przedszkolach, które są
finansowane z budżetu samorządu. Ministerstwo Oświaty nawet miało do nas
pretensje, że zbędnie obciążamy przedszkolaków dodatkowymi lekcjami —
tłumaczy mer Zdzisław Palewicz.
Mer rejonu zapowiedział też, że samorząd rejonu na pewno zareaguje na
bezpodstawne oskarżenia działaczy „Vilniji” i partii konserwatywnej. Nie
wykluczył też, że samorząd podejmie się kroków prawnych wobec osób
ubliżających godności litewskich Polaków oraz rozniecających waśni
narodowościowe, jak też wobec mediów, które rozpowszechniają kłamliwe
informacje.
— Studiujemy materiał zamieszczony na internetowym portalu DELFI i na pewno
będziemy reagowali na oświadczenia i wypowiedzi zawarte w materiale —
powiedział nam wczoraj mer rejonu.
Tymczasem, wczoraj też, przewodnicząca Sejmu, Irena Degutienė, która m. in.
ubiega się o stanowisko prezesa partii konserwatywnej, oskarżyła samych
przedstawicieli polskiej mniejszości, że to oni rozniecają waśnie
narodowościowe.
— To sam Waldemar Tomaszewski (prezes Akcji Wyborczej Polaków na Litwie —
przyp. red.) roznieca waśnie narodowościowe między Litwinami i Polakami —
oświadczyła przewodnicząca Sejmu Irena Degutienė w wywiadzie dla „Žinių
radijas”. Przewodnicząca Sejmu uważa, że na Litwie nie było i nie ma
nieporozumień między Litwinami i Polakami. Degutienė uważa rozniecanie
waśni
narodowościowych za „prymitywne politykierstwo”, na którym „komuś
bardzo
zależy”.
W tym kontekście przewodnicząca Irena Degutienė zauważyła, że
najbardziej na
tym zależy partiom narodowościowym.
— W Europie nie ma takich partii, które byłyby założone na podstawie
etnicznej. [...] Tworząc partię na zasadzie etnicznej, żeby ją utrzymać,
potrzeba stale eskalować jeden argument — waśnie narodowościowe, na
przykład, „Polacy łączcie się, bo Litwini nas krzywdzą”. To jest
absolutnie
niezrozumiałe i to nie jest przykładem państwa europejskiego — powiedziała
Irena Degutienė.
Mimo powszechnej anihilacji Polaków na Litwie oraz braku akceptacji wobec
ich dążeń do zachowania swojej tożsamości narodowej, języka i szkolnictwa,
pojawiają się też głosy aprobaty dla polskich postulatów oraz samokrytyki
wobec stanowiska litewskich władz względem polskiej mniejszości.
„Apelujemy o usunięcie sprzeczności politycznych, gaszenie ognia, który
często podsycają politycy, mający swe cele, szukanie porozumienia z
litewskimi Polakami. Jesteśmy obywatelami jednego państwa. Wszyscy chcemy
żyć w zgodzie i spokoju, tworzyć dobrobyt, swój i swoich dzieci” —
napisali
niedawno w liście otwartym litewscy intelektualiści. List podpisali poeta
Antanas Geilius, historycy Irena Vaišvilaitė, Paulius Subačius i Rimvydas
Petrauskas, filozof i politolog Alvydas Jokubaitis, psycholog Danutė
Gailienė oraz ksiądz Julius Sasnauskas.
Autorzy listu apelują do swoich rodaków, że to Litwini, jako liczniejsza
społeczność w kraju, mają obowiązek wyciągnięcia ręki do litewskich
Polaków
i rozpoczęcia procesu pojednania. Intelektualiści uważają też, że proces
pojednania „nie będzie łatwy”.
O potrzebie pojednania pisze też dziennik „Lietuvos rytas” w obszernym
materiale Algirdasa Visockasa. Autor zauważa, że chociaż napięcie w
relacjach polsko-litewskich nie jest na korzyść ani dla Litwy, ani dla
Polski, mimo to jest ono specjalnie podsycane.
„Nie trzeba być specjalnie spostrzegawczym, żeby zrozumieć, iż napięcie
wynikające ze stałych nieporozumień, nie jest korzystne ani dla Litwy, ani
dla Polski. Ale dlaczego ono nie spada? Odpowiedź jest prosta — komuś to
jest potrzebne i nietrudno jest zrozumieć dla kogo właśnie. Toteż, gdy
pojawia się na różnych szczeblach ultrapatriotyczne nastawienie, możemy
tylko pytać — z głupoty, czy…?” — zastanawia się autor artykułu.
Pyta też,
czy odziedziczone z okresu przedwojennego i sztucznie podsycane
przeciwieństwo jest Litwie korzystne.
„Czy naprawdę naszym celem jest za wszelką cenę narzucić nasze pojęcia,
swoje bardzo prowincjonalne i ograniczone myślenie, które już daje
odpowiednie wyniki? Przecież wybory w Wilnie i na Wileńszczyźnie pokazują,
że w ciągu 20 lat my tak i nie nauczyliśmy się normalnie rozmawiać i
porozumieć się ze swoimi współobywatelami. Czy wciąż uważamy, że nazwy
ulic
w dwóch, a jeszcze lepiej — w trzech językach, w zasadzie komuś zaszkodzi?
Tylko nie mówcie, że zaszkodzi Litwie, bo w tym przypadku należy zapytać,
czym jest ta Litwa i kto ma monopol na wypowiadanie się w imieniu Litwy” —
pisze litewski dziennik.
[link widoczny dla zalogowanych]
Gdzie są granice absurdu?
Litewska Partia Centrum zarzuca Waldemarowi Tomaszewskiemu „podżeganie do
nienawiści na tle narodowościowym”. W doniesieniu do prokuratury domaga
się,
żeby śledztwo w sprawie lidera AWPL było „wyjątkowo skrupulatne”.
Chodzi o wywiad dla tygodnika „Respublika” z 6 kwietnia, w którym Waldemar
Tomaszewski powiedział m.in., że „na Wileńszczyźnie integrować się
powinni
nie Polacy, ale Litwini”.
Działacze Partii Centrum, nieusatysfakcjonowani tym, że wypowiedzią
Tomaszewskiego, nie zajęły się rząd i sejm, postanowili wystąpić do
prokuratury z zarzutem "uchybiania konstytucji". Wyrażają
nadzieję, że "ten
bezprecedensowy wypadek zostanie przez prokuraturę m. Wilna rozpatrzony z
najwyższą uwagą, a śledztwo będzie prowadzone bardzo skrupulatnie”.
Również
przewodnicząca litewskiego Sejmu, Irena Degutiene, obarcza
odpowiedzialnością za konflikty polsko-litewskie przewodniczącego Akcji
Wyborczej Polaków na Litwie i oskarża go o podżeganie Litwinów i litewskich
Polaków do niezgody. W wywiadzie dla rozgłośni Żiniu Radijas stwierdziła,
że
"sami Polacy, niezrzeszeni, którzy nie są lojalni wobec Tomaszewskiego
jako
polityka, mają zupełnie odmienne zdanie i nie popierają jego zachowań".
- Osobiście mam kontakt z wieloma Polakami i oni naprawdę nie rozumieją, po
co to jest potrzebne - powiedziała. Jej zdaniem, ma to służyć partii AWPL. -
Partie, które zostały utworzone na zasadzie narodowej, aby się utrzymać,
powinny ciągle eskalować jedyny argument - niezgodę narodową, na zasadzie
„Polacy jednoczmy się, bo Litwini nas biją”. To jest absolutnie
niezrozumiałe - twierdzi szefowa parlamentu litewskiego i apeluje "do
wszystkich litewskich Polaków o zastanowienie się, po co to jest
potrzebne".
Tomaszewski wypowiedź Degutiene określa jako element rozpoczętej kampanii
wyborczej wewnątrz partii konserwatywnej Związek Ojczyzny - Litewscy
Chrześcijańscy Demokraci, w której odbędą się wybory nowych władz. O
stanowisko przewodniczącego będą walczyć obecny szef, premier Andrius
Kubilius i Irena Degutiene.
- Pani Degutiene żyje kampanią wyborczą i zabiega o głosy nacjonalistyczne.
Szereg ostatnich wypowiedzi to wypowiedzi populistyczne - powiedział
Tomaszewski.
Zaznaczył, że przewodnicząca Sejmu "dobrze wie, że AWPL jest partią
regionalną, a nie narodową, która zrzesza Polaków, Białorusinów, Rosjan, a
także Litwinów". - A jeśli chodzi o waśnie narodowe, to wzniecają je
tysiące
neonazistów i radykalnych nacjonalistów, którzy każdego roku przechodzą
ulicami Wilna”.
Szef AWPL przypomina, że od kilku lat 11 marca, w rocznicę przywrócenia
niepodległości Litwy, w Wilnie odbywa się marsz z hasłami "Litwa dla
Litwinów", "Jude raus", "Litwa bez Rosjan i
Polaków". - Niestety, pani
Degutiene nie potępiła tegorocznego marszu, chociaż w marszu tym wzięło
udział kilku posłów z partii konserwatywnej - podsumował Tomaszewski.
Żródło: [link widoczny dla zalogowanych]
Zespół Ochrony Praw Człowieka
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Alien
supergość
Dołączył: 11 Maj 2006
Posty: 98
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/2
|
Wysłany: Nie 15:28, 17 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
"PO rządzi frajersko. Nawet w PZPR było więcej myślenia"
W rozmowie z tygodnikiem "Wprost" prof. Jadwiga Staniszkis oceniła, że wśród polityków Platformy Obywatelskiej brakuje myślenia strategicznego, które cechowało nawet liderów PZPR. "Nawet w PZPR było więcej analizy, strategii. PO to po prostu nieudolna partia władzy, która używa tylko samych prostackich technik stabilizowania, czyli wróg, konflikt jako sposób stabilizowania. Platforma jest równocześnie za frajerska w rządzeniu" - tłumaczy.
Socjolog nie kryje również swojego oburzenia decyzją premiera Tuska, który, jak przekonuje, bez żadnych konsultacji zadecydował o przystąpieniu Polski do paktu "Euro Plus". W jej opinii decyzja ta była "szokująca i bezmyślna", a sam pakt jest "projektem antyliberalnym i antyrozwojowym".
"Tusk nas zapisał bez pytania. Tak samo jak nie pytał, wybierając sposób postępowania po tragedii smoleńskiej, tak teraz nie zapytał, czy to odpowiada naszym interesom, jakie będą koszty, zobowiązania" - wylicza w rozmowie z "Wprost" profesor Staniszkis.
W wywiadzie udzielonym tygodnikowi Jadwiga Staniszkis podkreśla, że głównym problemem Platformy Obywatelskiej jako partii władzy jest brak poczucia odpowiedzialności. "PO nie jest w stanie »zobaczyć« sytuacji Polski i krajów postkomunistycznych na tle reszty Europy w kategoriach teoretycznych - mówi.
"A jeżeli Donald Tusk, podejmując decyzję o Euro Plus, widział tę sytuację? - To się nadaje do Trybunału Stanu" - dodaje.
Staniszkis uważa także, że, za pośrednictwem mediów ugrupowanie Donalda Tuska umie "formatować języki, które dyscyplinują jednostki". "Te wszystkie, kto jest cool, a kto jest oszołom. Jednak coś pęka" - przekonuje na łamach tygodnika "Wprost".
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Alien
supergość
Dołączył: 11 Maj 2006
Posty: 98
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/2
|
Wysłany: Pią 8:51, 22 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
Kto chce skłócić Polaków i Litwinów w Solecznikach?
Na portalu internetowym „Delfi” ukazał się szkalujący Polaków artykuł „Litwini z Solecznik deklarują, że się czują nie w Litwie” („Šalčininkuose lietuviai teigia besijaučią ne Lietuvoje”). Ukazały się tam niektóre fakty i refleksje związane ze stosunkami narodowościowymi. Każdy może mieć własne zdanie, nawet co do pochodzenia narodowości, lecz powinien umieć w cywilizowany, kulturalny i w miarę możliwości naukowy sposób bronić tego zdania.
Nawet panu Kazimierasowi Garšvie można myśleć, że nasz język praojczysty białoruski. Przybyliśmy, według pana Kazimierasa, do solecznickiego kraju z Białorusi mniej więcej 100 lat wstecz. Podejrzewam, że nietrudno o przeprowadzenie badań i sprawdzenie tego faktu, bo zarzut 100 lat – to nie 1000, a nawet nie 200 lat naszego życia na Litwie.
Ten krzywdzący Polaków artykuł zbulwersował całą społeczność szkolną, szczególnie z powodu części tekstu, w którym są przywołane fakty związane z naszymi uczniami. Rzeczywiście, już nie pierwszy rok komitety uczniowskie polskiego gimnazjum im. Jana Śniadeckiego i litewskiego Tysiąclecia Litwy praktykują swoistą „wymianę” uczniów.
29 marca część naszych uczniów klas drugich gimnazjalnych poszło do sąsiedniej szkoły.
Z kolei do naszej szkoły przyszli bardzo sympatyczni uczniowie z Tysiąclecia Litwy, chętnie pracowali i nie zwagarowali nawet z ostatnich lekcji, czyli języka polskiego. Lekcja zakończyła się tłumaczeniem w grupach wiersza Czesława Miłosza – noblisty „obojga narodów”. Na lekcji panowała twórcza i przyjazna atmosfera, bo uczniowie pomagali sobie nawzajem, jedni tłumaczyli niuanse językowe metafor Czesława Miłosza, inni pomagali dobrać odpowiedni wyraz i zwrot litewski. Uczniowie tak zaangażowali się do pracy, że zapomnieli, że byli filmowani. Teraz sobie na marginesie tak się zastanawiam, czy to filmowanie kamerą było z własnej inicjatywy gości, czy też na „specjalne zamówienie”.
Tymczasem po lekcjach nasi uczniowie klasy GII wrócili do swojej szkoły. Byli tak podekscytowani „wymianą”, że nie czekając jutra, chcieli podzielić się wrażeniami z koleżankami i kolegami. Zaczęli od tego, że zapytali nauczycielkę, co znaczy słowo „Lach”. „Lach — dawna wschodnia nazwa Polaków, Turcy nazywali Polskę „Lechistan” — usłyszeli w odpowiedzi.
„Nie! – chórem zaprzeczyli uczniowie – nam w Gimnazjum Tysiąclecia Litwy nauczyciel historii wytłumaczył, że wyraz »lachi« pochodzi od wyrazu »łachudra« i napisał ten wyraz na tablicy”.
Kontynuując lekcję wychowania obywatelskiego, historyk zapytał, kto z uczniów wybiera się w przyszłości na studia do Polski. Kilka osób podniosło rękę. „To nie wracajcie do Litwy! – oburzył się pan i pokazał świnię na gablocie. – To są Polacy”.
Uczniowie byli bardzo oburzeni i dotknięci takim traktowaniem. Wyjeżdżają na zawody sportowe, biorą udział w różnych konkursach i olimpiadach przedmiotowych w rejonie i w Litwie, odnoszą zwycięstwa i cierpią porażki, lecz ani razu nie zetknęli się z tak obraźliwym traktowaniem człowieka innej narodowości. A historyk, podejrzewam niechcący, obok uczucia ubliżenia godności ludzkiej pobudził poczucie godności narodowej i reakcję obronną. Pewnie nie byli zbyt dyplomatyczni, lecz nie uciekli z lekcji, nie obrażali innych narodowości, tylko stanęli w obronie własnej godności, więc spontanicznie napisali na kartce A4 napis w obronie polskości i wręczyli nauczycielowi. Historyk przyjął kartkę, „wzruszył się”, powiedział, że rozumie, iż ten temat jest dla uczniów bolesny i współczuł polskim dzieciom, powiedział, że żałuje uczniów polskiej szkoły, bo tylko „po pijanemu” rodzice mogli oddać dziecko do polskiej szkoły.
Co do znajomości języka litewskiego, historii, Konstytucji LR i prawa. Na lekcjach w litewskim gimnazjum nasi uczniowie rozmawiali po litewsku, a lekcje języka litewskiego im się spodobały. Gdyby zaś na lekcjach historii uczyliby się nie przedmiotu, myślenia, dyskusji, a „ketmanienia” czy jakichś frazesów, z których przetestował nauczyciel, to wyrecytowaliby pięknie, że zgodnie z rządowym zdaniem myślą, że napisy w dwóch językach są szkodliwe dla ludzi. Dlaczego? Bo tak jest w rządowych dokumentach, więc – nie rozważać, nie myśleć, bo to niebezpieczne, a wykonywać. Okazało się, że nie najgorzej uczą się nasze dzieci, skoro w rejonowym konkursie „Temidė” uczniowie klasy GIII zdobyli I miejsce, a w republice drużyna z Gimnazjum im. Jana Śniadeckiego ulokowała się na XIV miejscu z ponad 20 drużyn.
Każda rzecz może się zmienić w swe przeciwieństwo. Jak dobrze, że w litewskim gimnazjum uczy właśnie taki nauczyciel historii. Dopóki taki człowiek pracuje w litewskim gimnazjum, a polskie gimnazjum daje porządne wykształcenie, nie będziemy odczuwali braku w rekrutacji do klas pierwszych. Przecież rodzice rozumieją, że jeżeli ich dziecko nielitewskiej narodowości pójdzie do litewskiej szkoły, to albo będzie poniżane, albo będzie musiało wyrzec się narodowości swego ojca i dziadka.
Będzie też wielką szkodą dla całej społeczności Solecznik, jeżeli „intrygi” dorosłych wpłyną na stosunki między młodzieżą z różnych szkół, jeżeli dyrekcja i nauczyciele zamiast zbliżać młodych ludzi do siebie, ograniczy kontakty uczniów. Zostaje jednak nadzieja, że młodzież okaże się mądrzejsza od co poniektórych dorosłych.
Lilia Kutysz
wychowawczyni klasy GIIa
Gimnazjum im. Jana Śniadeckiego
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
Premier: AWPL jest bliska konserwatystom. Szef AWPL:
z konserwatystami nic nie może nas łączyć
Premier Kubilius: AWPL jest bliska konserwatystom (aktl.)
Akcja Wyborcza Polaków na Litwie (AWPL) jest bliska współrządzącej partii konserwatywnej Związek Ojczyzny - Litewscy Chrześcijańscy Demokraci - uważa premier Andrius Kubilius, szefujący konserwatystom.
Szef AWPL, eurodeputowany Waldemar Tomaszewski twierdzi, że nic nie może łączyć AWPL z obecną partią konserwatywną.
"Reprezentująca Polaków siła polityczna jest nam bliska przez swoje katolicko-chrześcijańskie poglądy, a w kwestiach ekonomicznych i finansowych (...) partia działała przejrzyście i rzetelnie" - powiedział Kubilius w czwartek rozgłośni "Żiniu Radijas".
Premier nie widzi powodów, dla których nie można byłoby "dojść do porozumienia". Zdaniem Kubiliusa są kwestie, w których - jak powiedział - "nasze poglądy się różnią, naprawdę jednak moglibyśmy dojść do porozumienia".
"To, co powiedział Kubilius (na temat uczciwości i rzetelności AWPL - PAP), doskonale wie 80 tys. naszych wyborców, 7 proc. w skali państwa" - powiedział Waldemar Tomaszewski. Dodał, że "wie też o tym nie mniejsza liczba sympatyków AWPL, którzy na razie wybierają inne opcje".
"Naszą działalność docenia coraz więcej etnicznych Litwinów. Świadczy o tym ich obecność na naszych listach wyborczych" - przypomina Tomaszewski i zaznacza, że "z obecną partią konserwatywną nie może AWPL nic łączyć".
"Z partią konserwatystów, która przyjęła dyskryminującą ustawę o oświacie, i w której dominują takie osoby, jak polakożerca (poseł Gintaras) Songaila, czy faszyzujący (poseł Kazimieras) Uoka, uczestniczący w wileńskim marszu pod hasłami +Litwa dla Litwinów+, +Juden raus+, +Litwa bez Rosjan i Polaków+, i których - o ironio - popiera najbardziej wpływowa konserwatystka, przewodnicząca Sejmu Irena Degutiene, nie może nas nic łączyć. Wręcz odwrotnie. Dlatego nie poparliśmy ich kandydata na stanowisko mera Wilna" - powiedział Tomaszewski.
Litewscy konserwatyści prowadzili konsultacje z AWPL w sprawie utworzenia rządzącej koalicji w Wilnie. Ostro sprzeciwiło się jednak temu radykalne skrzydło konserwatystów. W przeddzień wyborów władz stolicy grupa konserwatystów zorganizowała nawet pikietę przed siedzibą swej partii, demonstrując w ten sposób sprzeciw wobec koalicji w Polakami.
Natomiast poseł Songaila zwrócił się do sądu z prośbą o uchylenie decyzji wileńskiego oddziału partii konserwatywnej o zamiarze utworzenia w stolicy koalicji z AWPL.
Ostatecznie merem Wilna został we wtorek lider społecznego ruchu "Tak" Arturas Zuokas. AWPL nie poparła kandydata konserwatystów na stanowisko mera Raimundasa Alekny. Związek Ojczyzny - Litewscy Chrześcijańscy Demokraci i AWPL zostały w opozycji.
Aleksandra Akinczo PAP/Radio Znad Wilii
[link widoczny dla zalogowanych]
Chicago, 5 kwietnia 2011 rok
KOMUNIKAT 3/11
„Międzynarodowy Motocyklowy Rajd Katyński”
Warszawa 00-270, ul. Krzywe Koło 30/3, tel. (0-22) 635 0671, 720 581 725,
e-mail. [link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych]
Przyjacielu,
Nie obroniliśmy polskich szkół na Wileńszczyznie.
Prezydent Litwy, Pani Dalia Grybauskaitė podpisala ustawę oświatową w wyniku której połowa polskich szkół na Litwie będzie zamknięta.
Polacy na Litwie są prześladowani. Zmieniają im nazwiska, obrabowali z ziemi, za mówienie po polsku są wyrzucani z pracy, są karani.
Kto ich obroni? polski prezydent?, rząd?
Oni mogą liczyc tylko na nas.
W lutym br. odwiedzilem kilka polskich szkół w rejonie Chicago. Pokazywałem film, mówiłem o Motocyklowym Rajdzie Katyńskim, o spotkaniach z Polakami na Kresach Rzeczypospolitej, mówiłem o spotkaniach motocyklistów z dziećmi, mówiłem o sytuacji polskich dzieci Wileńszczyzny. Reakcja byla niezwykla. Te polskie dzieciaki w Chicago zrobily spontaniczną zbiorkę dla polskich dzieci Wileńszczyzny. Swoje zaskórniaki oddaly swoim wileńskim kolegom.
W szkole im. Emilii Plater w Schaumburg, dzieci zebraly $800,- a w szkole Gen. Kazimierza Pułaskiego w Harwood Hts. $1.230,- Dziękuję Wam kochane polskie dzieci w Chicago, dziękuję nauczycielom, dziękuję Waszym rodzicom. Przy takim wychowaniu młodziezy - Polska nie zginie a polskie dzieci z Wilna, na Was mogą liczyć.
A my? My mamy tam jeżdzić. Jak najczęściej. Nasi Kochani Wilniucy muszą wiedzieć, że nie są sami ze swoimi prześladowcami, że ktoś za nimi stoi.
Polscy harcerze z Wilna, już od 15 lat organizują Sztafetę Niepodległości, bieg z Zułowa do Cmentarza na Rossie, od dębu gdzie się Marszałek urodził do miejsca spoczynku Jego Matki i Jego Serca. 67 kilometrow. Można biec (odcinek), można jechać rowerem, samochodem, motocyklem.
W 2011 roku pojada motocyklisci Rajdu Katynskiego. Zapraszamy wszystkich.
[link widoczny dla zalogowanych]
W dniu 9 wrzesnia XI Rajd Katyński będzie w Ponarach, gdzie litewscy ochotnicy w ramach formacji niemieckich wymordowali 25 tys. polskiej młodzieży, inteligencji Wilna. Jak każdego roku będzie odprawiona Msza Św. Zapraszamy.
List z Wilna:
Kochani,
17 kwietnia 2011, w Niedzielę Palmową, podczas mszy św. przy klasztorze św. s. Faustyny na Antokolu, ks. Dariusz Stańczyk ogłosił, iż w Niedzielę Zmartwychwstania, 24 kwietnia odprawi ostatnią mszę świętą przy klasztorze św. s. Faustyny na Antokolu, a możliwe, że i na Litwie. Nie tłumaczył okoliczności i całości zaistniałych spraw, wiadomo, że dzieje się to za sprawą działań zwierzchnictwa Kościoła litewskiego.
Zachęcam do przybycia jak największej liczby osób na mszę św. (rezurekcję) w niedzielę o 8:00 i podtrzymać ks. Dariusza oraz Jego dzieło obrony miejsca świętego, miejsca objawień Jezusa Miłosiernego św. siostrze Faustynie oraz podyktowania Koronki do Miłosierdzia Bożego. Jest to wielki człowiek, który swoją pracą i uśmiechem, życzliwością, i pogodą ducha pomógł nie jednej osobie, zainiciował budowę kilku świątyń na wileńszczyźnie, oddał całego siebie dla naszej młodzieży.
Wszystkich wiernych Jezusowi Miłosiernemu i przyjaciół ks. Dariusza prosimy o przesłanie informacji zawartych w tym liście swym znajomym i krewnym.
Do spotkania w niedzielę, 24 kwietnia o 8:00 przy klasztorze św. s Faustyny, ul. Grybo 29, Wilno
To bardzo ważne dla Wilniuków!
Ksiądz Dariusz Stańczyk jest jednym z filarów polskości na Litwie, prawdziwą instytucją, jest nie do zastąpienia.Jest też bardzo przyjażnie nastawiony do samych Litwinów, sprzyja łagodzeniu konfliktów między dwoma narodami..Od dawna ma zakaz odbywania mszy na terenie kościołów na LT, teraz zakazuje mu się odprawiania mszy na świeżym powietrzu przy kalsztorze św. Faustyny.Episkopat litewski już od dawna robił wszystko by pozbyć się tak wspaniale pracującego z polską młodzieżą księdza . Prosimy o wykorzystanie wszystkich kontaktów, w Watykanie,polskim i innych episkopatach, w parafiach, by dalej mógł pracować na LT.
Zespół Ochrony Praw Człowieka
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Onufry_
Superreaktywista
Dołączył: 15 Maj 2006
Posty: 364
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 26 razy Ostrzeżeń: 1/2
|
Wysłany: Nie 6:48, 24 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
Mocne słowa kardynała w wielkanocnej homilii
Chrześcijanie muszą się zjednoczyć, by stawić czoła agresywnemu sekularyzmowi życia publicznego - apeluje w swojej wielkanocnej homilii głowa szkockich katolików, 73-letni kardynał Keith O'Brien, abp archidiecezji St Andrews i Edynburga. "Sekularyzm jest dziś bardziej agresywny niż w przeszłości. Są wśród nas ludzie gotowi zniszczyć nasze chrześcijańskie dziedzictwo i kulturę, a także usunąć Boga z publicznej sfery życia" – ocenia kardynał w homilii, której tekst na dzień przed wygłoszeniem omawia szkocka telewizja STv.
"Wierni różnych kościołów chrześcijańskich zostali ostatnio zepchnięci na margines, uniemożliwiono im postępowanie zgodnie z nakazami wiary, ponieważ nie byli skłonni uznać określonego stylu życia za normę" - podkreśla.
Według kardynała O'Briena chrześcijanie muszą pracować nad jednością wszystkich kościołów chrześcijańskich, ale też muszą się zjednoczyć wobec wrogów chrześcijaństwa i domagać się równego traktowania.
W ostatnich miesiącach w mediach pojawiły się doniesienia o tym, że praktykującym chrześcijanom zakazano noszenia krzyżyka w pracy, odmówiono prawa adopcji, dlatego że nie byli gotowi mówić dzieciom, iż homoseksualizm jest do przyjęcia. Prasa pisała m.in. o odszkodowaniu przyznanym dwóm gejom, którym właściciel hotelu z powodu przekonań religijnych odmówił zakwaterowania we wspólnym pokoju.
Wyrażenie "agresywny sekularyzm" pojawiło się w przemówieniu Benedykta XVI wygłoszonym do połączonych izb parlamentu i osobistości życia publicznego we wrześniu ubiegłego roku.
"Każdy chrześcijanin, który usiłował żyć po chrześcijańsku zwłaszcza, jeśli w dzisiejszym świecie dążył do tego, by dawać świadectwo Jezusowi Chrystusowi i jego naukom dobrze wie, co papież miał na myśli mówiąc o »agresywnym sekularyzmie«" – zaznaczył kardynał O'Brien.
W czwartek kardynał O'Brien ujawnił, że w przededniu wizyty Benedykta XVI na prywatny adres w Edynburgu otrzymał pocztą pocisk wraz z listem z pogróżkami. Dopiero teraz powiedział o tym publicznie. Przesyłka była nadana w Irlandii Płn.
Wielkanocną homilię O'Brien wygłosi w katedrze w Edynburgu w niedzielę o 11.30 czasu miejscowego.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Alien
supergość
Dołączył: 11 Maj 2006
Posty: 98
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/2
|
Wysłany: Pon 7:45, 25 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
BIULETYN WOLNEJ POLSKI
[link widoczny dla zalogowanych]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Onufry_
Superreaktywista
Dołączył: 15 Maj 2006
Posty: 364
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 26 razy Ostrzeżeń: 1/2
|
Wysłany: Śro 16:51, 27 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
prof. Mieczysław Ryba 2011-04-25
Autonomia Śląska a rozbicie dzielnicowe
Rozgłos, jaki towarzyszy dokonaniom Ruchu Autonomii Śląska szokuje wiele środowisk patriotycznych w Polsce. Zawiązanie koalicji w śląskim sejmiku wojewódzkim PO – RAŚ już przynosi różnorakie spory i konflikty. Do najgłośniejszych można zaliczyć POMYSŁ zmiany barw narodowych na stadionie śląskim na wniosek RAŚ. Jeszcze większy skandal dotyczy decyzji władz polskich o umieszczeniu w ankiecie spisu powszechnego tzw. „narodowości śląskiej”, którą mogą deklarować obywatele polscy. Wielka agitacja RAŚ, idąca w kierunku deklarowania przez ślązaków tego typu „narodowości”, wspierana jest przez różnorakie lokalne inicjatywy medialne. Wszyscy wiedzą, że lokalna prasa na Górnym Śląsku jest dziś w sensie struktury własności w rękach kapitału niemieckiego. Nagłaśnianie działań RAŚ jest tam nagminne. Niektórzy starają się lekceważyć problem, twierdząc, że bądź co bądź działania autonomistów nie mają jeszcze największego rozpędu, a po drugie, że nie głoszą oni przyłączenia Śląska do Niemiec, tylko autonomię w ramach państwa polskiego. Hasło w stylu: „zostawmy podatki w naszym regionie, nie wysyłajmy ich do Warszawy” – może być popularne niezależnie od regionu. Pamiętajmy jednak, że oprócz akcji autonomistów, na Śląsku Opolskim mamy do czynienia z działaniami silnej mniejszości niemieckiej, rozwijającej swoją działalność w analogicznym kierunku. Zupełnie niedawno miałem okazję spotkać się z jednym ze znaczących samorządowców opolskich, działaczem Mniejszości Niemieckiej, którego poglądy na temat Polaków można by łagodnie określić jako pogardliwe.
Usypiacze narodowej opinii twierdzą, że dzisiejszy Górny Śląsk to nie jest kraina granicząca z państwem niemieckim (tak jak to miało miejsce przed wojną). Na zachód rozciąga się wielka kraina Dolnego Śląska, gdzie dominuje ludność polska. Jak wiadomo w znakomitej większości jest to ludność przybyła na te tereny po drugiej wojnie światowej w dużej mierze z kresów wschodnich. Sukcesy ekonomiczne Wrocławia są symbolem „skoku cywilizacyjnego” i są zachętą dla innych regionów Polski. Mało kto zastanawia się jednak, jakie zmiany w ostatnim dwudziestoleciu zachodzą w świadomości społecznej Dolnego Śląska. Pomocne w tej materii mogą być obserwacje zatroskanych o polskość tych terenów patriotycznie nastawionych wrocławian, jak i analizy naukowe, które na szczęście pojawiają się raz po raz na polskim rynku. Marcin Sienkiewicz w artykule zamieszczonym w tomie wydanym w 2009 roku przez Instytut Studiów Międzynarodowych Uniwersytetu Wrocławskiego zatytułowanym „Racja stanu” zauważył bardzo niepokojące procesy w dziedzinie propagandy i kultury. Na skutek intensywnej akcji propagandowej i przy wykorzystaniu różnorodnych ośrodków naukowych finansowanych niejednokrotnie za pieniądze niemieckie zaczęto radykalnie odcinać się od dziedzictwa piastowskiego, lansowanego w czasach PRL. Poszukiwania słowiańskich korzeni Dolnego Śląska uznano w całości jako przesycone ideologią i zaczęto lansować teorię o wielokulturowości Wrocławia, pokazując tę metropolię jako miasto europejskie, nie polskie. Zaczęto mówić o Wrocławiu jako mieście otwartym, „w pobliżu styku granic trzech krajów europejskich”. Zdecydowano się realizować „politykę historyczną” idącą w kierunku przywracania pamięci o niemieckiej przeszłości metropolii. Charakterystycznym przykładem takiej polityki była zmiana nazwy „Hali Ludowej” (nawiązującej do powrotu tych ziem do Polski po II wojnie światowej) na „Halę Stulecia” (mającą upamiętniać setną rocznicę ogłoszenia proklamacji Fryderyka Wilhelma w 1813 r. nawołującą do walki o wyzwolenie spod dominacji Napoleona). Nawiązywanie do tradycji pruskiej w nazewnictwie polskim wydaje się czymś tyleż kuriozalnym, co przerażającym. Owo dążenie do europejskości ma się przejawiać również pomysłami zmiany nazwy miasta, które rzekomo jest trudne do wymówienia przez obcokrajowców. Eurodeputowana Lidia Geringer de Oedenberg miała zaproponować bliską wszystkim narodom nazwę „Wratislavia”. Już tylko krok ku temu, aby płynnie przejść do nazwy „Breslau”. Wielce oburzająca była decyzja ministra Bogdana Zdrojewskiego o cofnięciu dotacji dla projektu Muzeum Ziem Zachodnich, z uwagi na rzekome jego podłoże ideologiczne. Tak jakby propaganda wielokulturowości Wrocławia nie miała podtekstu ideologicznego. Do rangi skandalu można zaliczyć happening wokół pomnika Bolesława Chrobrego mający udowodnić, że pomnik ten jest symbolem kiczu, czy wreszcie blokadę konferencji naukowej na Uniwersytecie Wrocławskim poświęconej germanizacji, a uznanej przez środowiska liberalne za antyniemiecką.
Można zadać sobie pytanie, jaki związek ma ten stan rzeczy z niemiecką polityką historyczną? Można wszak stwierdzić, że nie mamy tu wprost do czynienia z propagowaniem „niemczyzny”, ale „europejskości”. Jeśli z kolei postawilibyśmy sobie pytanie, w jaki sposób realizowane są główne kierunki zagranicznej polityki niemieckiej w dobie dzisiejszej to również nie zauważymy tu gry na prosty, tradycyjny nacjonalizm. Wręcz przeciwnie – RFN jest główny rzecznikiem integracji europejskiej, a swoją dominację na kontynencie sprawuje za pośrednictwem Brukseli. Tworzenie zatem „tożsamości europejskiej” leży w strategicznym interesie Berlina. Owa tożsamość europejska jest definiowana m. in. jako regionalizm, widziany w opozycji do klasycznego państwa narodowego. Pamiętam przed laty dyskusję naukową, w której brałem udział, i edukacyjne tezy stawiane przez „nowoczesnych” wykładowców. Twierdzono (oczywiście powielając tezy myślicieli zachodnich), że państwa narodowe z jednej strony są za duże (bo wielu ludziom jest daleko np. do Warszawy), z drugiej za małe (bo mamy do czynienia z globalnymi problemami). Zatem model idealny budowania struktur państwowych to region i państwo europejskie – przykładowo: Wrocław i Bruksela. Tak też powinna być sterowana polityka edukacyjna, nastawiona na generowanie nowych tożsamości i na minimalizowanie „ideologicznej”, jak twierdzono, tożsamości narodowej. Przy tak postawionych założeniach zrozumiałymi się stają tak reforma administracyjna z lat dziewięćdziesiątych (podział na szesnaście województw), jak i ciągłe wypłukiwanie elementów patriotycznych z programów edukacyjnych.
Ową europejskość starają się od lat promować na gruncie Polskim także niemieckie fundacje polityczne, które w większości wypadków w stu procentach finansowane są przez rząd w Berlinie. Mają one potężny wpływ na różnorakie projekty badawcze, a także na działania społeczne w kraju. Grzegorz Tokarz w artykule zatytułowanym „Działalność niemieckich fundacji politycznych w Polsce po 1989 r.” zauważył, że na dwadzieścia najbogatszych fundacji działających na ziemiach polskich, dziesięć należy do Niemców. Jak już wspomniałem, fundacje te propagują europejskość w różnym wydaniu ideologicznym. Za Grzegorzem Tokarzem możemy tu wymienić: „Fundację im. Friedricha Eberta – powiązaną z Socjaldemokratyczną Partią Niemiec (SPD), Fundację im. Konrada Adenauera – powiązaną z Unią Chrześcijańskich Demokratów (CDU), Fundacją Friedricha Naumanna – powiązaną z Wolną Partią Demokratów (FDP), Fundacją Hansa Bölla – powiązaną z Partią Zielonych i Fundację im. Róży Luksemburg – powiązaną z Partią Demokratycznego Socjalizmu (PDS)”.
Na intensywne działania propagandowe i edukacyjne nakładają się też kwestie finansowo-inwestycyjne. Samorządy od kilku lat wprowadzone są w obszar różnorakich programów inwestycyjnych finansowanych z budżetu UE. Dla nikogo nie jest tajemnicą, że największe tego rodzaju przedsięwzięcia są realizowane w zachodniej części Polski. Jeden z posłów opowiadał mi, jak w latach dziewięćdziesiątych miał w ręku mapę, na której tereny na zachód od Wisły miały być pokryte gęstą siecią inwestycji infrastrukturalnych, wschodnie wręcz przeciwnie. Dla posła o narodowych poglądach rodziło to skojarzenia przygotowania do ewentualnego przyszłego rozbioru Polski. Samorządowcy biorący pieniądze unijne nie mają do końca świadomości, że pieniądze te w sporej części pochodzą również z polskiego budżetu centralnego (wszak Polska również wpłaca miliardy do budżetu Unii). Dla nich to Unia jest dobrodziejem, Warszawa utrudnia rozwój ich regionów. Regiony bogatsze deklarują tym większą frustrację, kiedy pieniądze podatników, np. śląskich, nie wracają w pełni do tego regionu, lecz rozdzielane są po całym kraju. Zatem uzależnienia finansowe od Brukseli zupełnie przestawiają relacje społeczno-polityczne. Dla przykładowych polityków regionalnych, gdzieś na zachodzie Polski, coraz bliżej w sensie gospodarczym jest do Berlina, coraz dalej do Warszawy. W sensie komunikacyjnym można to stwierdzenie odczytać dosłownie. Równoległe osłabianie poczucia więzi narodowej dokonywane przy pomocy systemu oświaty i różnorakich projektów społecznych, pogłębia rozbicie Polaków. Pytanie, jak mieszkańcy zachodnich prowincji Polski zachowaliby się za lat kilkadziesiąt, gdyby po rozpadzie Unii doszło do referendum, gdzie chcą dookreślić swoją przynależność państwową, pozostawię jako retoryczne. Działania niemieckie idące w kierunku osłabienia spoistości państw narodowych są bardzo czytelne, choć nie dla polskich elit politycznych, raz za razem wpisujących się w projekty, które w dalszej perspektywie mogą nas kosztować niepodległość.
Aby głębiej zilustrować realizowaną strategię, warto uświadomić sobie, że Niemcy mają w swojej historii nie tylko tradycję pruską, jeśli mówimy o ich tożsamości narodowej. Nacjonalizm pruski, który zaowocował zjednoczeniem Niemiec w 1871 r. wcześniej nie odgrywał w Rzeszy tak dużej roli. Mieliśmy do czynienia z tradycją cesarską i silnymi wpływami bizantyńskimi. Tożsamość narodowa była tutaj identyczna z tożsamością państwową. A więc mieliśmy do czynienia nie tyle z narodem niemieckim, co z Bawarczykami, Prusakami, Saksończykami itp., powiązanymi ideą cesarskiej Rzeszy. Bizantyński sposób kreowania tożsamości narodowej jest dziś testowany na krajach Europy środkowej, w tym na Polsce. Tworzenie ahistorycznej w gruncie rzeczy „tożsamości narodowej” górnośląskiej, dolnośląskiej, kaszubskiej itp. jest tego namacalnym dowodem. Uosobieniem dawnej „Rzeszy” miałaby zaś być współczesna Unia Europejska.
Przywiązanie do tradycji regionalnej ma w Polsce długą tradycję. Jednakże w tej zdrowej tradycji ów regionalizm, nawet po czasach zaborów, nie miał wymiaru separatystycznego. Młodzi żołnierze z Poznania czy Krakowa w 1920 r. nie walczyli za Wielkopolskę, czy Małopolskę, walczyli o niepodległość całej Rzeczpospolitej. Regionalizm w rozumieniu separatystycznym łączy się ze średniowiecznym rozbiciem dzielnicowym oraz z regionalnym egoizmem osiemnastowiecznych magnatów osiadłych na swoich latyfundiach. Taki podział kończył się zawsze dla Polaków tragicznie.
Problem sporu o tzw. „naród śląski”, jaki pojawił się w kontekście działań Ruchu Autonomii Śląska jest tak naprawdę wierzchołkiem góry lodowej. Jest w jakimś sensie ostrzeżeniem dla środowisk patriotycznych w Polsce, sygnałem aby zacząć działać. Hasło umacniania, a w niektórych przypadkach, odbudowy świadomości narodowej i patriotycznej Polaków jawi się jako obowiązek porównywalny do tego z XIX wieku. Ponieważ z powodów, które opisałem powyżej, nie możemy dziś za bardzo liczyć na władze państwowe, konieczna jest ponowna mobilizacja społeczna. Jeśli obudzimy się zbyt późno odpowiedzialni możemy być za katastrofę państwa w równym stopniu co pokolenie XVIII wieku.
[link widoczny dla zalogowanych]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lechim
Superreaktywista
Dołączył: 30 Maj 2006
Posty: 699
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 17 razy Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Głubczyce
|
Wysłany: Pią 5:41, 29 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
z Niepoprawnych.pl:
"Dlaczego ludzie zdradzają ojczyznę?
Każdy patriota i państwowiec nie może zrozumieć ohydy spustoszenia jaką generuje ludzka chciwość i pożądliwość. W historii znamy przykład zbrodniczych działań Armii Ludowej współpracującej z okupantem sowieckim, grabiącej mienie ludności cywilnej i tworzącej następnie kolaboracyjne „służby bezpieczeństwa” torturujące i mordujące tysiące Polaków np. z WIN i NZW. Co kieruje takimi ludźmi? Myślę że można to sprowadzić do 4 podstawowych przyczyn: żądza władzy i sławy z nadania okupantów, pragnienie bogactwa i przyjemności tego świata, strach przed konsekwencjami pozostania biernym, zemsta na ludziach, którym powodziło się lepiej i byli z obozu narodowego i niepodległościowego.
Sytuacja po Smoleńsku wygląda bardzo podobnie jak po okupacji faszystowskiej, Rosja pozbywając się ok. 30% najważniejszych osób w państwie zapewniła ich stanowiska obozowi przeciwnemu, a ci z wdzięczności i pozostałych 3 przyczyn podanych wyżej są gotowi do najgorszych czynów dla zachowania swojej 100% supremacji czyniąc się „Rządem Jedności Narodowej” zupełnie jak za czasów Bieruta. Ponieważ nie ma opozycji zbrojnej nie muszą się oni uciekać do brutalnych metod fizycznej likwidacji opozycji – do zniszczenia ludzi uczciwych i honorowych w świadomości społeczeństwa wystarczy całkowite panowanie w propagandzie telewizyjnej i zwalnianie z pracy w mediach ludzi niewygodnych (przykładów jest wiele), a pozostałym ograniczanie możliwości awansu. Podstawowym systemem represji jest bezrobocie generujące patologie i samozagładę – nie potrzebne już są do tego obozy koncentracyjne i łagry, sama groźba utraty pracy i wykluczenia społecznego wystarczy.
Obecne czasy ułatwiają dodatkowo życie zdrajcom ze względu na wyniszczenie genetyczne elity społeczeństwa ludobójstwem w Katyniu i podobnych miejscach, stratami podczas walk z UB, KBW, NKWD, a następnie dużą emigracją części inteligencji przedwojennej. Dzieła dokończył Smoleńsk. Społeczeństwo, które pozostało w Polsce stało się więc bezwolną masą niezdolną do samostanowienia z wyjątkiem problemów ekonomicznych, które były główną przyczyną buntów społecznych po likwidacji zbrojnego podziemia niepodległościowego. Mówię tu oczywiście o większości, która nie jest zainteresowana nawet wyborami lub głosuje „z przypadku”. Istnieje co prawda świadoma część społeczeństwa zgromadzona wokół niezależnych od rządu (i popierających go zagranicznych służb) źródeł informacji, ale w obliczu wszechwładzy zła i propagandy grzechu (zgorszenia i demoralizacji) jest to mniejszość.
Wnioski: Nie ma co zbytnio liczyć, że coś w Polsce może się zmienić w wyniku „przemian społecznych” i „demokratyzacji kraju” ze względu na manipulacje medialne i system represji zawodowej - podobnie jak w czasach powojennych główną nadzieją dla odzyskania przez Polskę niepodległości była nadzieja rychłej kolejnej Wojny Światowej - tak teraz może być to jedynie załamanie gospodarki kraju/świata opartych na zadłużeniu społeczeństwa i trzeba być na to przygotowanym nie dając jeszcze raz okazji do przesiąknięcia środowiska „solidarnościowego/wolnościowego” agenturą mafijnych układów byłych służb lub obecnych rosyjskich/niemieckich (bo chyba nikt nie zaprzeczy, że one istnieją i działają w Polsce np. za pomocą fundacji i wymiany studenckiej). Tragedia Polski polega na jej fatalnym położeniu między potęgami Niemiec i Rosji oraz ich wzajemną współpracą czyniącą z nas niewolników bez własnego przemysłu, bankowości, armii (wystarczającej do obrony kraju przed kolejnymi zaborami) za sprawą przestępczej części społeczeństwa dającej się uwieść perspektywą szybkich gratyfikacji finansowych i stanowiskowych np. w politycznych lub gospodarczych strukturach międzynarodowych podporządkowanych obu mocarstwom ościennym. Oczywiście nie powinno to nas zniechęcać do działania na rzecz dobra Polski, bo wszelki dobry czyn, jak uczy Pismo Święte, będzie zapamiętany i stanie się naszą chwałą w Państwie Boga po powstaniu z martwych na Sąd Ostateczny, gdzie te wszystkie układy i zdrady staną się oczywiste i jawne, a sprawcy zbrodni i prześladowań zostaną ukarani, jeżeli oczywiście wcześniej nie zdążyli się nawrócić i obmyć swych grzechów w krwi Mesjasza Jezusa, który jest naszą jedyną prawdziwą nadzieją i życiem wiecznym bez względu na to co stanie się z Polską. Polska wolna, niepodległa i katolicka była by oczywiście wspaniałym miejscem życia i pracy, ale bez niej też da się żyć, choć jest to trudniejsze i często kończy się śmiercią męczeńską za wiarę lub ojczyznę. Polska wolna, niepodległa i katolicka była by wspaniałym również świadectwem dla świata pełnego zboczeń i aborcji. Jest to możliwe czego przykład dają Węgrzy swoją nową konstytucją i wszyscy powinniśmy ich popierać, ale wymagało to zdobycia przytłaczającej większości w parlamencie i wygranych wyborów samorządowych przez prawicę."
I jeszcze jedno jeśli nie pogorszą się stosunki pomiędzy USA a Rosją,a na to się nie zanosi to złudzeniem jest wszelka pomoc z tzw.zachodu.Zostaliśmy po kwietniu 2010 znów zdradzeni,zostawieni sami sobie.Tylko na ile kolejnych lat?zabory trwały 123 lata,niewola sowiecka 45 lat a teraz niewola posmoleńska aż przyjdzie czas człowieka w stylu Reagana.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez lechim dnia Pią 5:53, 29 Kwi 2011, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Onufry_
Superreaktywista
Dołączył: 15 Maj 2006
Posty: 364
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 26 razy Ostrzeżeń: 1/2
|
Wysłany: Pon 6:50, 02 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
Strony internetowe, które warto czytać, żeby znać prawdę
[link widoczny dla zalogowanych]
Pierwsza polska patriotyczna strona w Internecie! Jedyna strona z książką Józefa Mackiewicza „Katyń. Zbrodnia bez sądu i kary”. Twórca strony Z. Łabędzki, działacz prawdziwej 'Solidarności” był emigrantem z konieczności
[link widoczny dla zalogowanych]
Strona prof. M. Dakowskiego, profesora fizyki jądrowej, współautora książki „Via bank i FOZZ”, wybór cennych tekstów własnych i innych.
100% zdrowego rozsądku bez cenzury. No i „Niekraszki”
[link widoczny dla zalogowanych]
Za prawdę, którą pisał, został zamordowany, a zwłoki w stanie rozkładu podrzucono na parking w Opolu. Nie trąbili o tym w telewizjach? No właśnie, ciekawe dlaczego? W tym czasie na Okęciu został zatrzymany agent Mossadu od brudnej roboty. D. Ratajczak, dr historii został okrzyknięty kłamcą oświęcimskim przez A.Michnika
[link widoczny dla zalogowanych]
Dynamicznie redagowany blog - dyskusja na żywo. Polacy z całego świata, bez cenzury i poprawności politycznej – każdy może wziąć w niej udział
[link widoczny dla zalogowanych]
Najnowsza strona, aktualne wpisy blogerów, tych wiadomości nie podaje „Szkło kontaktowe”
[link widoczny dla zalogowanych]
Prywatna, niezależna strona z blogami
[link widoczny dla zalogowanych]
Strona prywatna, wybór tekstów, których nie trzeba szukać
[link widoczny dla zalogowanych]
Strona związana z 'Gazetą Polską”, rozszerza horyzonty, zawodowi dziennikarze mają dostęp do dokumentów niedostępnych dla blogerów
[link widoczny dla zalogowanych]
Utworzony przez Igora Jankę i kolegów – zawodowi dziennikarze piszą na równi z publicystami i „zwykłymi” internautami. Wszystkie opcje polityczne, niestety z powodu cenzury duża część blogerów opuściła tę stronę, tworząc m.in. [link widoczny dla zalogowanych] i [link widoczny dla zalogowanych] Reszta desperatów o zacięciu polsko-patriotycznym pisze nadal, żeby ta strona nie okazała się przedłużeniem Gazety Wyborczej.
[link widoczny dla zalogowanych]
Polonus o polskich i polonijnych sprawach. Ważne, aktualne, żywe dyskusje
[link widoczny dla zalogowanych]
Blogerzy o mediach i polityce
[link widoczny dla zalogowanych]
Można słuchać, lub ściągnąć sobie ciekawe „Rozmowy Niedokończone”
[link widoczny dla zalogowanych]
Pismo niezależne redagowane z Waszyngtonu, też bez żydowskiej cenzury
[link widoczny dla zalogowanych]
Patriotyczna strona
[link widoczny dla zalogowanych]
Polacy z Arizony ukazują co jest ważne
[link widoczny dla zalogowanych]
„Nowy Porządek Świata” strona obnaża antyludzkie działania tzw globalistów, inaczej zwanych „banksterami”
[link widoczny dla zalogowanych]
„Blog Marka” cenny zapis - kronika tego co się właśnie dzieje
[link widoczny dla zalogowanych]
Strona dla Polaków w Anglii, warto wiedzieć jak żyją nasi na wygnaniu
[link widoczny dla zalogowanych]
Strona polonijna - tam też są nasi rodacy
[link widoczny dla zalogowanych]
Strona inż. K. Cierpisza poświęcona katastrofie/zamachowi w Smoleńsku. Autor obnaża fałszerstwa podawane w mediach i przez MAK
[link widoczny dla zalogowanych]
Najbardziej zwięzła historia Polski
[link widoczny dla zalogowanych]
Streszczenia niektórych artykułów z tygodnika „Nasza Polska”
[link widoczny dla zalogowanych]
Dawka zdrowego rozsądku, odtrutka na TVN
[link widoczny dla zalogowanych]
Ten dziennik trzeba czytać przynajmniej „na wszelki wypadek” ...
[link widoczny dla zalogowanych]
Strona czynna w czasie obrad Sejmu – bezpośrednia transmisja
[link widoczny dla zalogowanych]
Ot taka żydowska prawica udająca polską. Trzeba kontrolować, co w trawie piszczy. Różne punkty widzenia, ale obnażanie żydowskich oszustów niedopuszczalne przez właścicieli (m.in. A.Szczęśniak).
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Alien
supergość
Dołączył: 11 Maj 2006
Posty: 98
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/2
|
Wysłany: Wto 8:39, 03 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
Skandal: „Litwa dla Litwinów” skandowano już i w Sejmie
Stanisław Tarasiewicz
Wczoraj ulica, dziś Sejm — zaproszeni na posiedzenie frakcji narodowców litewscy nacjonaliści mogli w parlamencie oficjalnie i otwarcie skandować: „Litwa dla Litwinów”
Gdy 11 marca maszerujący ulicami Wilna nacjonaliści i neofaszyści skandowali „Litwa dla Litwinów” i zapowiadali „Dziś ulica, jutro Sejm”, chyba nikt nie spodziewał się, że już niebawem nacjonalistyczne hasła będą skandowane w samym Sejmie. Co więcej, skandowane oficjalnie i pod aplauz litewskich parlamentarzystów, a na dodatek w Sali Konstytucyjnej parlamentu, która mieści się obok biura przewodniczącej Sejmu Ireny Degutienė.
Jak donoszą litewskie media, w sobotę, 30 kwietnia, odbyła się tu konferencja partyjna Frakcji Narodowców partii rządzącej Związku Ojczyzny-Litewscy Chrześcijańscy Demokraci (ZO-LChD), na którą byli zaproszeni organizatorzy i uczestnicy nacjonalistycznych pochodów w Wilnie i Kownie, podczas których skandowane były hasła: „Litwa dla Litwinów”, ale też „Juden raus”, czy „Litwa bez Rosjan i Polaków”.
Tymczasem skandalem jest sam fakt, że partia polityczna traktuje Sejm niczym swoje biuro i organizuje w nim partyjną imprezę. W kancelarii Sejmu nie potrafiono powiedzieć nam, na jakiej podstawie i kto wynajął Salę Konstytucyjną na potrzeby partyjnej schadzki narodowców.
Kanclerz Sejmu, Jonas Milerius, który prawdopodobnie wydał pozwolenie na przeprowadzenie partyjnej imprezy w Sejmie, jest od tygodnia na urlopie. Tymczasem jego zastępca, wicekanclerz Gediminas Aleksonis, w rozmowie z „Kurierem” przyznał, że o konferencji narodowców zorganizowanej w Sejmie dowiedział się z prasy.
— Przypuszczam, że salę mógł wynająć któryś z posłów uczestniczących w konferencji, bo prawo reglamentuje, że na potrzeby działalności parlamentarnej posłowie mogą korzystać z pomieszczeń sejmowych — powiedział nam Gediminas Aleksonis. Zaznaczył jednak, że sala nie mogła być udostępniona na potrzeby partyjnej imprezy.
— Niestety, nie widziałem uzasadnienia prośby o udostępnienie sali, dlatego nie mogę jednoznacznie powiedzieć, czy pomieszczenie było udostępnione zgodnie z reglamentacją — dodał wicekanclerz.
Bez względu na uzasadnienie wynajmu Sali Konstytucyjnej, nie zmienia to faktu, że zorganizowana w niej impreza miała wyłącznie charakter partyjny. Narodowcy podczas konferencji dyskutowali nad dalszą perspektywą ich działalności w ramach ZO-LChD po tym, jak z szeregów tej partii konserwatywnej została usunięta wierchuszka frakcji narodowców. Jak już pisaliśmy wcześniej, prezes narodowców, poseł Gintaras Songaila został wyrzucony z szeregów konserwatystów za aktywne przeciwdziałanie decyzji partii w sprawie zawarcia koalicji w Wilnie z Akcją Wyborczą Polaków na Litwie. Songaila był też autorem wielu innych antypolskich inicjatyw, w tym w zakresie polskiej oświaty na Litwie. Wcześniej sąd partyjny zawiesił członkostwo w partii konserwatywnej wiceprezesów frakcji narodowców — Arvydasa Radžiūnasa oraz posła Kazimierasa Uokę, któremu zarzucono współorganizowanie oraz udział w neonazistowskich pochodach 11 marca. Wobec zawieszenia członkostwa w partii Songaila, Radžiūnas i Uoka stracili też stanowiska kierownicze frakcji narodowców, toteż w sobotniej konferencji w Sejmie uczestniczyli na zasadzie gości. Ten fakt dodatkowo potwierdza, że impreza w Sali Konstytucyjnej parlamentu miała wybitnie partyjny charakter i nie mogła być afirmowana działalnością parlamentarną posłów — gości konferencji. Wśród gości konferencji narodowców byli też organizatorzy nacjonalistycznych przemarszów Julijus Panka, Ričardas Čekutis oraz znany anihilator polskości na Litwie, prezes stowarzyszenia „Vilnija”, Kazimieras Garšva.
Goście konferencji stawili się w obronie polityków wyrzuconych z partii konserwatywnej, którzy „nie opuszczając rąk pracują w Sejmie na rzecz, żeby Litwa była naprawdę litewską”.
„Młodzi ludzie maszerujący 11 marca z trójkolorową są nazywani neonazistami, a posłowie walczący o honor i prawa narodu są wyzywani od »talibów«. Tymczasem mowa nielojalnych wobec państwa litewskiego i otwarcie wrogich narodowi litewskiemu politykierów innej narodowości staje się coraz bardziej bezczelna i obraźliwa” — media cytują słowa powitalne do narodowców Julijusa Panki, który swoje przemówienie zakończył hasłem z marcowych marszów nacjonalistów „Litwa dla Litwinów, Litwini dla Litwy”.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
[ komentarz własny:.
Litewska Prezydent i media wykorzystają to spotkanie , by pokazać Europie ,że Polska godzi się na dalszą lituanizację polskich autochtonów.Z wszystkimi przywódcami europejskimi Prezydent RP mógłby się spotkać, poza przywódczynią Litwy, o której wrogości litewscy Polacy mieli okazję nie raz się przekonać.
Naszym zdaniem najpierw wycofanie się władz litewskich z ustawy demontującej polskie szkolnictwo na LT , przywrócenie egzaminu z języka ojczystego na maturze (na dobry początek) i dopiero potem jakiekolwiek spotkania.]
[link widoczny dla zalogowanych]
Krasnogruda: Polska prezydencja UE 2011.
Przyjedzie Komorowski, Grybauskaite, Van Rompuy
Autor: Marta Gawina
Krasnogruda: Polska prezydencja UE 2011 Bronisław Komorowski przyjedzie do Krasnogrudy koło Sejn (fot. Anatol Chomicz)
30 czerwca prezydenci Polski, Litwy i Unii Europejskiej przyjadą do Krasnogrudy koło Sejn. Tutaj Polska będzie obchodzić wigilię swojej prezydencji w Unii Europejskiej. - To wielkie wyróżnienie - mówi Krzysztof Czyżewski, szef ośrodka Pogranicze.
Od 1 lipca nasz kraj będzie przewodniczył Radzie Unii Europejskiej. Przez kolejnych sześć miesięcy Polska stanie się gospodarzem większości unijnych wydarzeń. Wszystko rozpocznie się w województwie podlaskim - w Krasnogrudzie przy granicy polsko-litewskiej.
30 czerwca w dworku rodziny Miłoszów spotkają się prezydenci Polski, Litwy i Unii Europejskiej. Przyjadą też filozofowie, artyści i poeci: m.in. Zygmunt Bauman, Julia Hartwig, Tomas Venclova.
- W tym dniu będziemy uczestnikami trzech bardzo ważnych wydarzeń. To wigilia polskiej prezydencji w Unii, setna rocznica urodzin Czesława Miłosza oraz otwarcie Międzynarodowego Centrum Dialogu pod patronatem poety - wymienia Krzysztof Czyżewski, szef ośrodka Pogranicze, który przygotowuje uroczystości w Krasnogrudzie.
To miejsce wybrał Narodowy Instytut Audiowizualny. To on odpowiada między innymi za kulturalne wydarzenia w czasie unijnej prezydencji. Spotkanie w Krasnogudzie, pod hasłem Europejska Agora, zostało już wpisane do oficjalnego programu naszego przewodnictwa w UE. Patronatem objęło go UNESCO.
Będą debatować o wspólnocie
Uczestnicy spotkania w Podlaskiem będą m.in. debatować o wspólnocie w zróżnicowanej kulturowo Europie.
- Ważnych wydarzeń w czasie polskiej prezydencji będzie zaledwie kilka i to głównie w miastach zachodniej Polski. Dlatego spotkanie w Krasnogrudzie będzie unikalnym wydarzeniem na wschód od Wisły. To wielkie wyróżnienie dla naszego regionu - nie ma wątpliwości Krzysztof Czyżewski.
Podkreśla, że nie bez znaczenia jest tu postać Czesława Miłosza, którego rok właśnie obchodzimy.
- Moim zdaniem, jest on patronem rozumienia Europy w duchu integracji - dodaje szef Pogranicza.
Unikalne będzie też Międzynarodowe Centrum Dialogu, które zostanie otwarte przy okazji prezydencji. To tutaj mają być prowadzone działania związane z wielokulturowością: warsztaty artystyczne, kursy, stypendia.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
[link widoczny dla zalogowanych]
XV Forum Polonijne w Toruniu
„Po Bogu największa miłość to Polska”
Forum odbyło się pod hasłem „Po Bogu największa miłość to Polska”. Zarówno w prelekcjach, jak i w spotkaniach panelowych uczestniczyło kilkadziesiąt osób z różnych krajów świata - od Kanady i USA po Australię.
Powołana w trakcie Forum Komisja ds. uchwał i wniosków w składzie: prezes Walter Wiesław Gołębiewski (Floryda, USA), prof. Mira Modelska-Creech (Chicago, USA, Polska, Warszawa), dr Gabriel Jan Mincewicz (Litwa), prof. Zdzisław Jan Ryn (Polska, Kraków), Stanisław Aloszko (Francja), przedstawiła następujące wnioski:
1. Forum zwraca się do MSZ, Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Ministerstwa Edukacji Narodowej oraz Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” o interwencję i pomoc dla szkolnictwa i nauki języka polskiego oraz historii Polski we wszystkich ośrodkach polonijnych, ze szczególnym uwzględnieniem Polaków na Wschodzie, zamieszkałych w byłych republikach po rozpadzie ZSRR.
2. Forum zwraca się do agend rządowych i parlamentarnych III RP o spowodowanie, aby książka Jana Pawła II „Pamięć i Tożsamość” została wprowadzona do kanonu obowiązkowych lektur we wszystkich polskich szkołach w kraju, na emigracji oraz szkolnictwie zagranicznym. W książce tej najlepiej zdefiniowane jest uniwersalne i nowoczesne pojęcie Patriotyzmu oraz Ojczyzny i Tożsamości narodowej.
3. XV Forum Polonijne wyraża dezaprobatę z powodu wprowadzonych przez władze litewskie zmian legislacyjnych dotyczących funkcjonowania polskojęzycznej oświaty w Republice Litewskiej.
Przyjęta ustawa oznacza wyraźne pogorszenie sytuacji Polaków na Litwie i jest sprzeczna z powszechnie stosowaną w Unii Europejskiej zasadą nieumniejszania praw mniejszości narodowych.
Zapisy ustawy należy ocenić jako sprzeczne z zapisami Konwencji Ramowej Rady Europy o ochronie mniejszości narodowych polsko-litewskiego Traktatu o Przyjaznych Stosunkach i Dobrosąsiedzkiej Współpracy oraz z Deklaracjami Zgromadzenia Parlamentarnego Sejmu i Senatu Rzeczpospolitej Polski, Sejmu Republiki Litewskiej.
Sześćdziesiąt tysięcy podpisów osób protestujących na Wileńszczyźnie przeciwko wprowadzeniu nowej ustawy o oświacie jest dowodem niezadowolenia Polaków z powodu ograniczania ich prawa do nauki w języku ojczystym.
XV Forum Polonijne apeluje do najwyższych władz Litwy o wstrzymanie realizacji założeń ustawy i wprowadzenie zmian do krzywdzącej polską mniejszość narodową ustawy oraz zwraca się do władz Polski i światowej opinii publicznej o poparcie Polaków na Litwie.
4. Forum Polonijne popiera inicjatywę powołania Międzynarodowej Komisji wyjaśniającej przyczyny katastrofy smoleńskiej z 10 kwietnia 2010 roku.
5. Uczestnicy XV Forum zwracają się z apelem do Polaków zamieszkałych w kraju i na świecie o powszechny udział w wyborach parlamentarnych i jednoznaczne wypowiedzenie się w nich za Ojczyzną naszych Ojców i Dziadków.
Uczestnicy Forum przyjęli też osobny Apel o sytuacji na Litwie.
dr Jan Mincewicz,
członek Komisji ds. Uchwał i Wniosków XV Forum Polonijnego
APEL W OBRONIE PRAW POLSKIEJ MNIEJSZOŚCI NARODOWEJ NA LITWIE
XV Forum Polonijne wyraża dezaprobatę z powodu wprowadzonych przez władze litewskie zmian legislacyjnych dotyczących funkcjonowania polskojęzycznej oświaty w Republice Litewskiej.
Przyjęta ustawa oznacza wyraźne pogorszenie sytuacji Polaków na Litwie i jest sprzeczna z powszechnie stosowaną w Unii Europejskiej zasadą nieumniejszania praw mniejszości narodowych.
Zapisy ustawy należy ocenić jako sprzeczne z zapisami Konwencji Ramowej Rady Europy o ochronie mniejszości narodowych polsko-litewskiego Traktatu o Przyjaznych Stosunkach i Dobrosąsiedzkiej Współpracy oraz z Deklaracjami Zgromadzenia Parlamentarnego Sejmu i Senatu Rzeczpospolitej Polski, Sejmu Republiki Litewskiej.
Sześćdziesiąt tysięcy podpisów osób protestujących na Wileńszczyźnie przeciwko wprowadzeniu nowej ustawy o oświacie jest dowodem niezadowolenia Polaków z powodu ograniczania ich prawa do nauki w języku ojczystym.
XV Forum Polonijne apeluje do najwyższych władz Litwy o wstrzymanie realizacji założeń ustawy i wprowadzenie zmian do krzywdzącej polską mniejszość narodową ustawy oraz zwraca się do władz Polski i światowej opinii publicznej o poparcie Polaków na Litwie.
Zespół Ochrony Praw Człowieka
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Alien
supergość
Dołączył: 11 Maj 2006
Posty: 98
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/2
|
Wysłany: Wto 18:29, 03 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
Czy ktoś powstrzyma te prześladowania Polaków?!
Stanisław Tarasiewicz
Podekscytowany emocjonalnie prezes „Vilniji” atakuje reportera „Kuriera” w Ratuszu Wilna podczas organizowanej imprezy publicznej Fot. Marian Paluszkiewicz
„Kurier Wileński” oszukuje, straszy i dezinformuje Polaków, a posłowie na Sejm i politycy Akcji Wyborczej Polaków na Litwie łamią ustawy i Konstytucję, jak też rozniecają waśnie narodowościowe między Polakami i Litwinami — tego mogą dowiedzieć się, między innymi przewodnicząca Sejmu Irena Degutienė oraz inni urzędnicy państwowi z listu prezesa „Vilniji” Kazimierasa Garšvy.
Tym listem prezes „Vilniji” odreagował na nagłośnienie przez „Kurier” antypolskich wypadów, jakich działacze „Vilniji” oraz rządzącej partii konserwatywnej dopuścili się podczas wyjazdowego posiedzenia do rejonu solecznickiego Komisji Sejmu i Światowej Wspólnoty Litwinów, która odwiedziła litewskie, polskie przedszkola i szkoły działające w rejonie. Członkowie Komisji usłyszeli wtedy, że polskie przedszkola wychowują „Hitlerjugend”, a szkoły polskiej mniejszości są rozsadnikami antypaństwowego elementu i wylęgarnią piątej kolumny.
Jak już pisaliśmy w artykule „Polskie dzieci to „Hitlerjugend” („KW” 14.04), tymi słowy litewscy nacjonaliści zaatakowali polskie szkolnictwo i polską mniejszość na Litwie. Zaapelowali też do władz kraju, żeby podjęły konkretne działania wobec polskiego szkolnictwa, włącznie z inwigilacją polskiego środowiska przez litewskie służby specjalne.
Prezes „Vilniji”, znany ze swojej chorobliwej wręcz nienawiści do polskich organizacji, a w szczególności do polskiego dziennika i jego dziennikarzy, którzy — notabene — niejednokrotnie już byli słownie i fizycznie publicznie atakowani przez Garšvę, przed świętami rozesłał listy, w których bezczelnie i bezpodstawnie zarzuca „Kurierowi”, że prowadzi dezinformację, bo rzekomo podaje nieprawdziwą informację, zaś posłowie AWPL na podstawie tej informacji wydają bezpodstawne i „antykonstytucyjne” oświadczenia.
W swoim liście Garšva przekonuje bowiem, że żadnych słów antypolskiej nagonki podczas spotkań Komisji nie było, zaś „Kurier” wszystko bezczelnie nazmyślał, a posłowie AWPL niepotrzebnie odreagowali oświadczeniem na te rzekome kłamstwa.
Tymczasem Garšva w swoim liście do przewodniczącej Sejmu pomija milczeniem, że cała informacja, a cytaty użyte w artykule „Kuriera” (dotyczącym zresztą szerszego tematu niż tylko spotkań Komisji w rejonie solecznickim) dosłownie zostały zaczerpnięte i przetłumaczone z relacji z wizyty Komisji Sejmu i Światowej Wspólnoty Litwinów w rejonie solecznickim zamieszczonej na portalu DELFI.
W kontekście poprzednich działań Garšvy, w tym jego agresywnych i publicznych napadów na dziennikarzy ”Kuriera”, przy jednoczesnym i niedorzecznym oskarżaniu ich o to, że rzekomo knują plany jego zabójstwa, treść ostatnich listów prezesa „Vilniji”(w tym do redakcji „Kuriera”) należy traktować jako kontynuację nagonki i prześladowanie polskiej gazety prowadzonych przez samego Garšvę, jak też zwolenników jego działań i działalności, wśród których jest wielu polityków i urzędników państwowych najwyższej rangi. Jest to tym bardziej niepokojącym zjawiskiem, gdyż nagonka i prześladowanie te nie są prowadzone przecież przez jakiegoś psychopatę, czy też zwykłego oszołoma, lecz przez uznawanego w kraju za wybitnego naukowca i działacza społecznego stale zapraszanego przez instytucje rządowe i parlamentarne do różnych grup eksperckich.
Mimo to, mamy nadzieję i oczekujemy, że adresaci listów prezesa „Vilniji”, w tym głównie przewodnicząca Sejmu Irena Degutienė, która jako jedyna z przywódców kraju otwarcie i stanowczo potępiła ostatnie rasistowskie i antysemickie wypady w Kownie i w Wilnie, nie zważając na koniunkturę partyjnych wyborów prezesa partii konserwatywnej, tak samo odważnie i stanowczo potępi niekończącą się nagonkę i prześladowanie „Kuriera Wileńskiego” przez prezesa „Vilniji” oraz jego zwolenników i sponsorów.
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Szanowni Państwo,
zwracam się do Państwa z informacją, iż 31 marca 2011 roku złożyłem do
Parlamentu Europejskiego petycję w zakresie praw językowych mniejszości
polskiej na Litwie. Podkreśliłem tam stanowczo, iż w mojej ocenie Litwa
nie przestrzega podstawowych standardów praw człowieka w zakresie ochrony
praw językowych mniejszości, takich jak prawo do pisowni imienia i
nazwiska w ojczystym języku. W
dniu wczorajszym otrzymałem z Parlamentu Europejskiego potwierdzenie
wpłynięcia petycji. Petycja otrzymała numer 0358-11. Gdyby zechcieli
Państwo przyłączyć się do tejże petycji bądź przedstawić przypadki
dyskryminacji, byłbym zobowiązany. Wszelką korespondencję dotyczącą tej
petycji można kierować bezpośrednio na adres: Sekretariat Komisji Petycji,
Parlament Europejski, rue Wirtz, B-1047 Bruxelles, numer faksu:
0032/22846844.
Wierzę, że wspólnymi siłami uda nam się zmienić niekorzystną dla Polaków
politykę władz litewskimch, a forum europejskie może być dla nas istotnym
wsparciem, zwłaszcza dzięki systemowi ochrony praw człowieka.
Przesyłam link do strony internetowej z informacjami o mnie. Jestem
asystentem na Wydziale Prawa i Administracji UG. Moja rodzina pochodzi z
Wilna i Brześcia nad Bugiem, stąd każde sygnały o dyskryminacji Polaków są
dla mnie osobistym przeżyciem. Informację wysłałem również do Tygodnika
Wileńskiego.
Licząc na kontakt, łączę wyrazy szacunku,
Tomasz Snarski,
+48 606998740
Treść petycji:
Wysoka Izbo Parlamentu Europejskiego,
zwracam się z prośbą o podjęcie wszelkich możliwych kroków prawnych, dostępnych dla Parlamentu Europejskiego, mających na celu zagwarantowanie mniejszości polskiej na Litwie podstawowych prawa człowieka, w tym tzw. językowych praw mniejszości.
Art. 27 Międzynarodowego Paktu Praw Obywatelskich i Politycznych z 1966 roku jednoznacznie stanowi: „W państwach, w których istnieją mniejszości etniczne, religijne lub językowe, osoby należące do tych mniejszości nie mogą być pozbawione prawa do własnego życia kulturalnego, wyznawania i praktykowania własnej religii oraz posługiwania się własnym językiem wraz z innymi członkami danej grupy”. Państwo powinno zapewniać mniejszościom tzw. prawa językowe, które obejmują prawo do: nauki w języku mniejszości, nauki języka mniejszości, umieszczania napisów, informacji oraz nazw i innego oznakowania w języku mniejszości, posługiwania się językiem mniejszości, także w kontaktach z urzędami, używania swojego imienia i nazwiska w języku mniejszości. Prawa językowe można uznać za należące do szerszej kategorii praw do wyrażania, zachowania i rozwijania tożsamości. Przeglądając akty prawne z zakresu międzynarodowej ochrony praw człowieka należy w tym kontekście wskazać na art. 2 Protokołu Dodatkowego do Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, który stanowi: „Nikt nie może być pozbawiony prawa do nauki. Wykonując swoje funkcje w dziedzinie wychowania i nauczania, Państwo uznaje prawo rodziców do zapewnienia tego wychowania i nauczania zgodnie z ich własnymi przekonaniami religijnymi i filozoficznymi.” Z kolei art. 14 ust. 1 Konwencji Ramowej o Ochronie Mniejszości Narodowych zobowiązuje Państwa - Strony do uznania prawa każdej osoby należącej do mniejszości narodowej do nauki języka mniejszości. Art. 14 ust. 2 tejże Konwencji stanowi, iż „w rejonach zamieszkanych tradycyjnie lub przez znaczącą liczbę osób należących do mniejszości narodowych, o ile jest na to wystarczające zapotrzebowanie, państwa będą się starały zapewnić osobom należącym do tych mniejszości, na tyle, na ile to możliwe, w ramach swoich systemów oświatowych, odpowiednie możliwości uczenia się języka mniejszości lub pobierania nauki w tym języku”. W przestrzeni Rady Europy ukoronowaniem dążeń w zakresie wzmocnienia językowych uprawnień mniejszości było przyjęcie 5 listopada 1992 roku Europejskiej Karty Języków Regionalnych lub Mniejszościowych, której postanowienia gwarantują mniejszościom ochronę ich językowych uprawnień. Europejska Karta Języków Regionalnych lub Mniejszościowych w sposób kompleksowy reguluje problematykę prawną statusu języków regionalnych i mniejszościowych. Tenże akt prawny zobowiązuje państwa m. in. do zdecydowanego działania dla wspierania języków regionalnych i mniejszościowych w celu ich ochrony, a także uznania języków regionalnych lub mniejszościowych jako świadectwa bogactwa kulturowego.
Z powszechnie dostępnych informacji prasowych wynika, iż proponowane zmiany ustawodawcze mogą doprowadzić do znacznej likwidacji polskich placówek oświatowych na Litwie. Powszechnie wiadomo, iż zabrania się Polakom nazewnictwa miejscowości w języku ojczystym, czy też pisowni imion i nazwisk. Indolencja w tej sprawie zarówno władz litewskich, jak i polskich, wydaje się zadziwiająca. Tym bardziej martwi niemożność polepszenia tej sytuacji, gdyż
W związku powyższym, kierując się wyłącznie pragnieniem zagwarantowania w całej przestrzeni Unii Europejskiej wszystkim jej obywatelom równych praw, wnoszę o rozważenie przez Parlament Europejski sytuacji Polaków na Litwie, biorąc pod uwagę zagwarantowanie im praw językowych zagwarantowanych przez międzynarodowe systemy ochrony praw człowieka, w tym europejski system ochrony praw człowieka.
Łączę wyrazy szacunku,
Tomasz Snarski
[link widoczny dla zalogowanych]
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Szanowni Panstwo,
Niniejszym przesylamy w zalaczeniu plakat, ktory ma sluzyc zachecaniu naszych rodakow do wywieszenia polskiej flagi w dniach:
�- 2 maja, czyli w Dzien Flagi Rzeczypospolitej Polskiej oraz Dzien Polonii i Polakow za Granica,
- 3 maja, czyli w Swieto Narodowe Trzeciego Maja.
Plakat zostal przygotowany w przyjaznym formacie PDF i w rozmiarze A4, co umozliwia jego wydruk na nieprofesjonalnym sprzecie w domu lub w pracy.
Uprzejmie prosimy o wydrukowanie plakatu (najlepiej w kolorach) i wywieszenie go na klatce schodowej, w miejscu pracy lub na tablicy ogloszen w miejscu spotkan lokalnej polskiej spolecznosci (w parafii, sklepie, klubie, itd.). Prosimy rowniez o przesalanie plakatu do jak najwiekszej liczby Polakow, ktorzy moga poprzec nasza akcje.
Tresc plakatu zostala przedstawiona w siedmiu wersjach jezykowych - polskiej, angielskiej, niemieckiej, rosyjskiej, francuskiej, portugalskiej i hiszpanskiej. W ten sposob staramy sie dotrzec z naszym przekazem do rodakow oraz osob polskiego pochodzenia nie znajacych juz jezyka polskiego, ktore mieszkaja w krajach anglosaskich, frankofonskich, hiszpanskojezycznych, w krajach bylego Zwiazku Radzieckiego oraz w Brazylii.
Drugiego lub trzeciego maja w wielu miejscach na swiecie (w tym w Polsce) organizowane sa uroczyste przemarsze z flagami. Prosimy, abyscie w tym roku w uroczystosciach, w ktorych bedziecie brac udzial zademonstrowali Wasza solidarnosc z Polakami na Litwie, ktorzy stali sie obiektem dyskryminacji, przymusowej asymilacji i szykan ze strony wladz litewskich dzialajacych miedzy innymi pod wplywem nacjonalistycznych ugrupowan politycznych. Wyrazenie takiej solidarnosci jest nasza powinnoscia wobec rodakow na Litwie.
Dziekujemy za wspolprace.
�
Z powazaniem,
�
Polski Network
�
�
Polski Network (PN) jest ogolnoswiatowa organizacja Polakow, ktora laczy ponad granicami panstw polskich profesjonalistow, przedsiebiorcow, naukowcow, ludzi kultury i sztuki oraz osoby angazujace sie w dzialalnosc spoleczna. Propagujemy polski solidaryzm narodowy, czyli idee wzajemnego wspierania sie Polakow w biznesie, dzialalnosci politycznej i spolecznej, w kazdym miejscu zamieszkania oraz niezaleznie od roznic pokoleniowych i pogladow politycznych. Chcemy wspoltworzyc ogolnoswiatowe lobby promujace i chroniace interesy Polakow. PN jest organizacja non-profit i calkowicie niezalezna od jakichkolwiek organow wladzy wykonawczej (administracji) zarowno w Polsce, jak i w jakimkolwiek innym kraju. Wiecej informacji o PN uzyskasz na [link widoczny dla zalogowanych]
�
2011.04.15._Plakat na 2 i 3 maja (2011).pdf
5164 KB Wyświetl Pobierz
Zespół Ochrony Praw Człowieka
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Alien
supergość
Dołączył: 11 Maj 2006
Posty: 98
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/2
|
Wysłany: Śro 4:50, 04 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
[link widoczny dla zalogowanych]
Litewscy neonaziści przechodzą od słów do czynów
Stanisław Tarasiewicz ⋅
Dotychczas neonaziści głównie demonstrowali swoją siłę i dopuszczali się różnych prowokacji, ale stosowania przemocy jeszcze unikali Fot. Marian Paluszkiewicz
Zachęcani milczącą akceptacją swoich manifestacji ze strony władz oraz podjudzani do aktywnych działań przez nacjonalistycznych polityków i parlamentarzystów, litewscy neonaziści przeszli od słów do czynów.
2 maja, kiedy na Litwie odbywały się uroczystości z okazji Dnia Pamięci o Holokauście, a Polacy świętowali Dzień Polonii i Polaków za Granicą doszło do ataku na uczestników przeglądu filmu „Antifa – łowcy (nazi)skinów” („Antifa: Chasseurs de Skins”) opowiadającym o działalności antyfaszystów francuskich.
Jak opowiedzieli „Kurierowi” świadkowie zdarzenia, podczas seansu filmowego, który zorganizowano w wileńskiej pracowni artystycznej „Artoteka”, do sali wtargnęło kilku zamaskowanych mężczyzn, którzy cisnęli w ekran dwa granaty dymne i natychmiast wycofali się. Na sali, gdzie znajdowało się około 20 osób wynikła panika. Ludzie w pośpiechu opuszczali pomieszczenia. Na szczęście nikt z widzów nie doznał obrażeń. Jedynie mała dziewczynka uczestnicząca w przeglądzie przeżyła szok.
Przedstawiciele „Artoteki” niechętnie komentują sprawę oraz są wstrzemięźliwi w udzielaniu informacji. Jedna z administratorów powiedziała w rozmowie z „Kurierem”, że pracownia chce uniknąć rozgłosu w tej sprawie, żeby móc dalej spokojnie funkcjonować.
— Nie komentujemy tego zdarzenia, bo dotyczy ono nas pośrednio. Przegląd był bowiem organizowany przez Uniwersytet Niezależny, któremu udostępniamy pomieszczenia klubu na potrzeby prowadzonych wykładów, czy jak w tym przypadku, na prezentację filmową. Toteż nie mamy i nie chcemy mieć z tym zajściem nic wspólnego, żeby w przyszłości uchronić naszych gości przed podobnymi sytuacjami — powiedziała nam przedstawicielka „Artoteki”. Zaznaczyła też, że chociaż pracownia „prawdopodobnie” nie zerwie współpracy z Uniwersytetem, jednak w przyszłości, przed udostępnieniem pomieszczeń osobom trzecim na pewno będzie bardziej uważnie przyglądała się tematyce projektów.
— Nie chcemy nikogo prowokować — powiedziała nam przedstawicielka „Artoteki”.
Jak udało się nam ustalić, użyte do ataku granaty dymne nie wyrządziły większych szkód pomieszczeniom pracowni, toteż działalność „Artoteki” nie została przerwana. Jednak, jak wynika z sugestii przedstawicieli pracowni, sprawcom ataku na uczestników seansu filmowego udało się skutecznie zastraszyć współorganizatorów przeglądu filmu antyfaszystowskiego.
Jeden ze świadków zdarzenia opowiedział nam, że użyte przez napastników granaty dymne raczej nie były własnoręcznej roboty, lecz wyglądały na używane w wojsku lub przez policję w akcjach przeciwko zamieszkom ulicznym.
Jak podaje policja, atak z użyciem granatów dymnych nie jest takim pierwszym przypadkiem w Wilnie. Wcześniej w podobny sposób były zaatakowane głównie tureckie kebaby i kawiarnie, gdzie często zbierali się obcokrajowcy.
Według jednej z wersji śledztwa, o napady podejrzewa się neonazistów, którzy ostatnio zaktywizowali swoją działalność na Litwie.
— Na pewno to nie był chuligański, a tym bardziej przypadkowy, atak, bo napastnicy byli odpowiednio uzbrojeni i przygotowani oraz mieli plan działania, jak też plan wycofania się z miejsca — opowiada „Kurierowi” świadek zdarzenia i przedstawiciel Uniwersytetu, Algirdas. Wyraził też przekonanie, że sprawcy działali z pobudek ideologicznych, a nie chuligańskich.
Dochodzenie w sprawie ataku na uczestników przeglądu filmowego prowadzą funkcjonariusze Komisariatu nr 3 Komendy Głównej Policji miasta Wilna.
Z wstępnych ustaleń wynika, że napastnicy dokładnie zaplanowali przebieg ataku, jak też mieli plan wycofania się. W ataku uczestniczyło 6 zamaskowanych i uzbrojonych w kije mężczyzn. Funkcjonariusze oczekują, że ustalić sprawców pomogą nagrania z kamery monitoringu ulicznego. Jednak, jak nam udało się dowiedzieć, administrator budynku, na którym jest umieszczona kamera, miał „problemy techniczne” z odtworzeniem nagrania z czasu zdarzenia.
„Kurier” wcześniej informował o wypadach antysemickich w Kownie i w Wilnie oraz o przypadkach — w Kownie, Wilnie i Poniewieżu — wywieszenia flagi nazistowskich Niemiec w dniu urodzin Adolfa Hitlera — 20 kwietnia. Do dziś policji nie udało się ująć sprawców tych działań.
Jak już pisaliśmy, wcześniejsze działania neonazistów miały głównie charakter prowokacyjny i demonstracyjny podczas tolerowanych przez władze kraju przemarszów nacjonalistów i neofaszystów tradycyjnie organizowanych 11 marca.
Film „Antifa — łowcy (nazi)skinów”, podczas prezentacji którego doszło do ataku na widzów, został wyreżyserowany przez Marca Aurele Vecchione i Sarę Brucker. Jest to dokument poświęcony działalności w Paryżu pierwszych organizacji antyfaszystowskich z lat 80. ubiegłego stulecia. Film zawiera także krótką historię subkultury skinheadów, przegląd informacji medialnych z tamtych lat oraz wywiady z głównymi postaciami francuskiej sceny alternatywnej — zarówno z punk rocka, jak i hip-hopu.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
[link widoczny dla zalogowanych]
Polacy kozłem ofiarnym kryzysu Litwy
Czy musi dojść do tragedii, by dostrzeżono do czego prowadzą antypolskie działania władz Litwy? Nieporadni rządzący uderzają po raz kolejny w Polaków, tym razem dla wygrania popularności i odwrócenia uwagi od kryzysu.
pokazzdjecie.php?id=1304368773W dzisiejszej Europie jest nie do pojęcia, że skuteczną kampanię wyborczą można prowadzić na szerzeniu nienawiści do jakiejś społeczności i nie chodzi tu bynajmniej o niechęć znaną Polakom z pojedynków PiS – PO. Ta ostatnia, choć nabrzmiała jest „łagodna”, w porównaniu z nagonką litewskich mediów czy władz na wileńskich Polaków. Wchodzi tu w grę odmiana początkowej fazy nienawiści w stylu rewolucji bolszewickiej lub dochodzenia Hitlera do władzy, gdzie kozłem ofiarnym byli niemieccy Żydzi. Tymczasem, paradoksalnie to polskie dzieci zostały porównane przez litewskich polityków do Hitlerjungend. Natomiast wypowiedzi niektórych z nich, odcinające się od takich stwierdzeń, zresztą w dość zawoalowanej formie, są tylko fasadą mającą dać powierzchowne poczucie, że Litwa pozostaje państwem o charakterze ogólnie pojmowanych, rozwijających się, młodych demokracji europejskich. Nic bardziej złudnego.
Wspominane powierzchowne poczucie, że politycy Republiki Litewskiej mają różne opinie na temat wileńskich Polaków, a nawet pozornie odcinają się od medialnie kompromitujących stwierdzeń, pozwalają ludziom z zewnątrz, w tym pewnym politykom z Polski, uspokoić własne sumienie, że nic w kierunku zażegnania niebezpiecznej sytuacji sami nie robią. Działania takie wymagałyby bowiem minimum politycznej odwagi, gdy tymczasem można cieszyć się prestiżem piastowanej funkcji i zająć się własnymi sprawami, również wyborczymi. Na szczęście omawiana tendencja nie charakteryzuje wszystkich, co widać po interpelacji posła Michała Jarosa. Choć dyskryminacja Wilniuków trwa lat dwadzieścia, to tak naturalne przecież upomnienie się, po latach cierpliwości o swoje prawa Polaków dało pretekst do jeszcze bardziej antypolskiej kampanii. Reakcja ze strony, która powinna się wytłumaczyć, czy w sposób kulturalny obronić – zupełnie odwrotna od oczekiwanej – jest dowodem, że Republikę Litewską winno się zaliczyć do grona państw innych, niż te któreśmy przyjęli rozumieć jako cywilizowane.
Pozostaje mieć nadzieję, że Litwa, na skutek szowinistycznej polityki wewnętrznej nie rozpadnie się w stylu byłej Jugosławii. Wszak litewskie władze patrzą niechętnym okiem na AWPL, której hasłem właśnie pozostaje stwierdzenie, że wieloetniczność była zawsze bogactwem Litwy. Sami zaś mają opinię, że to nie bogactwo, a utrapienie. Na tym opierają swoją politykę, nie pomni, że mają dużo bardziej komfortową sytuację, niż byłe państwa kolonialne. Sami zaogniają sytuację ludności kulturowo nieporównywalnie bliższej, z którą łączy ich więź historyczna, a nawet w pewnym sensie rodzinna. To chyba największa polityczna krótkowzroczność w tym rejonie. Ba powiemy więcej – głupota, której powody tylko częściowo są oficjalnie znane.
Wrogość przeplatana niechęcią
Litewskie społeczeństwo, zmęczone trudną sytuacją w kraju i z dnia na dzień intensywniej bombardowane kłamstwami na temat Polaków staje się coraz bardziej wrogie wszystkiemu, co polskie. O tym, że na Litwie następuje gwałtowny wzrost nastrojów nacjonalistycznych można było przekonać się, obserwując chociażby sondaże. Podstawowy problem mniejszości polskiej polega na tym, że nie jest ona w stanie skutecznie przeciwstawić się trwającej nagonce. Bezsilne dotychczas pozostaje w tej sprawie nawet polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Litewscy nacjonaliści doskonale wiedzą, co robią, usiłując zbić kapitał polityczny na antypolskiej propagandzie. Ta ostatnia jest bowiem bardzo nośna w sytuacji wysokiej stopy bezrobocia i kryzysu ekonomicznego. Ponadto pozwala skutecznie odwrócić uwagę litewskiej opinii publicznej od rzeczywistych problemów, na które obecny rząd w Wilnie nie potrafi znaleźć remedium.
Medialne narzędzie nagonki
Antypolska nagonka medialna nabrała impetu już w trakcie kampanii przed ostatnimi wyborami samorządowymi. Po sukcesie Akcji Wyborczej Polaków na Litwie, w szczególności w rejonie wileńskim, i skutecznym przeforsowaniu w Sejmasie oraz wprowadzeniu w życie ustawy faktycznie likwidującej polskie szkolnictwo, wrogość do wszystkiego, co polskie eskalowała. Już nie tylko politycy czy organizacje takie jak chociażby „Vilnija” uderzają w tony antypolskie, lecz także te ostatnie dają się słyszeć z ust samego zmanipulowanego społeczeństwa litewskiego, dotychczas również niechętnego Polakom, lecz nie do tego stopnia. Nagle okazuje się, iż ci sami Litwini, którzy sami mają problem z coraz liczniejszymi neonazistowskimi bojówkami, oskarżają polskich pedagogów o kształcenie „Hitlerjugend”. Coraz bardziej polska mniejszość jest postrzegana przez litewskich sąsiadów jako „piąta kolumna”, której za wszelką cenę należy się pozbyć. Dają to im zresztą boleśnie odczuć – aż 40 proc. uczniów szkół średnich uważa, że są ofiarami dyskryminacji z powodu przynależności do mniejszości narodowej. Nie przeprowadzono jednakże badań, które pomogłyby ujawnić szczegółowe przyczyny tej dyskryminacji i wyszczególnić jej kategorie. Warto w tym miejscu przypomnieć, iż poziom świadomości własnej tożsamości jest u polskich uczniów o wiele niższy niż był dziesięć lat temu. Nic zatem dziwnego, że nie są oni w stanie w sposób skuteczny walczyć z kompleksami Litwinów względem nich. W tym świetle wyniki badań społecznych rysują się wyjątkowo źle.
Drożejąca żywność, wzrost cen paliw oraz ogólnych kosztów egzystencji sprawiają, że Litwini czują się zagrożeni. Wprawdzie wynagrodzenia pozostają na stałym poziomie, jednakże każde miejsce pracy jest na wagę złota. Szczególnie trudna sytuacja panuje pod tym względem na Wileńszczyźnie, gdzie w sposób bardzo jaskrawy daje się zaobserwować dwie tendencje. Pierwsza to ukrywanie polskiej tożsamości, prowadzące bezpośrednio do wynarodowienia – Polacy, obawiając się o miejsca pracy, przymusowo się lituanizują. Jako Polak trudniej też jest starać się o pracę. Jeśli natomiast Polacy zdobędą jakieś posady, wychodzi tendencja druga – prowadząca wprost do nienawiści frustracja litewskich bezrobotnych, obserwujących pracujących Polaków. Nienawiści nie łagodzi fakt, iż bezrobocie dotyka zarówno Polaków, jak i Litwinów. W tej sytuacji już nie sączony, ale wlewany w dusze i umysły jad dominuje nad zdrowym rozsądkiem. Wydaje się jedynie kwestią czasu, że dojdzie do aktów przemocy względem ludności polskiej. Tym bardziej, iż ta ostatnia wcale nie zamierza ustępować i wszelkimi dostępnymi środkami i metodami dochodzi swoich praw. Tymczasem prawie połowa Litwinów jest zdania, że należy Polakom zademonstrować, do kogo należy Wileńszczyzna poprzez wprowadzenie zakazu używania mowy ojczystej mniejszości narodowych oraz likwidację ich placówek oświatowych. Chociaż litewskie władze deklarują, że w ciągu najbliższych dwóch lat nie zostanie zamknięta żadna polska szkoła, niemniej jednak usilnie i z dobrym skutkiem poszukują akceptacji społecznej dla podejmowania tego typu działań, m.in. właśnie poprzez publikację wspomnianych sondaży.
„Nie” dla wynarodowienia
- My tu żyjemy od zawsze. To wy w tym regionie musicie się integrować, gdyż wy tu przyjechaliście. To jest nasza ziemia. Pójdźcie na stary wileński cmentarz – same polskie nazwiska. – mówił przewodniczący AWPL Waldemar Tomaszewski w rozmowie z litewskim tygodnikiem „Respublica”, nawiązując do pojawiających się coraz częściej apeli o „integrację” ludności polskiej z litewską. – Z czym musimy się integrować? – pytał. Słowami tymi rozsierdził nie tylko rządzących konserwatystów, lecz również coraz bardziej nacjonalistycznie i roszczeniowo nastawione społeczeństwo. To ostatnie zdaje sobie sprawę z polskości rejonu wileńskiego oraz kilku innych pierwotnie zamieszkiwanych przez ludność polską, niemniej jednak coraz częściej utrzymuje, iż polskość tych ziem nie ma nic wspólnego z litewskością, podczas gdy jest dokładnie odwrotnie. Władze w sposób mistrzowski wykorzystują ten kompleks, szczując jednych przeciwko drugim. Co ciekawe, to właśnie Polaków i polskie media na Litwie oskarża się o rozniecanie narodowościowych waśni.
Anna Wiejak
Aleksander Szycht
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
[link widoczny dla zalogowanych]
Weronika Wieromiej walczy o ojcowiznę
Weronika Wieromiej walczy o ojcowiznę / Telewizja Polsat
Polsko-litewska wojna o ziemię
03.05.2011
Polacy mieszkający na Wileńszczyźnie od 1991 roku starają się odzyskać ziemię, którą po wojnie zabrały im nielegalnie władze Związku Radzieckiego. Odzyskanie ich umożliwia obowiązująca na Litwie ustawa reprywatyzacyjna. Niestety, mimo upływu 20 lat, tysiące osób nie otrzymały jeszcze swoich własności. Co więcej, obecnie odbierane są zwrócone już w ostatnich latach tereny!
- Prokuratura stwierdziła naruszenie przepisów prawa. Las, który ma znaczenie państwowe i jest lasem miejskim, nie mógł być zwrócony prywatnej osobie - mówi Eva Jankovska, adwokat 30 poszkodowanych rodzin.
- W Konstytucji Republiki Litewskiej jest ustanowione, że lasy w mieście mogą należeć wyłącznie do państwa litewskiego. Nie mogą mieć one prywatnych właścicieli - dodaje Martynas Jovaiša, prokurator generalny w wileńskiej Prokuraturze Okręgowej.
73-letnia Weronika Wieromiej w 2002 roku odzyskała należącą do jej rodziny działkę na przedmieściach Wilna. Kobieta sprzedała ojcowiznę, a za uzyskane pieniądze kupiła mieszkania córce i synowi. Dwa lata temu kobieta otrzymała informację, że sąd na wniosek prokuratury anulował akt własności ziemi, która została jej zwrócona.
- Tam rosły krzaki, krowy paśli - mówi Weronika Wieromiej.
Okazało się, że decyzja o anulowaniu zwrotu ziemi spowodowała unieważnienie umowy sprzedaży tego terenu. Nowemu właścicielowi odebrano ziemię na rzecz skarbu państwa. A pani Wieromiej nakazano na rzecz osoby, która kupiła od niej działkę zapłacić zadośćuczynienie w kwocie ponad dwóch i pół miliona litów, czyli prawie trzech milionów złotych.
- Myśmy udowodnili, że przy kształtowaniu działki pani Wieromiej nikt nie zauważył naruszenia interesów państwa. Czyli wytyczono działkę, a dokumenty podpisało kilku urzędników, w tym ci z nadleśnictwa - opowiada Eva Jankowska, adwokat 30 poszkodowanych rodzin.
- Jeżeli urzędnik złamał prawo i w sposób restytucji zwrócił ziemię, to nie znaczy, że podpisy urzędnika są wyższe niż konstytucja - mówi Rimvydas Norkus, dyrektor Departamentu Analiz Prawnych i Uogólnień Sądu Najwyższego Litwy.
Ponieważ pani Weroniki nie stać na zapłatę zasądzonych zobowiązań, cały majątek kobiety i jej dzieci zajął komornik. Pani Wieromiej anulowano akt własności ziemi, ponieważ na jej terenie rośnie las. Problem w tym, że las na Tereni,e który odzyskała pani Weronika, rośnie tylko na brzegu działki. I co ciekawe, 20 lat temu w ogóle go tam nie było.
- Las rósł na obrzeżu działki. Ona ma 2 hektary, a las zajmował 38 arów - mówi Weronika Wieromiej.
- Po przegraniu sprawy w trzech sądowych instancjach i udowodnieniu, że zostało rażąco pogwałcone prawo własności oraz, że państwo nie obroniło interesu swojego obywatela twierdzę, że została naruszona Europejska Konwencja Praw Człowieka. Muszę prosić o ochronę międzynarodową - dodaje Eva Jankovska, adwokat 30 poszkodowanych rodzin.
Dziadek pani Lilii Wasilewskiej nie mógł odzyskać terenu, który należał do jego przodków. Obecnie znajduje się na nim m.in. infrastruktura państwowa. Urzędnicy litewscy sami zaproponowali w zamian inny teren. Dziadek pani Lilii od państwa otrzymał dwie działki. Jedną zalesioną, a drugą zaledwie z kilkoma drzewami. Sprzedał obie.
Litewski sąd, na wniosek prokuratury, w zeszłym roku unieważnił oba prawa własności. Działki przepadły, bo rzekomo na obu rośnie las. Ponieważ dziadek pani Lilii nie żyje od trzech lat, litewskie państwo żąda teraz dwóch i pół miliona litów czyli 3 milionów złotych od jego wnuczki.
- Wieś, w której mieszkał dziadek w 1996 roku została przyłączona do miasta. Stąd decyzja sądu, że las musimy zwrócić państwu, a pieniądze zwrócić osobie, która kupiła działkę - tłumaczy Lila Wasielewska.
Podobnych spraw tylko w Wilnie toczy się ponad 150. W zdecydowanej większości dotyczą rodzin, mających polskie pochodzenie.
- Dotyczy to działek w Wilnie, gdzie znaleziono użytek leśny. Dochodzi do takich absurdalnych decyzji nawet, gdy na działce rosną cztery drzewa na krzyż - mówi Renata Cytacka, sekretarz Rady Samorządu Rejonu Wileńskiego.
Sądy stwierdzają, że osoby którym odebrano tereny ze względu na rosnący na nich las - powinny na nowo starać się o zwrot ziemi, tylko w innym miejscu. Niestety, nie jest to takie łatwe, bo ziemi tzw. niczyjej na Wileńszczyźnie już nie ma. Litewskie prawo dopuszcza możliwość tzw. przenoszenia ziemi. To znaczy, że obywatele Litwy posiadający tereny rolne wewnątrz kraju, mogli w minionych latach bezpłatnie zamieniać je na ziemie w rejonie wileńskim.
- Ziemia na wileńszczyźnie jest droższa, niż na terenach wiejskich. Tam jednak gleba jest żyźniejsza, a ziemia na Litwie zwracana jest na podstawie punktów żyzności. Tak więc za 3 lub 4 hektary droższej ziemi na Wileńszczyźnie, dostaniemy hektar tańszej na terenie wiejskim - wyjaśnia Michał Mackiewicz, poseł Akcji Wyborczej Polaków na Litwie.
Rodzinie pana Czesława Kamieńskiego zwrócono 10 lat temu 12 hektarów ziemi. Mężczyzna ma dokumenty świadczące o tym, że Litwa powinna mu jeszcze oddać 74 hektary należące do jego przodków w czasach, kiedy Wilno należało do Polski. Pan Czesław otrzymał nagle pismo z informacją, że odbiera mu się 5,5 hektara z terenów, które mu już zwrócono. Dlaczego? Tego nie wiadomo.
- Zwołali komisję i stwierdzili, że ktoś się pomylił i w ciągu miesiąca należy ziemię mi zabrać.
Tam nie ma żadnego lasu. Został zabrany wcześniej, tam pusta ziemia stoi - mówi Czesław Kamiński.
- Dla nas jest to bardziej niż przejrzyste. To państwowa polityka lituanizacji ojczyzny - mówi Michał Mackiewicz, poseł litewskiego Sejmu.
O komentarz poprosiliśmy litewski rząd. Kanclerz Litwy - odpowiednik szefa gabinetu premiera, zajmujący się zwrotem ziemi twierdzi, że nic nie wiedział o problemie odbierania ziemi obywatelom Litwy mającym polskie pochodzenie. Obiecał zająć się sprawą i ją wyjaśnić.
- Bardzo bym prosił o konkretne przypadki. Wtedy w tej kwestii można zorganizować osobne posiedzenie. Tak nie może być. Tym ludziom trzeba zrekompensować straty - zapewnił Deividas Matulionis, Kanclerz Rządu Premiera Republiki Litwy.
Reporter: Artur Borzęcki
[link widoczny dla zalogowanych](Telewizja Polsat)
Zespół Ochrony Praw Człowieka
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|